***Narrator***
Minęły cztery dni od zniknięcia Carter'a. Matt poprosił o pomoc w znalezieniu go wszystkich ludzi Zaharego, po tym jak osobiście się z nim spotkał. Zahary nie wiedział co ma powiedzieć, gdy usłyszał o porwaniu.. I to na jego terenie.. Był wściekły, ale również smutny.. Bał się, że Carter'owi mogło stać się coś poważnego, więc osobiście pomógł wszystkich przekonać, aby jak najszybciej odnaleźć zgubę.

Nie tylko oni działali na najwyższych obrotach. Nawet sam Michael pobudził całą swoją grupę do pracy, a Richard, choć zawsze okazywał nienawiść do młodszego, to tym razem był szczerze zmartwiony. Wiedział, że choć nieważne jak bardzo by się tego wypierał, to właśnie on jest ojcem jego dziecka.. Dlatego nie mógł dać mu zginąć, choć sam nie raz miał ochotę na wykończenie go.. Teraz gdy zrozumiał w jakim niebezpieczeństwie chłopak może się znajdować, to zauważył, że wcale nie był tak złą osobą i że wcale nie zasługuje na to by zginąć w torturach u jakiejś tajemniczej grupy.

- Jak on to powiedział?- zapytał Richard, patrząc na spacerującego w te i z powrotem Michael'a.

- Coś tam z bramą piekła i niebieskim ogniem..- mruknął w odpowiedzi rozmyślając o całkiem innej sprawie.

- Piekło, brama i niebieski ogień.. Czyli oznacza to kłopoty.. Chwileczkę..- zaczął przeglądać dokumenty ukryte w jednej z szuflad.- Znalazłem.- położył kopertę na zarzuconym kartkami biurku.

- Co to takiego?- Michael podszedł bliżej spoglądając na kopertę.

- Pamiętasz to zaproszenie na bankiet? Ozdobione zostało niebieskimi płomieniami, a podpis należy do niejakiej Venus.- powiedział.- Uznałeś, że to głupie, więc tam nie pójdziesz.. Jednak nie sądzisz, że to trochę dziwne? I nie wiemy kim jest ta Venus. Nawet Xavier jej nie zna..

- Myślisz, że może być to połączone? Coś może być pod tym adresem?- oparł się bokiem o biurko, uważnie przyglądając się tekstowi na kartce.

- Nie wiem..- westchnął cicho.- Warto to sprawdzić..

- Zaraz zbiorę grupę i pojadę to sprawdzić.

- Idę tam z tobą, to może być niebezpieczne.. Nie wiemy czy to miejsce nie okaże się być bazą tej mafii..- Richard wstał z zajmowanego miejsca, aby obejść biurko i stanąć przed chłopakiem.

- Jeśli to niebezpieczne to nie możesz iść. Nie pozwolę ci na to. Jesteś w ciąży i powinieneś odpoczywać.- powiedział łapiąc jego twarz w dłonie.

- Ciąża to nie choroba. Mogę chodzić, więc mogę pomóc.- odsunął się od chłopaka.

- O czym ty mówisz?! Zostajesz i tyle. Nie ma mowy, że gdziekolwiek pójdziesz.

- Więc ty możesz iść, gdzieś gdzie możesz zginąć, a ja nie, bo mam w sobie coś czego w życiu nie chciałem mieć? Jestem dorosły i mam prawo o sobie decydować.

- Jesteś dorosły, ale za razem głupiutki. Nie idziesz.. Nie możesz. Nie chcę, by coś co się stało. Wiem, że też bardzo się martwisz, ale pomyśl najpierw o sobie.- znów złapał jego twarz w dłonie, by zmusić go do pochylenia się, by mógł skraść z jego ust pocałunek.- Zostaniesz, dobrze?- zapytał.

- Dobrze..- mruknął w odpowiedzi.- Ale wróć szybko..

- Wrócę i to z dobrymi informacjami.- znów przyciągnął go do pocałunku.

***
- Aiden zginiesz, jeśli będziesz tu tak siedział.. A to nie pomoże Carterowi.- Ezra kolejny już raz próbował przekonać wspólokatora do zakończenia pracy.- Wcześniej praca nad misją, teraz to.. Brak snu i gorączka.. Nie możesz tak...

Naćpany MiłościąWhere stories live. Discover now