First Date ~James Hetfield~

822 37 71
                                    

Dla @OlgaMurawska 🖤. Obym nie przesłodziła i, jak zwykle, mam nadzieję, że się spodoba.


Lało jak z cebra, gdy James Hetfield, przyszły Bóg Thrash Metalu wkroczył do kuchni niewielkiego mieszkanka, które dzielił ze swoim zespołem, ziewając szeroko. Rozwiana grzywa długich, jasnych włosów sprawiała, że jeszcze bardziej przypominał lwa. Chłopak nie pamiętał absolutnie nic z minionej nocy - wiedział tylko, że była impreza, lecz to i tak nie tłumaczyło złośliwego rechotu tej podłej łasicy Dave'a, jedzącego płatki z mlekiem przy rozpadającym się, zaśmieconym stole.

- Jak tam, Całuśny? - spytał rudzielec wrednie. James nie chciał wiedzieć, o co chodzi. Nie miał na to siły, był za bardzo skacowany. Jednak, znając Dave'a, pewnie zaraz się dowie.

- Już prawie południe - mówił dalej gitarzysta - Nie powinieneś się zbierać?

- Gdzie? - ciekawość wokalisty jednak zwyciężyła nad chęcią milczenia.

- Na randkę oczywiście.

James był tak zaskoczony, że zahaczył nogą o szafkę pod zlewem, prawie stracił równowagę.

- Jaką randkę?

- Wow, James. Nic nie pamiętasz? - Mustaine wybuchnął śmiechem - Masz dziś wieczorem randkę z [T.I.], tą dziewczyną z wczoraj. 

Blondyn usiadł przy stole obok swojego przyjaciela, wbił w niego mordercze spojrzenie. Nie miał ochoty na głupie żarty. Nie wiedział o jaką dziewczynę chodzi i nie zamierzał się z nią spotykać za skarby świata.

- Nie ma, kurwa, opcji - burknął.

- Tak myślałem.

- Jak to?

Dave wzruszył ramionami

- Właśnie załatwiłeś mi stówę Cliffa.

Hetfield wytrzeszczył oczy ze zgrozą. Nie było opcji, żeby ten rudy sukinsyn wygrał pieniądze od anioła, jakim był Cliff Burton.


****


James siedział w małej, przytulnej kawiarni, podrywając wzrok znad blatu stołu, gdy tylko słyszał dźwięk zawieszonego nad drzwiami dzwoneczka. 

Wnętrze było o wiele zbyt przytulne i dziewczyńskie, jak dla niego. Chłopak swoim wyglądem odróżniał się od zadbanych, eleganckich klientów, którzy patrzyli na niego z ukosa. Denerwował się przed randką: nie dość, ze kompletnie nie pamiętał tej dziewczyny, to Dave i Lars naopowiadali mu o niej przeróżne historie, zanim wyszedł. Podobno słuchała Madonny i tych drag queens z Crüe, jej ulubionym kolorem był różowy, raz w tygodniu musiała odwiedzić kosmetyczkę, wyglądem przypominała łosia, a od utleniacza wypadły jej włosy i nosiła doczepy. Lars upierał się też, że jej głos bardziej przypominał Smerfetkę na helu, niż cokolwiek ludzkiego, nie rozumiała większości pojęć i strasznie wolno kojarzyła fakty. Jednak James wolał spędzić cztery godziny z jakimś pustym lachonem, niż dać Dave'owi satysfakcję. Cliff zatrzyma swoje pieniądze, choćby miał stracić wszystkie szare komórki od słuchania tej idiotki.

Hetfield po raz setny czytał już menu kawiarni, gdy usłyszał szuranie krzesła i głos jakiejś dziewczyny:

- Hej, przepraszam za spóźnienie. O tej porze korki są straszne. 

Wcale nie brzmiała, jak Smerfetka na helu, mówiła normalnie. Zachęcony chłopak odłożył menu na bok i spojrzał na swoją randkę.

- Wow - wyrwało mu się. Przed nim siedziała najładniejsza dziewczyna, jaka kiedykolwiek widział. Znacznie różniła się od opisu tych dwóch debili. Jej [T.K.W.] nie były natapirowane tak, by przypominały szczotkę do kibla, układały się w miękkie fale, opadające na jej ramiona. Duże [T.K.O.] oczy podkreślone jedynie odrobiną czarnej kredki i tuszu do rzęs błyszczały radośnie, a gdy się uśmiechała, chciał by zrobiła to jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze... 

SHITSHOW // BAND IMAGINESWhere stories live. Discover now