43. (5) Wspólny język

Start from the beginning
                                    

Było coś kojącego w tej Yunie, którą widział przed sobą — w jej metodycznych zgrabnych ruchach, w dziwnym wyważeniu, które jednak nie świadczyło o psychicznej równowadze. Na myśl przychodziła Erwinowi cisza przed burzą — kataklizm uderzał nie wiadomo skąd i nie potrafił w żaden sposób oszacować strat. Wiedział jedynie, że najprawdopodobniej nie padłby jego ofiarą. Jak nigdy wcześniej doceniał Asahinową lojalność, która powstrzymywała eksarystokratkę przed wbiciem mu noża w plecy. Może i niebezpieczna, może i nieprzewidywalna, ale stojąca po jego stronie — i to wystarczało, by czuł spokój. Podobne uczucia ogarniały go, gdy uzmysławiał sobie, że wiara w decyzje generała łączyła ją i Leviego.

Chociaż relacje tych dwojga dalekie były od ideału. Na to z kolei nie mógł sobie pozwolić, bo ostatnie, czego potrzebował, to najsilniejszych żołnierzy korpusu zwiadowczego żrących się pod jego nosem. Tylko dlatego naciskał, by wreszcie doszli do porozumienia. Dla dobra sprawy, naturalnie.

Delikatnie otarła jego twarz ręcznikiem, który niedbale rzuciła na skraj szpitalnego łóżka. Umięśnione ciało chwilę później podzieliło los skrawka szorstkiego materiału.

— Pierwsza kompania będzie tutaj w ciągu kilku dni. — Niski głos przeciął ciszę. Smitha nie wzruszyła ta wiadomość, dokładnie tego się spodziewali. Asahina również nie wyglądała na ani trochę zdenerwowaną, jakby zdążyła się pogodzić z konfrontacją.

— Cel? — rzucił krótko, by pokierować rozmowę na właściwe tory.

— Pytasz o zagrywki polityczne czy osobiste porachunki? — odpowiedziała pytaniem na pytanie. W duchu pogratulował kobiecie trzeźwości myślenia; nie spodziewał się po niej niczego innego, szczególnie że nie wyczuł woni alkoholu, gdy usuwała z jego twarzy dwudniowy zarost. Z dużym prawdopodobieństwem potrafił wydedukować, kiedy pozwoliła sobie poużywać wysokoprocentowych trunków i chociaż niejednokrotnie odwiedziła go skacowana, to jednak nie był ten dzień.

— O oba.

— Trudno powiedzieć. Może miałam do czynienia z odosobnionym przypadkiem. W centrali najpewniej zyskałby szybki awans, gdyby przyniósł moją głowę. — Krótki urywany śmiech pełen politowania przerwał jej wypowiedź. — Ale Asahinowie nie zadowalają się połowicznym zwycięstwem, więc przygotowałabym się na najgorszy scenariusz.

— Musisz porozmawiać z Levim.

Wyprostowała się jak struna. Przez chwilę w jej brązowym oku odmalowało się niedowierzanie. Dolna warga kobiety zadrżała. Później osobiste odczucia zastąpiło wyrachowanie podszyte zmęczeniem — no tak, nie oszczędzał resztki jej rozniesionej w pył śmiercią Janine psychiki.

— Potrzebujesz go tak samo jak korpus zwiadowczy potrzebuje w tym momencie ciebie — zaatakował konkretnym zdroworozsądkowym argumentem.

— Nie chcę być wobec niego perfidna. — Sentymenty ciągle cię trzymają, wywnioskował, sądząc po jej reakcji, poprawnie. Ale nie możesz pozwolić, by ta duma zaprowadziła cię do grobu, dodał w myślach. — Z drugiej strony, tak, wiem, nie może tak być. Nawet nie wiesz, jakie to jest kurewsko trudne po tym wszystkim z nim porozmawiać.

Pewnie zdawała sobie sprawę, że jedną wypowiedzią całkowicie odsłoniła swoje największe lęki. Możliwe, że przestała dbać o zachowanie pozorów, kiedy znajdowała się z generałem twarzą w twarz. Właściwie widział ją w o wiele gorszym stanie, więc nie zdziwiłby się, gdyby doszła do wniosku, że zużywała energię na niepotrzebne gry, skoro dawno przestałby być skuteczne.

— Pamiętaj, że ostatnie, co Levi by zrobił, to zostawienie cię na pastwę losu. Nadal jesteś dla niego ważna — podsumował. Nie spodziewał się jednak tego, co Yuna mimochodem rzuciła w odpowiedzi:

Świat będzie kręcił się bez sprawiedliwości [Shingeki no Kyojin]Where stories live. Discover now