Douchebag ~James Hetfield~

345 21 15
                                    

Dla Va_lak 💜. Przepraszam, że tak długo czekałaś.


Drzwi hotelowego pokoju numer trzy uderzyły z impetem o ścianę. Złocona klamka przedziurawiła tapetę. Na korytarzu, w pozycji urytej smoczycy, albo przyczajonej tygrysicy - jak kto woli - stała młoda dziewczyna [TWÓJ OPIS]. [T.I.] [T.N.], wokalistka zespołu Armageddon, który miał szczęście supportować Metallicę na europejskiej części trasy, wypiła prawie tyle samo, co stojący za nią James, a jednak dała radę wyważyć drzwi ciosem karate. Zanim zdążyła zareagować, już została wniesiona do pokoju przez blondyna. Mało się przy tym nie zabili, jednak nie mogli przestać głupio się chichrać.

Niestety, ich spektakularny powrót do apartamentu okazał się ostatnią rzeczą, jaką pamiętali następnego ranka.


****


[T.I.] obudził ryk klaksonów z ulicy tuż przy hotelu. Ostrożnie uchyliła powieki i prawie umarła, gdy promienie słońca zaatakowały jej nadwrażliwe uczy. W głowie nieprzyjemnie łupało, bolało ją całe ciało, jakby spadła z roweru dziesięć razy pod rząd. W gardle nieprzyjemnie drapało i suszyło, w dodatku wszystko dookoła niej zdawało się cuchnąć potem i alkoholem. Zdeterminowana, by wziąć prysznic, otworzyła oczy. Zza opuszczonych rolet wkradały się przeraźliwie jasne promienie słoneczne. Gdy rozejrzała się po pokoju, zastała kompletny bajzel. Apartament Jamesa wyglądał, jakby przejechał po nim czołg. [T.I.] potrzebowała dodatkowej chwili, by zarejestrować swoją obecność w łóżku, obok chrapiącego głośno blondyna, ułożonego na brzuchu. Jeszcze kolejną zajęło jej uświadomienie sobie, że nie ma na sobie żadnych ubrań, podobnie jak James.

- O nie - jęknęła żałośnie, zaczęła szturchać chłopaka w plecy - James, wstawaj.

Musiała zrzucić Heta z łóżka, by wreszcie się obudził.

- Co jest? - wychrypiał, podnosząc się z podłogi. Ledwo patrzył na oczy, a jego włosy sterczały na wszystkie strony.

- Spierdoliliśmy.

- Ale co?

Wskazała dłonią na siebie i na niego. James jednak nie zarejestrował przesłania.

- Czemu jesteś goła?

- A jak myślisz, geniuszu?

- Ou -skrzywił się.

- Lepiej dla ciebie, żeby twoja mina świadczyła o dobijającym kacu.

- [T.I.], nie zrozum mnie źle, ale nie miałem tego w planach. To znaczy... Nie lubię cię przez większość czasu.

Pomimo raczej neutralnego podejścia do wokalisty, [T.I.] poczuła się zraniona jego stwierdzeniem. Oczywiście, to nie tak, że podobał jej się od samego początku trasy. Nie, wcale...

- Zejdź mi z oczu, zanim ci zajebię - burknęła. Wyskoczyła z łóżka jak oparzona i zaczęła zbierać swoje ciuchy z podłogi. Wychodząc, trąciła Heta barkiem z całej siły.


****


[T.I.] ledwo przeżyła jedną pokoncertową imprezę, a już zaczynała się następna. Pomimo drobnego porannego upokorzenia, postanowiła doprowazić się do porządku po koncercie i dobrze się bawić. Ze swoim obiektem westchnień nie rozmawiała i, prawdę mówiąc, wcale nie miała na to ochoty. Zamiast tego wolała siedzieć z własną ekipą przy klubowym barze oraz patrzeć, jak jej gitarzysta przypina banana zszywaczem do sufitu.

Może około pierwszej, albo drugiej w nocy, za sprawą obcisłej, neonoworózowej sukienki bez ramion, którą postanowiła założyć [T.I.], zwrócił na nią uwagę jakiś zwyczajnie wyglądający chłopak. Nie dosłyszała jego imienia, ale był przystojnym brunetem, radził sobie na parkiecie i bez przerwy stawiał jej drinki. Nie mogła mu się oprzeć.

Nad ranem, kiedy nowo poznany brunet zaczął zbytnio się spoufalać, [T.I.] wręcz go zachęcała do śmielszych poczynań. Popełniła tylko jeden poważny błąd - zeszła z parkietu po dolewkę. Kiedy po dosłownie pięciu minutach zmierzała w stronę nowo poznanego chłopaka, okazało się, że leży on skulony na podłodze, otoczony wianuszkiem ludzi i niemiłosiernie glanowany przez, ze wszystkich możliwych osób, akurat Jamesa. W pierwszej chwili [T.I.] bardzo nie miała ochoty reagować, lecz gdy na twarzy nowo poznanego chłopaka zaczęła pojawiać się krew, a zęby latały po podłodze, kobieta poczuła, że musi coś zrobić.

Ignorujac fakt, że ledwo sięgała blondynowi do brody, zakleszczyła dłoń na jego ramieniu i mocno go szarpnęła, by odwrócić w swoją stronę. James również najtrzeźwiejszy nie był, zachwiał się i mało brakowało, by sie na nia przewrócił.

- Pojebało cię?! - krzyknęła [T.I.] - Chcesz go zabić?!

Het wyrwał się z uścisku kobiety i poslal jeszcze parę kopniaków pod żebra wijącego się z bólu chłopaka.

- James!

- Spierdalaj!

Dziewczynie aż opadła szczęka z oburzenia.

- Zawsze musisz wszystko zjebać! - rzuciła na odchodne. Przeciskała się przez tłum do głównego wyjścia. Z ulgą wyszła na ulicę.

Zimne nocne powietrze przyjemnie ja orzeźwiło po zaduchu panującym w klubie. Wściekle stukając obcasami, lekko chwiejnie maszerowała zaśmieconym chodnikiem, rozglądając się w poszukiwaniu taksówki.

Usłyszała za sobą ciężkie kroki, jednak nawet nie zerknęła przez ramię - doskonale je znała.

- [T.I.], zaczekaj!

Nawet nie zwolniła. Dawno nie czuła takiej wściekłości.

- [T.I.]!

- Spierdalaj, James! Nie chcę cię więcej widzieć!

- Szkoda, że jesteśmy razem w trasie i będziesz musiała mnie oglądać, czy to ci się podoba, czy nie!

Zignorowała go, szła dalej. Im mocniej wściekłość przejmowała nad nią kontrolę, tym mniej się chwiała. Dawno już nie doświadczyła takiej bezczelności jakiegoś chłopaka.

Niestety, James musiał wreszcie ją dogonić. Miał o wiele dłuższe nogi. Gdy już mu sie to udało, z łatwością podniósł [T.I.] i odwrócił tak, by na niego spojrzała.

- Odwal się! - odepchnęła go z calej siły - Jaki masz, kurwa, problem?!

- Moim problemem jest, że dałaś się obmacywać jakiemuś frajerowi!

- Co cię to nagle obchodzi?!

- Bo nie miałem racji! - ryknął jej prosto w twarz.

[T.I.] przyglądała się chłopakowi spod uniesionych brwi, wytrzeszczojnymi oczami

- Co?

- Kiedy powiedziałem, że nawet cię nie lubię. To nie do końca tak... Nie każ mi tego dalej wyjaśniać - zakończył zakłopotany.

Zamiast się nad nim zlitować, uśmiechnęła się wrednie, skrzyżowała ramiona na piersi. Widząc, że [T.I.] mu nie odpuści, James westchnął ciężko

- Przepraszam, za to co wtedy powiedziałem. Jesteś w porządku.

- "Jesteś w porządku"? Poważnie?

- Cicho - burknął. W mgnieniu oka przyciągnął [T.I.] mocno do siebie, aż straciła równowagę i namietnie pocałował w usta. Następnego dnia dziewczyna zwalała na alkohol fakt, że go nie odepchnęła.

SHITSHOW // BAND IMAGINESWhere stories live. Discover now