Trick Or Treat ~Peter Murphy~

816 12 48
                                    

Dla @Lord_Iffy 🖤. Przepraszam, że tak długo czekałaś.

Halloween nigdy nie było nudne, zwłaszcza z Peterem. Dzięki pomysłom chłopaka na przebrania, dekoracje i przerażające pranki, nie mogłam się nudzić. Co roku, odkąd się poznaliśmy w podstawówce, spędzaliśmy to święto razem, wciąż chodząc po domach w Northampton i żebrając o słodycze, choć od dawna nie byliśmy dziećmi.

Zapadł zmierzch, ulice jarzyły się setkami pomarańczowych świateł dyniowych lampionów. Co jakiś czas wpadały na nas grupki biegnących gdzieś, roześmianych dzieci w kostiumach, prawie wytrącając nam plastikowe worki na śmieci pełne cukierków, które nieśliśmy. Numer na "chorą siostrę" zwykle wychodził lepiej, w tym roku mieliśmy jeszcze mniej słodyczy, niż poprzednio. Większość ludzi zdążyła się zorientować, że "nasza siostra" choruje już od ponad czterech lat. 

Byliśmy przebrani za parę wampirów, jednak nie mieliśmy na sobie peleryn, ani tandetnych gumowych szczęk demona, dołączanych o tej porze roku do fosforyzujących łamiszczęk. Zgodnie uznaliśmy, że żaden szanujący się, prawdziwy wampir, nie wyszedłby tak na miasto, chyba że dla żartu. Doszliśmy także do wniosku, że - jak każdy - prawdziwe wampiry muszą czuć się pokrzywdzone tym stereotypem peleryn, włosów zaczesanych na żel i rumuńskiego akcentu. Postanowiliśmy ubrać się w identyczne czarne golfy, czarne spodnie, błyszczące czarne buty, czarne, skórzane płaszcze  sięgające nam do kostek, skórzane rękawiczki i okulary przeciwsłoneczne, koniecznie w czarnych oprawkach. Tak, wszystko musiało być czarne i nie wyglądać zbyt ubogo, co na lata siedemdziesiąte w Anglii było wyczynem. Do rozjaśnienia naszych twarzy użyliśmy białych farbek, a niewielkie kły zrobiliśmy z tipsów skradzionych z drogerii. Wystarczyło tylko chodzić wyprostowanym, w całkowitej powadze i ludzie zaczynali podejrzewać, że nie jesteśmy do końca normalni. Pete raz nawet przestraszył jakąś dziewczynkę, która na niego wpadła. To Halloween zapowiadało się świetnie i byłam pewna, że tak też się skończy.

Niedoczekanie.

Gdy uzbieraliśmy już dość słodyczy, Peter wpadł na pomysł, by wybrać się na cmentarz. Oczywiście od razu się zgodziłam, bo czemu by nie.
Kingsthrope nadawało się idealnie, było tam mnóstwo zabytkowych grobów i przerażających rzeźb, zdających się ożywać po zmroku. 

Na cmentarzu dobry humor mi przeszedł. Atmosfera była upiorna, wycie psów z pobliskiego schroniska nie pomagało. Mimo tego starałam się nie okazywać lęku, wciąż szłam obok Petera żartując i śmiejąc się w najlepsze, całkowicie umyślnie ignorując tak zwane "kobiece przeczucia".

- Nie boisz się? - spytał w pewnym momencie chłopak. 

- Nie, niby czego? To tylko cmentarz... Nocą. Nic wielkiego - starałam się trzymać fason. To, że jest Halloween nie znaczy, że wszystkie potwory w ogóle istnieją. Poza tym wszelkie zjawy powstały jedynie dlatego, że kilkaset lat temu ludzie nie potrafili wszystkiego racjonalnie wyjaśnić, więc tworzyli jakieś straszne widma, mające tłumaczyć absolutnie wszystko, od zabłądzenia w lesie, przez bezdech senny, po śmierć w samo południe na polu. Potwory nie istnieją. 

Po tej krótkiej wymianie zdań zapanowało milczenie. Szliśmy w niemal absolutnej ciszy między grobami, nie rozglądając się na boki. Było tak cicho, że z łatwością usłyszałam odgłos kroków, który nie należał do nas. Zerknęłam dyskretnie przez ramię - nikt za nami nie szedł. 

- Słyszałeś to? - wyszeptałam. 

- Co? - po chwili Peter roześmiał się cicho - [T.I.], nikt za nami nie idzie. Po co ktokolwiek miałby nas śledzić? Nawet nie mamy pieniędzy, które można ukraść.

- Jestem pewna, że coś słyszałam. 

- To samo mówią w większości horrorów. 

- To też i zaraz potem ktoś ginie! - pisnęłam, już nawet nie starając się ukryć ogarniającej mnie paniki. W następnej sekundzie poczułam klepnięcie w ramię, podskoczyłam wrzeszcząc dziko. Pawie dostałam zawału.
Odwróciłam się pospiesznie, na widok uśmiechniętej twarzy jakiegoś zombie zaczęłam krzyczeć jeszcze głośniej. Nieumarły zamiast zjeść mój mózg, ryknął śmiechem. Dopiero wtedy go poznałam. 

SHITSHOW // BAND IMAGINESOù les histoires vivent. Découvrez maintenant