74. Zaczęłaś? To Ja Dokończę

181 6 0
                                    

*Piotrek*
Martyna wyszła do pracy i nie ma już jej 12 godzin. Byliśmy po nią do pracy, ale mówią, że jej tam nie było.
Dzwonie do niej. Piszę. I nic z tego.
- odbierz żesz. - mówię
Dzwoniłem też do jej rodziców, ale nie ma jej tam. Przyjechali do mnie. Razem z moimi rodzicami.
- nie denerwuj się. Może poszła do
Anki - Mama
- miała być w pracy - mówię - dała by mi znać
Dzwonię cały czas. Nie odbiera. Wkurzyłem się i namierzyłem jej telefon. Pojechałem w wyznaczone miejsce jednak jej tam nie było. Znalazłem tylko telefon.
Przeszedłem całą tą okolice i nie ma jej.
- Boże. Kobieto gdzie ty jesteś - mówię sam do siebie. Wróciłem do auta i obiechałem całą Warszawę. Nigdzie jej nie ma.
Dzwonię do wszystkich z bazy. U nikogo jej nie ma.
- Anka pytam. Nie robicie żadnego testu jak zareaguje?
- nie. Oszalałeś. Aż tak to nie.
- ok. Dzięki.
Wróciłem do domu.
- i co? Znalazłeś?
- jej telefon - mówię - a ten wyszedł na wolność?
- nie. Siedzi dalej - Tata Martyny. - wyjdzie za moją zgodą.
Poszedłem jej szukać.
Jak ten dupek siedzi to kto inny mógł jej coś zrobić. No nikt. Poszedłem do bazy.
- nie było jej tu? - pytam z nadzieją
- jeszcze nie wróciła? - szef
- no nie wróciła - mówię
- zobacz w szpitalu - szef - może coś się jej stało.
Pobiegłem do szpitala. Tam też jej nie ma. Dzwoni mama.
- wróciła? - pytam
- nie, ale ty wracaj. Już późno.
- znajdę ją to wrócę - mówię
- powiadomiłeś policję?
- nie - mówię - oni i tak nic nie zrobią bo muszą minąć 24 godziny.
Zostaniecie z dziećmi?
- tak. Już śpią. - mówi
- ok.
Przeszedłem przez park koło bazy i mam ją. Siedzi na ławce i płacze.
- Boże kochanie - mówię i ją przytulam.
- przepraszam - mówi
- za co? Co się stało? Dlaczego nie wróciłaś do domu?
Dałem jej moją marynarkę.
- już dobrze - mówię - jestem przy Tobie
Chodź idziemy do domu.
- nie mogę - mówi
- możesz możesz. - mówię - już spokojnie. Nic się nie dzieje.
Objąłem ją i idziemy do domu. Jak Dobrze, Że nic jej nie jest.
- serio nie jesteś ani trochę zły?
- no nie - mówię - strasznie się bałem i martwiłem o ciebie. Teraz się cieszę, że nic Ci nie jest. Najpierw się uspokój a później jak będziesz chciała to pogadamy a jak nie to jutro. Bo jest już późno.
Wróciliśmy do domu a rodzice przytulili Martyne. Kręcę głową żeby nie pytali gdzie co i jak.
Rodzice poszli.
- jesteś głodna? - pytam
- nie.
- a co jadłaś? Beze mnie hmm
Nawet się nie uśmiechnęła.
Dałem jej buziaka i podałem jej coś na uspokojenie oraz kolacje.
- a gdzie dzieci?
- śpią sobie - mówię - nic się nie martw
Pije wodę i się krzywi.
- pij pij - mówię.
Dałem jej buziaka.
Zjadła kolacje i poszła wziąść prysznic.
A ja po niej. Później wróciłem do Martyny. Leży na łóżku i patrzy w sufit.
Położyłem się obok niej.
- dobranoc - mówię
- poczekaj - mówi i kryje łzy - chce to powiedzieć i mieć za sobą.
- ale spokojnie - mówię
- muszę odejść - mówi - a ty ułóż sobie życie z kimś innym.
- co ty mówisz? Nie pozwolę ci na to.
- proszę nie utrudniaj mi tego.
- nie. - mówię - bo ty tego nie chcesz
- muszę - mówi
- kto cię straszy? - pytam
Przyszedł jej SMS. Wziąłem telefon i czytam tego SMS.
Miałaś zniknąć. Co robisz szmato?
Jeszcze ci mało to poprawię jutro.
Czytam wcześniejsze wiadomości.
- młoda od kiedy dostajesz takie wiadomości? - pytam
- od środy - mówi
- czemu nic mi nie powiedziałaś?
-bo nie chciałam żebyś się w to mieszał.
Teraz sam się dowiedziałeś.
Przytuliłem ją mocno.
- wybij sobie z głowy, że pozwolę ci odejść. Tym kimś się zajmę a ty się nie przejmuj. Wiesz kto to?
Kiwa głową i napisała mi na telefonie kto to. Aśka.
- jej się boisz? - pytam
Kiwa głową i opowiedziała mi wszystko co się dzisiaj wydarzyło. Trudno jej jest o tym mówić. Ona wie, że każdy temat o Aśce mnie denerwuje.
- przepraszam - mówię - załatwię to. Po ludzku. Tylko będą potrzebne twoje zeznania. Hmm. Zgadzasz się?
- tak. - mówi
- to teraz idziemy spać. I nie myśl już o tym. Hmm.
- kocham cię - dała mi buziaka
- ja ciebie też. - mówię i Przytuliłem ją. Zgasiłem światło i przykryłem ją kołdrą. Zamknęła oczy a ja myślę.
Podsumowując.
Martyna szła do pracy a Aśka z bandą jakiś facetów ją napadli. Próbowali się do niej dobrać. Aśka ją nastraszyła, że jak nie odejdzie ode mnie to zabije dzieci i ją. Martyna uciekła. Po drodze zgubiła telefon. Ukryła się w parku koło bazy bo nie wiedziała co ma ze sobą zrobić.
Dobrze. Zaczęłaś? To ja dokończę. Aż się popłaczesz.











Hard Life - MAPI ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now