The Night We've Met ~Cliff Burton~

436 23 32
                                    

Dla annakatherine_ 💜.


Izba przyjęć w Szpitalu Głównym w San Francisco bardziej przypominała plan tandetnego slashera w połączeniu z cyrkiem, niż cokolwiek innego.

Trwała ciepła, lipcowa noc, a na niebie pośród gwiazd lśnił księżyc w pełni - powód anarchii panującej w szpitalu.

Pracująca na nocną zmianę pielęgniarka [T.I.] nienawidziła pełni. Wtedy zawsze ludzie zachowywali się, jak zwierzęta. Zanim zaczęła pracę myślała, że to tylko przesąd, czy coś w tym rodzaju. Jak bardzo się myliła.

Podobne urwanie głowy mieli również wszyscy pracownicy komisariatów, w większości dostarczających poszkodowanych w jakiś sposób ludzi  do szpitala.
Dobra znajoma [T.I.], detektyw Leslie Burnham, właśnie skończyła przykuwać do siedzeń w poczekalni dwóch poobijanych delikwentów o długich, brązowych, kręconych włosach. Niższy z nich, ubrany w skórzane spodnie i poznaczone krwią resztki koszulki, wciąż nabuzowany po niesamowitej walce, jaką zapewne przed chwilą stoczył, krzyczał:

- Prawie go miałem! Czemu musiałeś mnie odciągać?!

Gdy [T.I.] zbliżyła się zobaczyła, że twarz niższego z szatynów jest cała we krwi i wielu malutkich zadrapaniach.

- Gówno miałeś, Lars - odparł ponuro drugi z mężczyzn, cały w jeansie, trzymając przy nosie już niemal całkowicie przesiąkniętą krwią chusteczkę.

- Co mu się stało? - spytała szczerze zaintrygowana [T.I.], wskazując gestem na zakrwawionego chłopaka, gdy znalazła czas by wreszcie porozmawiać z Leslie przy automacie do kawy. Leslie była wysoką chłopczycą po trzydziestce, o ciemnych włosach i zielonych oczach. Lubiła swoją pracę, jednak czasem, w takie noce jak ta, wątpiła w ludzkość.

- Próbował przegonić rodzinę szopów ze swojego śmietnika za pomocą petard - kobieta westchnęła głośno- Idiota.

- A ten drugi?

- Odciągał go i dostał w nos z łokcia. Był jeszcze blondyn ze strzelbą, nie ucierpiał. Zabraliśmy go na komisariat, zanim przestrzelił nam wszystkie opony. Musi popracować nad celnością, bo upierał się, że chciał trafić szopy.

- Nie kłamał?

Leslie popatrzyła przed siebie smutno

- Niee... On naprawdę celował w te szopy.

[T.I.] westchnęła ciężko, zrezygnowana oparła się o automat. Obie kobiety wiedziały, że czeka je długa noc.

- Przepaszam! - wydarł się nagle niedoszły morderca szopów - Rozkuje mnie pani?! Muszę do łazienki!

Leslie nie pierwszy i nie ostatni raz tej nocy westchnęła ciężko i poszła rozkuć idiotę.

- Uspokoił się pan już? - spytała monotonnym tonem.

- Tak i strasznie chce mi się szczać.


****


Izba przyjęć powoli się uspokajała. Na krzesłach zostali jedynie szatyn w jeansowych dzwonach, głośno chrapiąca staruszka i żul, opowiadający temu pierwszemu swoją historię życiową.
[T.I.] wreszcie miała chwilę przerwy, postanowiła wybawić chłopaka z opresji. Podeszła do szatyna, starając się wyglądać profesjonalnie.

- To ty przyszedłeś z facetem zaatakowanym przez szopy?

- Tak, to ja.

- Możemy porozmawiać?

Zaniepokojony chłopak podążył za [T.I.]. Dziewczyna zatrzymała się dopiero w korytarzu przy toalecie, poza polem widzenia żula.

- Nie musisz dziękować.

- Za co?

- Za ratunek. Wyglądałeś, jak na torturach - pielęgniarka uśmiechnęła się uroczo.

- Och - wreszcie załapał - Dzięki. Rzeczywiście, trochę trudno już było wytrzymać.

- Wiesz, możesz już iść do domu. Nie musisz tu siedzieć.

- Poczekam na tego idiotę, i tak nikt nie ma jak po niego przyjechać.

- To może trochę potrwać.

Szatyn wzruszył ramionami

- Trudno.

Para patrzyła na siebie w milczeniu przez kilka chwil.

- Jeśli chcesz - zaczęła niepewnie dziewczyna - To mam dobrą kawę i sporo jedzenia w kantorku. Siedzisz tu już prawie całą noc, musisz być głodny.

- Masz chipsy paprykowe?

- Coś się znajdzie.

Dreptali w milczeniu korytarzem, dopóki nie stanęli przed windą.

- Jestem Cliff - chłopak postanowił się przedstawić, gdy kobieta wciskała przycisk.

- [T.I.], miło mi.

Po chwili winda zastrzymała się na właściwym piętrze, przy akompaniamencie dzwoneczka i reszta to już historia. Innymi słowy, gdyby Cliff wiedział, jak dalej potoczą się jego losy, osobiście kupiłby Larsowi te nieszczęsne petardy, zamiast wyzywać go od najgorszych.

~~~~
Jak zwykle, mam nadzieję że się podobało ❤️.
Powiedzcie mi proszę, czy się mylę, ale wydaje mi się, że Cliff i Nikki są do siebie mega podobni 😬.

SHITSHOW // BAND IMAGINESWhere stories live. Discover now