I Love You, You Stupid Fuck ~Izzy Stradlin~

570 22 25
                                    

Dla Owoc_Jagody 💜.


- WOLAŁEŚ PSA, ODE MNIE?!

Słodki głosik [T.I.] potoczył się po wnętrzu magazynu, w którym Guns N' Roses nagrywali teledysk do Sweet Child O' Mine.

Wszyscy odwrócili głowy w kierunku Izzy'ego i jego dziewczyny.

- Ja pierdolę - mruknął Duff, wyciagając papierosy z wewnętrznej kieszeni kurtki. On i Axl wymienili spojrzenia. Wiedzieli, że tak to się skończy.

Koncepcja teledysku polegała na pokazaniu czasu spędzanego ze swoimi partnerkami. Wszyscy na to przystali, poza Izzy'm. On wolał zaangażować psa w roli swojej "słodkiej dzieciny". O niczym nie poinformował swojej dziewczyny. Miała prawo się zdenerwować.

- [T.I.] - odparł Izzy na pozór spokojnie, lecz zdradziło go drżenie głosu - Co tu robisz?

[T.I.] popatrzyła wymownie w kierunku Erin, która od razu schowała się za Axlem na wypadek, gdyby konflikt pary dosięgnął również jej. Nieważne, że to brunetka zadzwoniła do dziewczyny Stradlina, by powiedzieć jej o wszystkim.

[T.I.] rozejrzała się po obiekcie. Słowa Erin potwierdziły się, każdy z chłopaków ściągnął swoją dziewczynę na plan. Każdy, poza Izzy'm. On wolał przyprowadzić jej własnego psa, pod pretekstem zabrania go do weterynarza.

- Niewiarygodne - powiedziała beznamiętnie dziewczyna, kręcąc głową - Sparks, idziemy! - zawołała leżącego przy jedej z kanap rottweilera. Pies od razu podszedł do swojej właścicielki wyczuwając, że to nie pora na droczenie się i bycie słodziakiem.

- Chciałbym powiedzieć "a nie mówiłem" - zaczął Axl - ale masz już wystarczająco ciężki dzień.

Izzy tylko przewrócił oczami, zanim potruchtał za swoją dziewczyną.

- [T.I.], zaczekaj! - krzyknął za nią. Kobieta zignorowała go, wsiadła wraz ze Sparksem do swojego samochodu i odjechała. Gdy parkowała przed swoim blokiem, a wściekłość zaczęła jej przechodzić, pojawiły się nieprzyjemne myśli. Dlaczego Izzy wolał psa od niej? Wstydził się jej? Nie była taka ładna, jak Mandy, Erin i reszta? Axl coś powiedział, a Izzy jak zwykle mu uległ, żeby się tylko nie kłócić? I czemu akurat jej pies? Wiedziała, że Sparks ma obezwładniający urok osobisty, ale nie sądziła, że prezentuje się lepiej od niej. A co jeśli Izzy umawiał się z nią, bo chciał ukraść jej psa?! [T.I.] spotkała już wielu świrów, nie zdziwiłaby się, gdyby okazało się to prawdą.


****


Izzy wrócił do mieszkanka przy Rainbow, które dzielił z [T.I.] dopiero pod wieczór. Wnętrze, choć skromne było jasne, przestronne i czyste. Zamknął drzwi na klucz i wszedł w głąb mieszkania. Kierował sie do salonu, skąd dobiegał dźwięki sztucznych oklasków, wydobywający się z telewizora.

Gitarzysta nie spodziewał się ciepłego powitania i takiego nie otrzymał. [T.I.] kończyła pizzę, leżała ze Sparksem na kanapie w salonie i oglądała jakiś głupi teleturniej. Dziewczyna ostentacyjnie zignorowała "hej" Stradlina, a gdy brunet chciał usiąść obok niej i psa na kanapie, zrzuciła ze swoich kolan na wolną przestrzeń kartonowe pudełko pelne okruchów.

- Poważnie, [T.I.]?

Nie zaszczyciła go odpowiedzią. Nawet Sparks na niego nie spojrzał.

Izzy wolał nie naciskać. Postanowił poczekać, aż [T.I.] ochłonie.

Darował sobie trzeciego dnia konfliktu. Skończyli kręcić teledysk, a [T.I.] mało nie przytrzasnęła mu palców drzwiami od lodówki.

- Dość! - krzyknął brunet, machając parówką, wciąż zawinietą w cienką, plastikową folię. Śmiesznie tak wyglądał, będąc ubrany w bokserki i białą żonobijkę. - Poddaję się! Mam dość! Nie odzywasz się do mnie, prawie połamałaś mi palce, którymi przecież zarabiam na życie, a Sparks pierdział na mnie przez całą noc!

- Wolałeś Sparksa ode mnie, więc niech na ciebie pierdzi ile chce! - wrzasznęła dziewczyna. Owinęła się szczelniej puchatym, szarym szlafrokiem, odwróciła na pięcie i wymaszerowała z mikroskopijnej kuchni z wysoko zadartą głową.

- [T.I.]! - zawołał za nią. Pierdzielnął parówkę do zlewu i podążył za swoją dziewczyną. - [T.I.], nie odwracaj się do mnie plecami, kiedy do ciebie mówię!

- Nie jesteś moim ojcem i robię co chcę! A tak się składa, że nie chcę na ciebie patrzeć! - odparła, wchodząc do sypialni.

- Bo zabrałem psa na plan zamiast ciebie?! Nie wygłupiaj się! - Izzy zatrzasnął za nimi drzwi do sypialni. Dziewczyna w końcu odwróciła się w jego stronę

- Jakoś Duff nie zabrał swojej świnki, tylko Mandy!

- Pomyślałem, że to będzie bardziej kreatywne, niż dodawanie do tego wszystkiego kolejnej dziewczyny!

- Więc jestem tylko kolejną dziewczyną, tak?!

- Dobrze wiesz, co miałem na myśli!

- Nie wiem! I czemu akurat ty musiałeś być tym kreatywnym, a nie, na przykład, Steven?!

- Spotkałaś kiedyś Stevena?!

Czerwona ze złości [T.I.] westchnęła ciężko i oparła się plecami o drzwi szafy.

- Czemu wolisz Sparksa ode mnie? - spytała cicho, nie kryjąc żalu. Izzy natomiast nie mógł uwierzyć, że w ogóle o tym rozmawiają.

- Jak w ogóle możesz tak myśleć? [T.I.], kocham cię. Sparks jest super, ale to tylko pies.

- Więc czemu nie chcesz mnie w teledysku swojego zespołu? Nie jestem wystarczająco ładna..?

- Jesteś piękna - przerwał jej brunet. Podszedł do dziewczyny i mocno ją do siebie przytulił - Ja naprawdę myślałem, że będzie po prostu fajniej, jeśli któryś z nas będzie mieć psa.

- Więc czemu mi o tym nie powiedziałeś?

- Bo bałem się twojej reakcji. Poza tym, słyszałaś że nagrywanie teledysku ze swoją dziewczyną przynosi pecha.

- Nie słyszałam.

- Naprawdę - zapewnił gorliwie gitarzysta.

[T.I.], dla świętego spokoju, postanowiła ustąpić.

- Musisz mi to jakoś wynagrodzić, skoro nie chcesz się mną pochwalić całemu światu - stwierdziła, gdy napięcie całkiem opadło.

Izzy parsknął śmiechem

- Ledwo Kalifornii.

Specjalnie wyplątała się z jego objęć, by posłać Stradlinowi spojrzenie mówiące "przestań z tą skromnością". Izzy jednak tego nie skomentował.

- Co byś chciała?

- Zaskocz mnie.

To chyba przez ten nadmiar emocji gitarzysta wpadł na dość ryzykowny pomysł.

- Wyjdźzamnie - wypalił z prędkością karabinu.

- Co powiedziałeś?

- Wyjdź za mnie - powtórzył, tym razem wolniej.

[T.I.] zamrugała szybko. Takiego obrotu spraw się nie spodziewała.

- Iz, co ty znowu wymyśliłeś? - spytala w końcu.

- [T.I.], do ciężkiej cholery, oświadczam ci się!

- I co mam z tym faktem zrobić?

- Powiedzieć "tak", na przykład.

Ponurą twarz dziewczyny rozjaśnił szeroki uśmiech.

- Oczywiście, że tak!

Po tych słowach rzucili się sobie w ramiona. Dopiero wieczorem, gdy leżeli przytuleni w łóżku:

- Izzy, nie myśl, że to wystarczy. Chcę dwie torebki Chanel.

- Dla ciebie wszystko, skarbie.

SHITSHOW // BAND IMAGINESOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz