47. Mamy Dość Wrażenie Na Dziś

272 5 0
                                    

*Martyna*
I wszystko wróciło do normy. Znaczy. Piotrek wychodzi rano a wraca wieczorem.
- wychodzę dziewczynki. - dał nam po buziaku.
- wrócisz wcześniej?
- postaram się, ale ten yym Góra nie chce przychodzić do pracy. Przepraszam
- żałuję, że cię w to kopałam.
- jeszcze kilka dni i jestem dla was kochanie. Może mi się uda to wrócę wcześniej.
- Oki. Idź bo się spóźnisz
- ja tam rządze.
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszedł.
- a my co dziewczynki? Co robimy?
- idziemy na zakupy.
Zaczęliśmy się śmiać.
- no to idziemy.
*Piotrek*
- ooo spóźniony - Anka
- no tak wyszło.
Zaczęliśmy się śmiać.
Przebrałem się i poszedłem do wszystkich.
- chce do domu - Nowy
- też bym chciał - mówię
- coś nie tak z dziewczynami?
- patrzą na mnie tymi oczami swoimi i takie znowu idziesz. I normalnie bym nie szedł a tak to muszę iść bo musi ktoś wami rządzić.
- no to wypierdalasz do domu a ja dzwonie do Wiktora, że Góra nawet tu nie przychodzi.
- no i co z tego wyniknie oprócz tego, że jesteś kablem?
Zaczęliśmy się śmiać.
Wpisali się na listę a ja sobie usiadłem a Anka dzwoni do Wiktora i skarży na Górę.
- daj mi go - Wiktor
- nie chce - mówię
- masz - wziąłem telefon
- witam zakład pogrzebowy z tej strony
Zaczęli się śmiać.
- co to Góra cię wykiwał?
- no cóż
- i dobrze ci tak.
- dziękuję. Tłumaczy się, że jest chory
- chyba psychicznie
- on przyjdzie o 14 a ty zmykasz do rodziny a jak nie przyjdzie to masz wyjebane i tak idziesz.
- ok.
Czyli mogę iść teraz?
- teraz nie. Posiedź do tej 14.
- ok. Posiedzę i nigdzie się nie ruszę.
Zaczęliśmy się śmiać.
Oddałem telefon Ance i dzwoni mój telefon. Ubezpieczyciel.
- uuu ubezpieczenia nie zaplaciłeś? - Anka
- ma opłacone na 10 lat.
Odebrałem.
- słucham Strzelecki
- witam. Dzwonię z informacją, że pański dom stoi w płomieniach.
- słucham?
A co z moją żoną i dziećmi?
- strażacy gaszą i szukają.
- jadę tam.
Poszliśmy do karetki.
- co się stało? - Anka
- dom się pali. Ja nie wiem co z Martyną i dziećmi.
- jedź jedź. Twoja żona się pali - Aśka się śmieje
- jak coś im się stanie zabije cię własnymi rękami
Pojechałem z moim zespołem pod dom. Znaczy co z niego zostało.
Dzwonię do Martyny i podchodzi do mnie ubezpieczyciel.
- wiadomo coś?
- niestety nie. Dzwonił Pan do żony?
- Dzwonię, ale nie odbiera.
- proszę próbować dalej.
Obdzwoniłem rodziców, ale oni też nic nie wiedzą i po chwili byli koło mnie.
- i co? Odebrała?
- nie.

Dzwonię cały czas do niej i nie odbiera. Aż dałem spokój i widzę jak podjeżdża auto mojej żony. Podszedłem do niej. Wysiadła a ja ją przytuliłem.
- bardzo się bałem - mówię
- co się stało?
- dom się pali a nie odbierałaś telefonu i myślałem, że jesteście tam.
- przepraszam. Byłyśmy na zakupach.
- dobrze dobrze
Nic wam nie jest. To jest najważniejsze
Przytuliłem dziewczyny i wkońcu mogę odetchnąć z ulgą. Potem pojechaliśmy do bazy. Rodzice zajęli się papierami.
- powiedz, że tym razem też masz jakieś mieszkanie. - Martyna hamuje łzy
- coś wymyślę - mówię - nie płacz skarbie
- co teraz? - druga Martynka
- zamieszkacie u nas - moja mama - a potem sobie ogarnięcie na spokojnie.
I nie ma sprzeciwu. Bierzemy dzieci a wy dojedziecie do nas
- no ok. - Daliśmy dziecią po buziaku.
- Kupimy wszystkie rzeczy więc niczym się nie przejmujcie. Ułoży się. Kamery ją zarejestrowały i teraz zrobię tak żeby z tamtąd nie wyszła.
- jaką ją?
- Aśka a kto inny.
Poszli.
- chciała mnie zabić?
Przytuliliśmy się mocno.
- ja już nie będę mogła spać spokojnie nawet we własnym domu.
- przepraszam - mówię - nie umiem o was zadbać tak jak należy
- Piotrek co ty mówisz?
Nie twoja wina. Jesteś najlepszy na świecie.
Przyszła Martynka.
- mamo dasz klucze bo potrzebujemy foteliki?
- jasne. Jedźcie odrazu tym
- Oki.
- i uważajcie na siebie
- dobrze
Poszła a my Poszliśmy do wszystkich.
- i co? - Anka
- wracam do rodziców. Jeea - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- a tak serio spróbuję szybko nam coś znaleźć
- znając twoich rodziców...
- to nie puszczą nas jak dom nie będzie gotowy do zamieszkania.
Zaczęliśmy się śmiać.
- to już wam nie zrobie wjazdu na chatę
- chwila spokoju - mówię
- ej
Zaczęliśmy się śmiać.
- zadzwonię do Wiktora i powiem żeby Góra nie przychodził i nigdzie nie pójdziesz
- mam wyjebane
- Piotrek - Martyna.
Śmieją się.
- opierdól go. Opierdól.
- ja ci to wszystko wyjaśnię - mówię
- masz minute. - mówię
- ona zadzwoniła do Wiktora, że siedzę tu od rana do wieczora a Góra mnie wykiwał i potem gadał ze mną i powiedział, że mam iść o 14 czy on przyjdzie czy nie i mam mieć wyjebane.
- yhym
- ciul - Anka
- dla ciebie Pan ciul
Zaczęliśmy się śmiać.
- i co koniec opierdolu? - Anka
- no. Przeproś ją
- nie umiem.
- Piotruś...
- przepraszam
- możesz powtórzyć
- nie - mówię i idzie Aśka
- o nie. Żyjesz. - zakryłem martynie uszy a oni się śmieją a ta gada dalej. Nagrałem ją - szkoda. I tak cię dopadne
Przyszła policja.
- brawa - mówię - twój czas minął.
- co?
- zapraszamy z nami - policjant
- ale ja nic nie zrobiłam
Puściłem nagranie a Martyna się do mnie przytula. Dałem jej buziaka. Zabrali Aśke.
- piękny widok - mówię
Po chwili dostałem wezwanie.
*Martyna*
- a ty się obijasz - mówię do Anki
- niech pracuje.
- menda
Zaczęliśmy się śmiać.
- słuchaj ja się bić z facetem nie będę a Strzelecki sobie poradzić.
- a może zaatakuje tą blondi - nowy
Zaczęliśmy się śmiać.
- a co taka zła?
- Piotrek ci nie opowiadał?
- jakoś nie było czasu - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- księżniczka wkłucia nie zrobi, karetki nie umyje bo paznokcie.
Piotrek się na nią wydarł i teraz chodzi jak w zegarku.
- nagrał to ktoś?
- mam - Nowy
Zaczęliśmy się śmiać.
Pokazał.
- level wkurwienie na Max - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- śmiej się, ale jak się na ciebie tak wydrze...
- na mnie nie krzyczy. Mnie kocha
Zaczęli się śmiać.
- a wkurwiłaś go kiedyś?
- yhym.
Nie lubi jak mu się coś przestawia a ja sprzątałam.
- i krzyczał?
- nie. Patrzał się na mnie a ja nie wiem o co mu chodzi. A potem Udusze cię.
Zaczęliśmy się śmiać.
Przyjechał ubezpieczyciel.
- witam Panią
- witam. Coś już wiadomo?
- jedno pewne. Dom nienadaje się do zamieszkania. Runął gdy państwo odjechali. Samochody również się spaliły. Może mi pani powiedzieć ile ten dom był wart? Co się w nim znajdowało?
- może Pan poczekać na męża. On powinien to powiedzieć lepiej niż ja.
- no dobrze
- ale wszystkie Auta?
- no oprócz  Piotrka co przyjechał nim tutaj i mojego bo byłam z dziewczynami na zakupach.
- czyli 8 aut? - ubezpieczyciel
- tak
A ile warte to nie powiem. Nie znam się
- rozumiem.
- a ja myślałam, że mieliście 11 aut
- przecież jedno rozwaliłam
- a no tak
- a czemu ja nic o tym nie wiem? - ubezpieczyciel
- już jestem i ja to wyjaśnię - Piotrek - proszę za mną.
Poszli do gabinetu.
- 8 aut poszło się... - Nowy
- spokojnie. Piotruś kolekcje odnowi
- jak tylko nowe autko zobaczy lepsze od tego co ma.
- kij z autami a twoje sukienki?
- on ma nowe auto a ja mam 20 nowych sukienek więc sobie policz.
- 160
- więcej miałam
- wiem
- skąd?
- no byłam w twojej garderobie
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili ubezpieczyciel poszedł a do nas wrócił Piotrek.
- twoje autka
- ważne, że tobie i dziewczyną nic nie jest a reszta to rzecz nabyta.
Przytulił mnie mocno.
Po chwili wybiła godzina 14. Piotrek poszedł się przebrać i przyszedł Doktor Góra.
- Martynka przebieraj się dyżur zaczynamy
- ja nie mam dyżuru.
- miłego - Piotrek dał mu kluczyki od bazy.
- miłego - Góra
Zaczęliśmy się śmiać wszyscy.

Wyszliśmy z bazy i poszliśmy do auta.
Pocałowaliśmy się.
- to wracam do rodziców.
Zaczęliśmy się śmiać.
- no cóż.
Po chwili byliśmy na miejscu.
- jaki piękny
- nie byłaś tu?
- nie.
- to nieźle
Zaczęliśmy się śmiać.
Wysiadł i otworzył mi drzwi.
- zapraszam
- dziękuję
Podeszliśmy do drzwi i mama Piotrka nam otworzyła.
- cześć
- cześć. Chodźcie ale cicho bo dziewczyny śpią.
- ok
Weszliśmy do domu.
Ściągliśmy buty i przywitaliśmy się.
- jak było? - tata Piotrka
- na dzisiaj mam dość - Piotrek
*Piotrek*
- się nie dziwię. Mogłeś stracić swoje księżniczki
- nawet o tym nie myślę - mówię
- no i dobrze. Zjedzcie obiad - mama
Zjedliśmy obiad i pojechaliśmy na zakupy z mamą. Trzymam Martyne za rękę a mama mnie za drugą. Kupiliśmy potrzebne rzeczy i wróciliśmy do domu. Mamy dość wrażeń na dziś.

























Hard Life - MAPI ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now