Green-eyed Monster ~David Lee Roth~

316 11 10
                                    

Dla 003karola003 💜. Przepraszam, że tak długo czekałaś, w ogóle nie mam ostatnio dobrych pomysłów.


[T.I.] i David znali się praktycznie całe życie. Nic nie zapowiadało zmian statusu ich relacji, a już na pewno nie przez blondyna. Jednak kiedy [T.I.] zaczęła spotykać się z Jerry'm, wnukiem sąsiadki jej babci, David, zamiast wspierać swoją przyjaciółkę, uważał jej raczkujący związek za żart, o czym wielokrotnie jej przypominał. No bo co taka bogini jak [T.I.] mogłaby robić z kimś takim, jak Jerry? Szatyn wyglądał i zachowywał się, jakby jego ulubioną rozrywką było szycie pokrowców na grzebienie. David nie mógł zrozumieć, czemu wolała kogoś takiego, zamiast... Na przykład, jego. Był o wiele przystojniejszy, lepiej ubrany, bogatszy, popularniejszy... Generalnie, był wspaniały. Więc czemu dziewczyna równie wspaniała jak on, interesowała się jakimś przegrywem? Dave nie wiedział o co chodzi. Owszem, miałby do siebie pretensje, gdyby ograniczył się jedynie do marzeń o dziewczynie, zamiast zabiegać o jej względy. Blondyn jednak z łatwością pokonał strach przed odrzuceniem, bo, powiedzmy sobie szczerze, nawet przez ułamek sekundy nie pomyślał, że może nastąpić. Do tej pory jego mózg nie ogarniał, że dostał kosza. [T.I.] natomiast myślała, że w końcu jego mózg nie wytrzymał substancji przyjmowanych przez faceta i frontman zaczął wariować. Ani przez chwilę nie wierzyła w jego śliskie teksty, ani tym bardziej w dobre intencje. Początkowo sądziła, że Dave pomylił ją z jakąś groupie, lecz blondyn zaczął podrywać ją nawet na trzeźwo. [T.I.] przez ostatnie kilka lat naoglądała się, jak jej przyjaciel traktował kobiety i zwyczajnie się bała. Poza tym, po zostaniu międzynarodową gwiazdą David zaczął się zmieniać i dziewczyna nie wiedziała, co ma o tym mysleć. Prostackie pickup lines ją odrzucały i była rozczarowana swoim ziomkiem.

Piątkowa noc tylko pogłębiła jej niechęć do chłopaka, bez którego kiedyś nie wyobrażała sobie życia.

Van Halen, inne zespoły i ich znajomi imprezowali w jednym z klubów na Sunset Strip. Dobrze znany bywalcom smród potu i wymiocin docierał nawet do sekcji vipów. Panował ścisk, ktoś sikał na podłogę, a pod sceną co bardziej trzeźwi wchodzili w pogo przy szybkiej piosence jakiegoś marzącego o sławie zespołu. Mimo tego całego zamieszania i rozstawionych przed nim wszelakich atrakcji (groupies, kokaina i JD) Dave bardzo wyraźnie widział stojących przy barze [T.I.] i Jerry'ego, pogrążonych w rozmowie. Im dłużej się w nich wpatrywał, tym gorszego pierdolca dostawał. Wiedział, że jest zazdrosny o szatyna, ale to wcale nie znaczyło, że miał się do tego przyznać, choćby przed samym sobą.

- Przestań się gapić, jak pedofil na dwunastolatkę - powiedział w końcu Alex, siedzący na czarnej, skórzanej kanapie na przeciwko frontmana. Przez ostatnie dziesięć minut blondyn nawet nie mrugnął. - To się zaczyna robić straszne.

- Nie rozumiem - przyznał po chwili namysłu David - jak taka dziewczyna może woleć coś takiego ode mnie?

- Jesteś strasznym chujem - odparł łaskawie Alex, prawie miażdząc swojego frontmana brutalną siłą szczerości.

- Ale wciąż wyglądam lepiej.

- Twoje strąki golden retrievera to nie wszystko.

- Mam ciekawą osobowość.

- Tak, osobowość zarozumiałego buca.

- Każdy ma swój urok.

- Ale nie każdemu twój urok musi przypaść do gustu.

- Wcześniej jakoś nie miewałem z tym problemów.

Alex uznał, że nie będzie rujnował imprezy awanturą, wolał wymownie milczeć. Odwrócic się, by spojrzeć na roześmianą parę. [T.I.] jak zwykle prezentowała się zniewalająco, w prostej, czarnej sukience na ramiączkach. Ten jej chłopak też nie był jakąś pokraką, po prostu David miał ból dupy, bo jakaś kobieta pierwszy raz od liceum mu odmówiła.

SHITSHOW // BAND IMAGINESOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz