Bench Confessions ~Rachel Bolan~

152 13 37
                                    

Dla Yourcrueldevic3 💜. Przepraszam, że tak długo czekałaś.


Los Angeles spowijały ciemności letniej, chłodnej nocy. O drugiej w nocy większość mieszkańców starała się jakoś zachować twarz na licznych imprezach, lecz siedząca samotnie na ławce w parku młoda dziewczyna zajmowała się czym innym. Siedziała skulona, obejmując kolana ramionami i łkając cicho. Dla [T.I.] [T.I.] była to najgorsza noc w jej życiu. Na poprawę humoru zdecydowała się wyjść do baru z koleżankami. Na parę minut urwał jej się film i zanim się obejrzała, jej torebka z dosłownie wszystkim oraz prawy but i spodnie zniknęły. Amanda Hargensen, jej najlepsza przyjaciółka próbowała wytłumaczyć dziewczynie, jak to się stało, lecz język coraz bardziej się jej plątał i w efekcie [T.I.] nic nie zrozumiała.

I tak [T.I.] znalazła się w parku, zapomniana przez wszystkich. Nikt nawet nie złożył jej życzeń.

Zbyt zajęta użalaniem się nad swoim marnym stanem nie zwróciła uwagi, kiedy przysiadł się do niej jakiś pijany chłopak, jedzący hot-doga z obleśnej, całodobowej budki. Jego spokojny posiłek przerywały ciche szlochy, więc postanowił się skoncentrować i jakoś uspokoić dziewczynę. Mógł się przesiąść, ale to z jakiegoś powodu wydało mu się lepszym rozwiązaniem.

- Wszystko okej? - wybełkotał.

- Obchodzi cię to? - odparła żałośnie.

- Nie. Chciałem być miły - przyznał, balansując na granicy szczerości z bezczelnością.

Dziewczyna parsknęła śmiechem przez łzy

- Ty pierwszy dzisiaj.

- Chcesz o tym pogadać?

- Nie wyglądasz na terapeutę - uznała, uprzednio mierząc go długim spojrzeniem. Zatrzymała wzrok chwilę dłużej na dziurawych spodniach, interesującym łańcuszku łączącym jego kółko w nosie z kolczykiem w uchu i długich, ciemnych, splątanych włosach.

- I dzięki temu właśnie zaoszczędziłaś dwie stówy.

- Fakt. Nie chcę cię zamęczać...

- Męczy mnie tylko zachowanie takiego jednego przerośniętego osła. Gorzej nie będzie, dajesz.

- Dziś są moje urodziny i nikt o nich nie pamiętał. Rano rzucił mnie chłopak, musiałam uśpić psa, odholowali mi samochód, a kiedy już dobrze się bawiłam, zgubiłam torebkę, spodnie i buta.

Chłopak gapił się na nią zszokowany

- Wszystkiego najlepszego? - rzucił niepewnie.

- Dziękuję.

- Nie obraź się, ale muszę wiedzieć - zaczął, gdy już dojadł swojego hot-doga - Jak udało ci się zgubić spodnie?

- Nie mam pojęcia - pokręciła głową ponuro.

Między parą zapanowala milczenie.

- Jestem Rachel - przedstawil się chłopak.

- [T.I.]. Miło poznać.

- Wzajemnie.

- Rachel to nie damskie imię?

- Wydaje ci się.


****


Od pamiętnej nocy minął tydzień. Rachel i [T.I.] rozmawiali do świtu, by spotkać się następnego dnia dokładnie w tym samym miejscu, o wcześniej ustalonej godzinie. Widywali się przez cały tydzień, a potem przez dwa, aż tygodnie zamieniły się w miesiąc. Nim się obejrzeli, do Los Angeles zawitała zima, a oni dzień w dzień siadali na tej samej ławce. Rozmawiali o swoich życiach, jedząc okropne hot-dogi i obserwując mijających ich ludzi, zajętych sobą.

[T.I.], podobnie jak Rachel, wyczekiwała ich spotkań z coraz większą niecierpliwością.Doszło do tego, że godziny, które spędzali osobno, zlewały się w jeden nieznaczący marazm.

Styczniowego wieczora, kilka dni po sylwestrze, również przypadało ich umówione spotkanie, pierwsze od kilku dni. Musieli się przecież wyszaleć.

- ...Tak było - roześmiany chłopak zakończył opowiadać [T.I.] przygody ze swojego sylwestrowego tygodnia i odpały przyjaciół. Siedząca obok niego dziewczyna uspokajała się po wybuchu śmiechu.

- Fajnie się bawicie.

- Zapraszm na następną imprezę, jeżeli chcesz. Pochwaliłbym się przed chłopakami taką ładną znajomą.

[T.I.] spiekła raka

- Ach tak? - uśmiechnęła się zaczepnie.

- Wszyscy mi będą zazdrościć - po chwili spoważniał. Przysunął się bliżej [T.I.], aż niemal stykali się nosami. Rachel postanowił zebrać się na odwagę i delikatnie, początkowo niesmiało, złączył ich usta w pocałunku. Z chwilą, gdy ich wargi się zetknęły, oboje poczuli wdzięczność, że znależli się tamtej letniej nocy na tej samej obsranej przez gołębie ławce.

SHITSHOW // BAND IMAGINESWhere stories live. Discover now