134. No Musi

127 4 0
                                    

*Piotrek*
Nie mogę spać bez Martyny. Siedzę w kuchni i pije wodę. Rodzice oraz rodzinka Martyny są u nas. Wszyscy śpią. Tylko ja nie mogę. Przyszła mama Martyny.
- cześć Piotruś. Czemu ty nie śpisz?
- nie da się - mówię - za dużo wrażeń
- no tak. Mogę wody?
- jasne - mówię i wstaje.
- idź się połóż. Ja sobie naleje.
- spróbuję.
- no idź idź
Poszedłem do sypialni. Położyłem się i patrzę w sufit.

***
Rano. Ubrałem się i zrobiłem śniadanie. Obudziłem dzieci a reszta sama wstała.
- Piotruś. Ty wogóle spałeś? - mama
- próbowałem. - mówię i pije kawę - się nie udało
Zjedliśmy śniadanie. Uczesałem dzieci i Ubrałem maluchy. Siebie ogarnąłem jako tako i pojechaliśmy najpierw odwieźć dzieci a potem do Martyny. Patrzy w sufit. Weszliśmy na salę.
- cześć - mówimy
- cześć - napisała na tłumaczu i on przeczytał
Uśmiecham się i dałem jej buziaka.
- jak się czujesz?
- bywało lepiej. A ty?
- nie spał wogóle - mama
Patrzy na mnie zimnym spojrzeniem.
- czemu nie spałeś?
- bo nie mogę bez ciebie. Proste?
Kręci głową.
- nie? - pytam - ok
Zaczęliśmy się śmiać.
- kiedy mnie z tąd zabierzesz?
- trudne pytanie. Kiedy będę mógł.
- dzisiaj? - pyta przez tłumacza
- dzisiaj chyba nie
- chyba. Czyli jest szansa?
Zaczęliśmy się śmiać.
Przyszedł lekarz.
- Są plusy. Przynajmniej nie marudzi, że chce wyjść - lekarz
- żebyś się nie zdziwił - mówię
- właśnie. Kiedy mnie wypiszesz? - Martyna
- kto ci to dał?
Zaczęliśmy się śmiać.
- spróbuj coś powiedzieć - lekarz
- wypiszesz mnie? - słabo i cicho, ale powiedziała
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra oszczędzaj głos.
Zmierzyła go.
- właśnie się naraziłeś - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Zmienili jej opatrunek a ja przy okazji zerknąłem na jej ranę. 
- nawet o tym nie myślcie - Lekarz
Martyna zrobiła minę smutnego szczeniaka.
- nie i koniec - poszedł
Martyna patrzy na mnie i się uśmiecha.
Uśmiecham się do niej.
- plosze - mówi słabo
- ok. Wygrałaś.
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszedłem do tego lekarza.
Dał mi odrazu wypis.
- ooo dziękuję
Zaczęliśmy się śmiać.
- nawet łatwo poszło
- widzę, że bardzo ją kochasz. Zmieniłeś się.
- yhym
Poszedłem do Martyny.
- nawet łatwo poszło - mówię i pokazuje wypis.
Zaczęliśmy się śmiać.
Pomogłem jej się ubrać.
- tym razem są buty - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Ubrałem jej buty i kurtkę. Założyłem jej apaszke. Uśmiechnęła się.
Spakowałem jej rzeczy i wyszliśmy z szpitala. Poszliśmy do bazy. Daliśmy karteczkę Wiktorowi. Anka Przytuliła Martyne.
- już ją zabierasz? - Wiktor
- no nie potrafię jej odmówić
Zaczęli się śmiać.
- a co jej dasz do jedzenia? - Anka
- coś płynnego. - mówię - tylko wchodzi w rachubę. Nic innego.
- zdałeś - Anka
- super - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- zero słodkiego? - Martyna na tłumaczu
- gorącą czekoladę?
- minus. Nie gorącą. Będzie kontrola - Wiktor
- yh
Śmieją się.
- letnią czekoladę. - poprawiam się - no weź jak to brzmi?
Zaczęliśmy się śmiać.
- to soczek - Martyna
- nie zimny - mówię
- plus - Anka
- i idziemy zanim coś palne
Zaczęliśmy się śmiać.
Pojechaliśmy do domu. Zrobiłem Martynie soczek i podałem
- proszę
- podgrzałeś? - Mama się śmieje
- nie. Wtedy byłby gorący
Zaczęliśmy się śmiać.
Zrobiłem wszystkim kawę a ja pije soczek z Martyną.
- solidarność - tata Martyny
- musi być - mówię i stukliśmy się z Martyną szklankami.
Zaczęliśmy się śmiać i pijemy.
- a co ci zrobić na obiad? - pytam
- nie wiem - napisała na tłumaczu
- takie coś istnieje? - pytam
Zaczęliśmy się śmiać.
Wyszukała w internecie
- Nie wiem – polski film dokumentalny z 1976 w reżyserii Krzysztofa Kieślowskiego. - przeczytał asystent Google
Zaczęliśmy się śmiać.
Szukam zupy krem.
- zupa krem z pomidorów - mówię
- a mamy pomidory? - Martyna na tłumaczu.
- jeszcze nie - mówię i zamawiam pomidory i inne zakupy - ale zaraz będą
Zaczęliśmy się śmiać.
- Piotruś wraca do swojej ulubionej metody zakupów - mama
- o tak - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili przyjechały zakupy. Zapłaciłem i rozpakowałem.
Usiadłem koło Martyny.
- masz opatrunki? - tata
- opatrunki? - pytam - całą aptekę.
Zaczęliśmy się śmiać.
Czytam Martyny wypis.
- ok. Możemy ściągnąć ci ten wenflon
- juhu - Martyna zachrypnietym głosem
Ściągnąłem jej i przykleiłem plaster.
- chce zobaczyć tą aptekę. - tata
- a to proszę bardzo - otwieram półki u samej góry w kuchni.
- wyżej się nie dało? - mama
- dało - mówię - ale Martyna by nie dosięgła
Zaczęliśmy się śmiać.
- a tak dosięga?
- tak - Martyna
- no musi - mówię i zamykam półki
Zaczęliśmy się śmiać















Hard Life - MAPI ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now