122. Teraz Mi Nie Powiesz, Że Zapomniałeś

145 3 0
                                    

*Martyna*
Piotrek miał jechać ze mną do lekarza, ale coś mu wypadło i idę sama.
- o nie. Sama nie pójdziesz - Mama.
Przyszedł Piotrek.
- dzień dobry - mówi - gotowa?
- ooo jesteś. - mówię - tak. Właśnie miałam wychodzić.
- no jakbym mógł cię tam samą puścić.
Pojechaliśmy wszyscy do szpitala w leśnej górze i poszliśmy na odpowiedni oddział.
- to wygląda strasznie - mówię.
- no to jak nie chcesz tu trafić to grzecznie bierz leki - Piotrek
- wygrałeś.
Zaczęliśmy się śmiać.
*Piotrek*
Zapukałem do gabinetu i otworzyłem.
- jesteś wolny? - pytam
- tak. Czekam na twoją żonę.
- no to zapraszam żono moja - mówię a wszyscy się śmieją. Dała mi torebkę i płaszcz i weszła do gabinetu.
Czekamy na nią a do mnie wydzwaniają. Odbieram i mówię.
- oddzwonię.
- dobrze.
Następnie dzwoni moja mama.
- Piotruś nie zapomnij o spotkaniu w firmie - mówi
- no Masz mnie. Zapomniałem
- luz dopiero o 12 a jest 7
- a wy czemu nie możecie na nie iść?
- bo my mamy ważnego klienta. Tego który cię nie lubi. A ty masz spotkanie z pracownikami. Masz Omówić kwestie. Kartkę masz przygotowaną.
- ok - mówię - czyli jakby coś mogę się spóźnić
- a bo ty z Martyną do lekarza... To na spokojnie
- ok.
Po dłuższej chwili wyszła Martyna z receptą.
- i jak?
- mam receptę - mówi
Zaczęliśmy się śmiać.
- proszę jej nie denerwować bo wtedy ci zemdleje. Mówię po polsku żebyś zrozumiał bo to wczesna godzina.
- co ty mówisz? Ja od 5 jestem na nogach.
- ile zrozumiałeś?
- że tak w sumie nic jej nie jest, ma brać leki a ja mam jej nie denerwować.
- dokładnie. Chociaż o lekach nic nie powiedziałem. I nie może się przemęczać.
- ale mogę pracować - Martyna.
Kręcę głową a oni się śmieją.
- no niech pracuje póki może
- jasne.
Zaczęliśmy się śmiać.
- dzięki - mówię i podaje mu rękę - oby do nie szybkiego zobaczenia
- no trzymajcie się.
Poszliśmy dalej.
- co teraz?
- to czego nie lubisz - mówię
- muszę?
- musisz
Pojechaliśmy do przychodni. Martyna oddała mocz do badania i poszła na pobranie krwi.
- coś czuję, że mnie dzisiaj
znienawidzi - mówię i Się Śmiejemy.
Po chwili wyszła Martyna.
- żyjesz? - pytam
- żyje - mówi a ja jej dałem buziaka.
Ubrałem jej płaszcz i poszliśmy do apteki. Wykupiłem jej leki i jedziemy coś zjeść. Po tym do psychologa.
Dopiero 10.
- a co potem robimy?
- ja mam spotkanie w firmie, potem na budowie, potem jadę po materiały, potem do ubezpieczyciela... Ciąg dalszy nastąpi. A ty moja droga co chcesz.
- to chce z tobą - mówi
- miałaś się nie przemęczać - mówię
- mam leki i powiedziałeś co chce.
Załamałem się a oni się śmieją.
Czekamy w kolejce. Następnie Martyna weszła do gabinetu. Jest 10.55. Idzie Wiktor.
- ooo załatwiasz z Martynką - mówi
- jak widać - mówię - ale papiery dopiero za 4 dni.
- nic nie przyśpieszyłeś?
- na okresówki się nie pali bo to tylko papier idzie do ciebie. Bardziej zależało mi żeby poszła do kardiologa.
- i co jej powiedział?
- w skrócie, że nie może się przemęczać.
- chce to na papierze
- ok - mówię i dzwonie a oni się śmieją. Odebrał.
- no co jest?
- wypisz mi zalecenia dla Martyny. Odrazu dwie kopie.
- ok. To podejdźcie po to.
- ok - mówię
Rozłączył się.
- żartowałem - mówi
- teraz mi nie powiesz, że zapomniałeś.
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili wyszła Martyna z lizakiem w ustach i papierem.
- ooo szybko coś - mówię
- poszłam tylko po papier i po lizaka
- twoja szkoła - Wiktor.
Zaczęliśmy się śmiać.
Ubrałem jej płaszcz i dała Wiktorowi papier i poszliśmy odebrać papier od kardiologa. Jeden dla Wiktora a drugi dla nas.
- co zrobiłeś? - Martyna do lekarza
- sam chciał - mówi i pokazuje na mnie
- on chciał - pokazuje na Wiktora
Zaczęliśmy się śmiać. Pojechaliśmy do domu. Przebrałem się w garnitur i
pojechaliśmy do firmy.
Nie ma ochroniarzy.
- a gdzie ochroniarze? - Martyna
- nie wiem - mówię
- jesteśmy tutaj - ochroniarz do nas macha
Zaczęliśmy się śmiać.
Weszliśmy tam i muszę odbić kartę.
Odbiłem i przepuszczam Martyne i jej rodzinkę.
- zapraszam zapraszam - mówię
- Strzelecki tak nie wolno - Ochroniarz
- a kto mi zabroni? - pytam - ty?
- ok. Przepraszam
Poszedł a ja wszedłem za nimi.
Wziąłem klucz do gabinetu i tam poszliśmy. A tam moi rodzice.
- ooo cześć - mówię
- cześć - mówią
- i nie spóźniony - tata i biją mi brawo.
Zaczęliśmy się śmiać.
- dziękuję dziękuję. - mówię
Wziąłem tą kartkę. Przeczytałem raz.
- a to to jest pracowników. To my też. - mama Martyny
- no - tata Martyny.
- serio? - pytam
Zaczęliśmy się śmiać.
- widzisz do czego doszło - mama
- jak do tego doszło nie wiem - śpiewam
Zaczęliśmy się śmiać i poszliśmy na sale wszyscy. Rozmawiają a my usiedliśmy na miejscu.
- Dobra chyba wszyscy - mówię
- ooo
- tak to znowu ja - mówię i zamykam drzwi. - Witam wszystkich bardzo serdecznie. Pierwsze pytanie. Jakieś pytania, prośby, zażalenia?
- drukarka nie działa
- chcemy podwyżki. - tata Martyny
- po kolei. Co z tą drukarką? - pytam
- no nie działa.
- ok. Próbowaliście przytrzymać guziczek?
- śmieszne - mówią
Zaczęliśmy się śmiać.
- nie no. Dzwoniłem do serwisu i to mi powiedział. Miał być wczoraj sprawdzić.
- był - mówią
- i?
- i powiedział, że nie potrafi tego naprawić.
- dobra to zamawiamy nową drukarkę.
- ok.
- A jeśli chodzi o podwyżki to nie do mnie
- ooo nie - tata Martyny
Zaczęliśmy się śmiać.
-coś jeszcze? - pytam
- nie
- no to dziękuję za spotkanie. Kończymy.
- dziękujemy - wychodzą.
- szybko - Martyna
- załatwiłem tak jak ty psychologa.
Zaczęliśmy się śmiać. Poszliśmy do gabinetu.
- już? - Mama
- nom - mówię - drukarkę trzeba zamówić i chcą podwyżki.
- no to załatw to
- ok. Ale teraz na budowe
- no to jedziemy.
Pojechaliśmy na budowę.
- Witam - mówię
- dobry - mówią i dali nam kask
Założyłem Martynie.
- tobie lepiej pasuje. - mówię
- musi Pan mieć. Bhp - dali mi drugi
- ehh
Zaczęliśmy się śmiać.
Martyna mi założyła i poszliśmy oglądać postępy. Pierwsze piętro już stoi.
- nie spodziewałem się, że tak szybko wam to pójdzie
- jest nas na tyle
- ok to jadę po materiały.
Dali mi kartkę i pojechaliśmy do budowlanego. Tam odpowiednia osoba nam szykuje a my pijemy kawę z automatu a Martyna gorąca czekoladę.
Po chwili podałem adres i pakują do auta nasze zamówienie. Następnie zawożą na wyznaczony adres a my za nimi. Jak już wszystko było rozpakowane. Podpisałem odbiór i jedziemy do ubezpieczyciela. Podpisałem papiery i dowiedziałem się co się stało.
- instalacja elektryczna
- jak To możliwe jeśli była sprawdzana co 3 miesiące.
- doszło do podpalenia jej.
Kamery nagrały kto to i policja już się tym zajmuje. Następnie wypłaca mi pieniądze. 300 tysięcy złotych.
Spakowałem do torby i podpisałem papiery.
- dziękuję - mówię
- również - mówi
- do widzenia. - mówię i wychodzę.
Wsiadłem do auta a ochroniarz ładnie mnie odprowadził.
- obrobiłeś bank? - Martyna
- no i nawet bez pistoletu - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- idziemy wpłacać na konto? - pytam
- no chyba nie zamierzasz tak z nimi chodzić - Martyna
- dlaczego? - pytam
- no ktoś ci może ukraść. - mama Martyny.
- i dopierdolić - Tata Martyny
- prędzej to ja mu. A po drugie mam tylu ochroniarzy, że nawet do nas nie podejdzie.
Zaczęliśmy się śmiać.
Pojechaliśmy do banku. Wpłaciliśmy wraz z Martyną pieniądze i wróciliśmy do auta.
- co teraz? - Martyna
- koniec - mówię - jeżdżenia. Teraz papierologia.
Zaczęliśmy się śmiać.
Wróciliśmy do domu i zamawiam drukarkę. Taką jaką chcieli.
Potem załatwiam wszystkim pracowniką podwyżki i wysyłam do nich emaile.
- ooo przyszedł email. Od szefa - mama Martyny
Zaczęliśmy się śmiać.


























Hard Life - MAPI ZAKOŃCZONE Onde histórias criam vida. Descubra agora