156. Stara Się Jak Może...

99 3 0
                                    

*Martyna*
Piotrek dostaje kazanie od mamusiu, że ciągle nie ma go w domu, ale to jest nie prawda.
- co przychodzę to cię nie ma!
- nie krzycz. Przychodzisz tak akurat. Mam wogóle z domu nie wychodzić?
Staram się pogodzić bazę z firmą i rodziną. Jakoś to wychodzi, więc o co te nerwy.
- jakoś wychodzi.
- ok. Nie Będę się kłócić. Zrezygnuje z bazy. Z firmy może też. W sumie. Po co wogóle. Pieniędzy starczy nam na 50 lat.
- najlepiej wszystko pierdolnąć. Przyślę tu ojca
- czekam. - Piotrek a jego mamą poszła.
- co ona tak siadła na ciebie? - Mama
- o ten dyżur do 20 jej chodzi - Piotrek
- przejdzie jej - mówię i zmieniam mu kawę na meliske.
- ej
- kup sobie klej. - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- wypij. Dobrze ci to zrobi - mówię.
Przyszedł Wiktor.
- ostrzegam to nie jest dobry pomysł - mówię
- mamusia była? - Wiktor
- no ba - Piotrek pije meliske - czegoś chciał?
- dyżur. Jutro o 20
- nie nie - Piotrek - mnie możesz już wykreślić tak całkiem.
- czy ciebie popierdoliło czy jak?
- już dawno - Piotrek a my się
Śmiejemy - ale mówię całkiem serio
- nie wiem co ona ci powiedziała
- żałuj - Piotrek
*Piotrek*
Śmieją się.
- boże. Ty się nie śmiejesz
- Czekam na tatusia - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili przyszedł Tata.
- i jak. Rzucamy wszystko i jedziemy w Bieszczady? - tata
- jasne - mówię
- na 50 lat. Potem będziemy głodować.
Zaczęliśmy się śmiać.
- tych 50 lat to ja nie dożyje - mówię
- trumnę sobie kup już bo potem cię nie będzie stać
- nie podoba mi się waż tok myślenia - Martyna
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra. Chciałem tylko powiedzieć żebyś się mamusią nie przejmował bo my cię podziwiamy. Dobrze ci wychodzi. Wszystko masz zaplanowane a ona się od ciebie odczepi. Ja tego dopinuje.
- siadaj. Kawy ci zrobię - mówię
- nie zmieniaj tematu - Tata - jest dobrze. Martyna nie narzeka. Przynajmniej od ciebie odpocznie
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili wszyscy poszli. Zostałem sam z Martyną.
*Martyna*
No i Piotrek smutny.
Przytuliłam go mocno.
- nie smuć się - mówię
- nie rozumiem tych pretensji. Staram się jak mogę a... No
- wszyscy uważamy, że jesteś niesamowity. Dajesz radę jak nikt inny. A to była jednorazowa sytuacja i musiałeś zostać dłużej. Nikt nie zwrócił na to uwagi. Bo to było po prostu normalne i nie zależało od ciebie.
Nie musisz nic zmieniać.
- czyli zgadzasz się z tatą?
- tak, ale nie potrzebuje od ciebie odpoczynku.
Zaczęliśmy się śmiać.
*tata Piotrka*
- żeś się do niego doczepiła - mówię
- przynajmniej dałam mu do myślenia żeby nie skończył tak jak tamten
- od zawsze był inny. Zanim coś zrobił myślał 10 razy. Stara się jak może i wychodzi mu to wspaniale. Niczego nie zaniedbał. A ty masz do niego pretensje o głupi dyżur bo został dłużej. A to nie była jego wina! Chciał ich uratować, ale się nie udało. Teraz nawet się nie śmiał bo wcale mu do śmiechu nie było. Uraziłaś go tym i gdyby mógł on by się rozpłakał, ale było za dużo ludzi.
- co? On nie płacze przecież. Ostatnio płakał jak nie mógł się zbliżyć do Martyny.
- no bo Traktowali go jak Potwora. Też go to uraziło. Pozwól mu wkońcu samemu decydować. Nie jest już małym chłopcem tylko pewnym siebie mężczyzną. Z żoną i dziećmi.
- dobra. Masz rację. Idę go przeprosić.
- idziemy wszyscy. Potrafiłaś go opierdolić przy wszystkich to przeprosić też.
Poszliśmy do Piotrka i Martyny a oni świetnie się bawią robiąc ciasteczka i sypiąc mąką.
- to my nie przeszkadzamy - Mówię - bawcie się dzieci
Zaczęliśmy się śmiać.
Przeprosiła go i tyle.
Martyna już go pocieszyła.


Hard Life - MAPI ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now