Baby Disaster ~Duff McKagan feat. Mötley Crüe~

560 34 235
                                    

Dla 003karola003 💜.
Trochę popłynęłam w tym rozdziale.
Ostrzegam, pojawiają się zwłoki i zachowania typowe dla ekipy MC - obrzydliwość i przesada w niej do wszelkich granic.


- Zostawiam was - powiedziała [T.I.], stojąc w progu drzwi frontowych jej willi w Los Angeles - Jedzenie jest w lodówce, mikrofalówka w kuchni, a ulotki do pizzerii i chińczyka w drugiej od góry szufladzie pod zlewem. Nadążasz?

Duff pokiwał głową

- Nie martw się, skarbie. Damy sobie radę. 

- Masz nie pić, palić tylko na balkonie i nie dawać Chrisowi słodyczy częściej, niż raz w tygodniu, jasne?

- Jak słońce. Nie masz się czym martwić, kochanie.

- Staraj się nie zapraszać kolegów, okej? Szczególnie Izzy'ego, śmierdzi od niego paloną kokainą, ciągle chodzi naćpany... Sam rozumiesz.

- Żadnych kolegów - przytaknął gorliwie basista.

 Jego dziewczyna uśmiechnęła się niepewnie

- Dobrze. Kocham cię, Duffy. Dbaj o siebie i Chrisa. Los moich dwóch ulubionych chłopaków jest w twoich rękach - kobieta wspięła się na palce, przytuliła blondyna i namiętnie go pocałowała. Duff przyciągnął swoją dziewczynę bliżej siebie, wplątał swoje długie palce w jej włosy. 

- Bleeeeeee! - rozległo się za ich plecami. Para odsunęła się od siebie, patrząc na ciemnowłosego sześciolatka dłubiącego w nosie - [T.I.] z niezaprzeczalną miłością, a Duff z niechęcią i strachem. Żeby nie było, lubił syna swojej dziewczyny. Problem stanowiło, że gówniak zrobiłby absolutnie wszystko, aby utrudnić mu życie. McKaganowi cudem udawało się uprawiać seks z [T.I.] raz w tygodniu, co w jego mniemaniu, było stanowczo za rzadko.

Basista patrzył z rozczuleniem, jak jego dziewczyna przytula swojego synka. Musiał przyznać, nieważne jak bardzo Chris utrudniał mu życie, że jego partnerka była cudowną matką. Zasłużyła na ten tydzień pełen relaksu w Miami z przyjaciółkami. 

Przejaw czułości został przerwany głośnym klaksonem dobiegającym z ulicy przed domem.

- Dobra, ja lecę. Trzymajcie się, chłopaki. Jak coś, dzwońcie pod numer przyczepiony na lodówce. Kocham was, pa! - po tych słowach ostatni raz pocałowała każdego z nich w policzek i  dosłownie wybiegła z domu.

Duff i Chris patrzyli na siebie w ciszy.
To będzie długi tydzień.


****


- Nie, nie, nie i jeszcze raz kurwa zajebana pierdolona nie! - produkował się Axl, podczas jednej z sesji - Ja nie po to zarwałem noc i odmrażałem dupę na parkingu pisząc tekst, żebyście wszystko zjebali!

Guns N' Roses było w trakcie nagrywania drugiej płyty i wszyscy dostawali z tego powodu pierdolca, szczególnie szanowny pan wokalista. 

Chris natomiast siedział na kanapie w studio, bawiąc się przednio. Patrzył z nieukrywaną satysfakcją, jak jego ojczym zbiera ochrzan za ochrzanem. Nie lubił Duffa głównie dlatego, że blondyn nie był jego prawdziwym tatą, tylko obcym facetem. Poza tym, jego mama zasługiwała na kogoś, kto ma własny park z dinozaurami, jest superbohaterem i ma latający samochód. Duff w ogóle nie przypominał Supermana.

- Może zróbmy przerwę - zaproponował Steven.

- Albo najlepiej chodźmy do domu - dodał Izzy - Nic już więcej dzisiaj nie zdziałamy.

SHITSHOW // BAND IMAGINESWhere stories live. Discover now