Near Death Experience ~Steven Adler~

392 17 10
                                    

Dla SueSlash23 💜. Przepraszam, że tak długo czekałaś, wszystkie dotychczasowe wersje tej historii były straszne (ta też jest niewiele lepsza). I też raczej nie o taki wypad do zoo Ci chodziło...



- Nie wierzę, że wydaliśmy pięć dolarów na wstęp tutaj - marudził Axl.

- Przestań. Jest zajebiście - odparł Slash z twarzą przyklejoną do szyby wielkiego terrarium. Obserwował z zachwytem ogromnego pytona, który spoglądał na niego ponuro, z obrzydzeniem wymalowanym na pyszczku.

Guns N' Roses spotkał niespodziewany przypływ gotówki. Steven odwiedził na święta swoją niezwykle chojną ciotkę, która była tak miła, że dała mu pięćset dolarów. Początkowo chłopaki chcieli wydać wszystko na żarcie i alkohol, jednak Steven zaprotestował. To w końcu były jego pieniądze. Postanowił zabrać chłopaków do kina i do zoo. Na film wszyscy chętnie poszli, zoo spotkało się z mniejszym entuzjazmem.

Izzy snuł się po pawilonie z gadami niczym zombie. Wszystkie dzieci schodziły mu z drogi. Ludzie woleli nie patrzeć mu za długo w oczy.

Axl i Duff trochę się nudzili, ale starali się tego nie okazywać. Od czasu do czasu zdarzało im się marudzić, ale dość rzadko. Im więcej czasu spędzali ze zwierzętami, tym bardziej im się podobało.

Slash i Steven byli wniebowzięci. Wycieczki do zoo utrzymywały się wysoko na liście ich ulubionych rozrywek od czasów wczesnego dzieciństwa.

Zapowiadało się spokojne, zadziwiająco normalne popołudnie.

Do czasu.


****


- NIEEEE! WCIĄGNIJCIE MNIE! - wrzeszczał Popcorn.

Ludzie zatrzymywali się wpół kroku, by spojrzeć na naszych milusińskich ze zgrozą.

Slash wraz z Duffem wpadli na genialny pomysł spuszczenia Stevena do jednej z fos. Akurat padło na tą z terenu wybiegu dla lwów. Perkusista wisiał właśnie pół metra nad taflą brudnej wody, obserwowany już nie tylko przez gapiów, ale i całą gromadę dzikich kotów.

- Kurwa, wciągnijcie go! - darł się Axl, usiłując dopchać się jakoś do Adlera i podać mu pomocną dłoń. Niestety, był o wiele na to za niski. Izzy gdzieś polazł, nie informując o tym nikogo.

- Co wyście brali, kretyni?! Chcecie go zabić?! - wrzeszczał dalej rudy.

Ani Duff, ani tym bardziej Slash nie zdawali sobie sprawy z zagrożenia. W ich zamglonych różnymi substancjami umysłach zamiast fosy dla lwów był basen pełen żelkowych misiów. Szczerze sądzili, że wyświadczają Popcornowi przysługę. Przecież tak bardzo kochał owocowe misie.

- Przestań, Axl. To zabawa! - odparł mulat, śmiejąc się radośnie.

- Debile, on przez was zginie!

- Ax, zluzuj gacie - powiedział McKagan - Nic mu nie będzie. To tylko żelki.

Po usłyszeniu tych słów, z wokalisty uszła cała para. Przez kilka chwil wpatrywał się w swoich przyjaciół z bardzo głupią miną.

- Chłopaki - odezwał się w końcu, o wiele bardziej opanowany, niż przed paroma minutami - Tam nie ma żadnych żelków. A teraz wciągnijcie Stevena, no kurwa. Gdzie my znajdziemy drugiego perkusistę?!

SHITSHOW // BAND IMAGINESWhere stories live. Discover now