Mac N' Cheese part 5. ~James Hetfield~

436 28 12
                                    

Teoretycznie poprzednia część miała być ostatnia, ale nie przyjeliście tej informacji najlepiej. Ze szczególną dedykacją dla Felicassi_Libare , od której wszystko się zaczęło 💜.





[T.I.] była przerażona. Zapomniała o stresie, jaki odczuwa się zwykle przed randką. Zaczęła się denerwować dzień po zaproszeniu Jamesa.

- Może zapomniał - mruknęła, wpatrując się w zegarek na szafce nocnej.

- [T.I.], przestań, nie ma jeszcze szóstej - powiedziała Kelly, przyjaciółka kobiety.

Brunetka wraz z [T.I.] siedziały na łóżku w sypialni kobiety. Jedna z nich całkowicie zrelaksowana, druga przerażona, jakby ukrywała Żydów w czasie wojny i w każdej chwili do jej domu miało wparować Gestapo.

- Uspokój się, to tylko randka.

- Kelly, nie byłam na randce od dziewięciu lat.

Clark przewróciła oczami

- To randka z Jamesem, nic wielkiego. Pójdziecie do kina i na pizzę, a potem wysłuchasz kilku żartów o pierdach i wydzielinach cielesnych.

Tym razem nadeszła kolej [T.I.] na przewrócenie oczami. Czego jak czego, ale poczucia humoru blondynowi odmówić nie można.

- Właśnie dlatego się denerwuję. Mieliśmy wszystko naprawić i może nawet wrócić do siebie. Co jeśli już mu się nie podobam? Albo zrobię coś dziwnego i zmieni o mnie zdanie?

- Najpierw upewnij się, że już nie pije, potem zastanawiaj się czy do niego wrócisz - poradziła przyjaciółka.

- Wiem. Ale już kompletnie pomijając ten fakt; kiedy zaczęliśmy się spotykać byłam zupełnie inna...

- Naiwna.

- Młodsza - poprawiła brunetkę [T.I.] - Nie miałam zmarszczek, rozstępów... - urwała, by przyejrzeć się w lustrzanych drzwiach szafy - Czy ty widzisz moje pory, Kelly?

- Nie widzę ani porów, ani zmarszczek, ani tym bardziej rozstępów. Wyglądasz świetnie. Mówię poważnie, dramatyzujesz. Zastanów się lepiej, w co się ubierzesz.

Dziewięć lat temu [T.I.] miałaby już przygotowane kilka możliwości, od obsiłych sukienek po coś bardziej casualowego. Jednak po zostaniu teoretycznie samotną matką wiele w jej życiu uległo zmianie, a jej prezencja spadła na ostatnie miejsce listy priorytetów. Nawet nie wiedziała, czy ma jakąś sukienkę w szafie.

- Nawet nie wiem, czy mam coś odpowiedniego - przyznała po chwili ciszy.

Kelly bez słowa wzięła się za przeglądanie szafy przyjaciółki. Po znalezieniu obcisłej, jasnoniebieskiej sukienki pomogła [T.I.] doprowadzić się do stanu sprzed dziewięciu lat. Nasza bohaterka, gdy wreszcie spojrzała w lustro, wreszcie poczuła się, jakby odzyskała dawno utraconą część siebie.

Niestety, poza tym, że [T.I.] czuła się piękna, nic innego się nie zmieniło. Liczyła, że jakimś cudem, po odstawieniu się, odzyska swoją pewność siebie, nie jako osoba, lecz kobieta. Nie zmieniła się w zakompleksionego przegrywa, ale nie czuła się też, jakby odzyskała dawno już utraconą kontrolę nad swoim życiem uczuciowym. Fakt, że zrobiła się na bóstwo tylko pogarszał sprawę. Miała cichą nadzieję, że powrót do starego stylu wszystko rozwiąże. Niestety, pewność siebie i wiara w swoje piękno muszą pochodzić "ze środka". Ładna sukienka i makijaż niczego nie rozwiążą.

Gdy pozostało niecałe dwadzieścia minut do umówionej godziny [T.I.] chciała wszystko odwołać. Nie wierzyła, że da radę. Porównywanie się do Jamesa też w niczym nie pomagało. No bo co takiego robił jej mąż, gdy ona zmieniała pieluchy, słuchała irytujących piosenek dla dzieci i sprzątała wymiociny? Pewnie imprezował, zaliczał groupies, a na dodatek wydawał się trochę bardziej przypakowany, niż przed ich rozstaniem.

SHITSHOW // BAND IMAGINESWhere stories live. Discover now