5. Wkońcu Mamy Pełną Rodzinę

464 13 2
                                    

*Piotrek*
Obudziłem się o 3. Śniła mi się Aśka. Mówiła mi żebym nie pozwolił małej wychowywać się bez matki, że mam sobie ułożyć życie. Czy ja już kompletnie zgupiałem?
Zrobiłem małej śniadanie i spakowałem rzeczy do torby, które weźmiemy ze sobą do bazy.
Następnie poszedłem się ogarnąć i Obudziłem małą.
- skarbie wstajemy - dałem jej buziaka
- yyy - wyciąga się
- no chodź szkrabie
Otworzyła oczy i się uśmiecha.
- dzień dobry - mówię
- tata - wziąłem ją na ręce i poszliśmy jeść śniadanie.
Następnie umyliśmy zęby i Ubrałem Martynke w różową sukienkę.
- korona
- dobrze, ale najpierw trzeba cię uczesać.
- yhym
Zrobiłem jej dwa kucyki i przypiąłem spinki. Ubrałem koronę.
- gotowe myszko
- super.
- spakój zabawki a ja spakuje jedzenie, ok?
- Oki
Poszedłem spakować owoce, warzywa, kanapki i picie. Zaniosłem do auta i wróciłem do małej.
- zimno - otrzepałem się a mała się śmieje.
Wziąłem pudełko z zabawkami i zaniosłem do auta. Wróciłem do małej.
- zaraz zamienię się w bałwana
Zaczęliśmy się śmiać.
- no to co? Jedziemy? - pytam
- tak. Po ciocie?
- yhym
Ubrałem jej bluzę z rogiem jednorożca.
- jesteś jednorożcowa księżniczka - mówię
- super
Zaczęliśmy się śmiać.
Ubrałem jej buty i sobie kurtkę.
Poszliśmy do auta. Zapiąłem małą do fotelika i wsiadłem za kierownicą.
- no to dzwonimy do cioci.
Wybrałem numer Martyny.
- no cześć Martynka. Już jedziemy po ciebie.
- już? Ok.
- a co? Nie gotowa jeszcze?
- prawie gotowa
- spokojnie. Jak coś to poczekamy
- ok
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili byliśmy na miejscu. Zatrąbiłem i Martyna wyszła.
- a ja myślałem, że będziemy czekać - mówię jak wsiada do auta.
- nie twoje doczekanie - mówi - cześć wam
- cześć cześć - mówię
- cześć ciociu - mała
- gotowy na dyżur? - Martyna
- gotowy jak zawsze a ty?
- nie wyspana - mówi i ziewa.
- widać
Zaczęliśmy się śmiać
Po chwili byliśmy na miejscu. Wziąłem małą na ręce i wszystkie rzeczy. Poszliśmy do bazy.
- cześć wszystkim
- cześć.
Poszliśmy się przebrać.
Ściągnąłem małej bluzę i schowałem do szafki.
- a co to za księżniczka do nas przyszła? - szef
- ja - mała
- a gdzie masz tatę?
- nie ma mnie - mówię
Zaczęliśmy się śmiać
Przyszykowałem razem z szefem kącik dla Martynki.
- aaa Wujek. Musimy poważnie porozmawiać - mała do szefa
- uuu - wszyscy
- dobrze. To zapraszam Panią do gabinetu. - szef
- to ja też idę. - mówię
- nie potrzebujemy osób trzecich - szef
Zaczęli się śmiać.
Poszli.
- podejrzane - mówię
- co? Zostałeś wykopany? - Martyna.
- no.
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy szykować karetkę.
Dzisiaj jeździmy sami.
- co tak mi się przyglądasz? - pyta
- a zamyśliłem się - mówię
- dobra dobra - mówi - i tak wiem, że nie możesz oderwać ode mnie wzroku
Uśmiecham się a ona też.
- to coś złego pani Kubicka?
- zależy jakie masz zamiary panie Strzelecki?
- a takie żebyśmy zostali parą? Co ty na to?
- mówisz to żeby twoja córka wygrała zakład? - pyta
- nie - mówię - od kąd się pojawiłaś nie mogę przestać o tobie myśleć.
- yhym
- to jak będzie pani Kubicka?
- zgadzam się panie Strzelecki
Przytuliliśmy się mocno.
- super! - mała przyszła i nas Przytuliła
Zaczęliśmy się śmiać.
- to już mogę mówić do ciebie mamo?
- jeśli tata nie ma nic przeciwko
- będzie mi bardzo miło
- to dobrze
Dałem im po buziaku.
- to czyli mogę... - mała
- idź idź. Niech Ci da co obiecał
Pobiegła a my idziemy za nią. Trzymamy się za ręce.
- Wujek przegrałeś
- co? - Adam
- to co słyszałeś - mówię a wszyscy się patrzą.
- ooo
- o cholera - Adam
Zaczęliśmy się śmiać.
- czyli mam rozumieć, że po dyżurze zabierasz małą i bierzesz za nią odpowiedzialność? - pytam
- nie. Przyjadę po nią. Niech zje obiad.
- a ja już myślałem, że nie będę musiał gotować. - mówię
- nic z tego tatuś - mała.
Zaczęliśmy się śmiać. Wziąłem małą na ręce.
- i co załatwiłaś?
- że naleśniki powinno się jeść na śniadanie, co nie Wujek?
- tak. Naleśniki powinno się jeść na śniadanie - szef
- i ty wcale nie zmusiłaś wujka do tego?
- może troszkę
Zaczęliśmy się śmiać.
- już wiadomo kogo to córka
- moja moja moja - tule małą
- 23p - ruda z radia
- 23p zgłaszam się - Martyna
- macie wezwanie na ulicę 11 listopada 5. Zgłaszający jest zdenerwowany. Nie mówi co się stało.
- przyjąłem
Poszliśmy do karetki. Ruszyłem.
- ile ty już tu pracujesz?
- 8 lat
- to ile masz lat?
- a na ile ci wyglądam?
- na 25
- 28
- jesteś starszy o 4 lata
- starszy i głupszy
Zaczęliśmy się śmiać.
- 23p gdzie jesteście?
- w karetce ruda mendo - mówię
- jak ja się za tobą stęskniłam - ruda.
- wiem
Zaczęliśmy się śmiać.
- jesteśmy na Jana Pawła II. - mówię
- nie można było tak Odrazu?
- nie. Muszę cię trochę podenerwować, co nie?
- dobra to przyśpiesz tempo bo pan się denerwuje.
- to nie sobie weźmie coś na wstrzymanie. Pędze do niego ile mogę.
Martyna się śmieje.
- nie mogę po prostu.
- spokojnie. Dlatego nikt nie lubi ze mną jeździć i dali mi ciebie.
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili byliśmy na miejscu.
Wzięliśmy sprzęt i poszliśmy do pacjenta.
- pogotowie ratunkowe dzień dobry - mówię
- szybko no. - jakiś facet
Podeszliśmy do kobiety.
- dzień dobry. Co się stało? - Martyna
- potknęła się - ten facet
- ale ja nie pytam Pana
- możemy zostać z pacjentką na osobności? Jest mało miejsca. - pytam
- no dobrze
Ten facet poszedł.
- to co się stało? Pobił cię, tak? - Martyna
- Martynka... - mówię
- cicho
- tak, ale co z tego
- rudzielcu. Wezwij nam tutaj policję.
Mamy przemoc domową.
- przyjęłam.
- nie. To nic nie da
- da. - mówię - za to pójdzie siedzieć. Potrzebujemy tylko pani zeznania.
- no dobrze.
Opatrzyliśmy rany.
- pojedziemy do szpitala na dalsze badania - Martyna
- to ja idę po nosze - mówię
- ok
Poszedłem po noszę i wróciłem do pacjentki i Martyny.
- policja już jest. Kazałem im poczekać aż wyjdziemy - mówię.
- ok - Martyna
Zabraliśmy pacjentke do karetki i wyszedł ten facet. Dałem znak policji.
- gdzie Zabieracie Panią? -  policjantka
- do leśnej góry. Tam zezna, ok? - mówię
- ok.
Wsiadłem za kierownicą i pojechaliśmy do szpitala.
Oddaliśmy pacjentke i wróciliśmy do bazy. Mała płacze.
- co się dzieje? - biorę ją na ręce
- a Pani Agnieszka nagadała jej bzdur - Adam
- już spokojnie - mówię i przytulam ją mocno. Wziąłem małą i dużą Martynke do bistro.
- no to mów co się dzieje?
-  powiedziała, że nie będziesz mnie już tak samo kochał
- będę cię kochał jeszcze mocniej.
- nie zabiorę ci taty - Martyna
Mała się uśmiecha.
- oboje cię kochamy - mówię
- tak?
- tak. Ciebie się nie da nie kochać.
Przytuliliśmy się mocno.
- kocham was mocno mocno - mówię
- a my ciebie - mówią.
Dałem im po buziaku.
Wkońcu Mamy pełną rodzinę. Odrazu lepiej.













Hard Life - MAPI ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now