150.

4.2K 129 0
                                    

Gdy wróciliśmy do domu Daisy już spała. Pewnie zmęczyło ją czekanie na rodziców. Miałam nadzieje, że nie płakała. Patrzyłam, jak słodko spała w wózku. Michael od razu poszedł do pokoju gościnnego. Nie przywitał się nawet z moimi rodzicami. Jednak rozumiałam, że chciał pobyć teraz sam. Zamierzałam dać mu tę chwilę dla siebie.

Nie miałam ochoty na rozmowę z rodzicami, ale streściłam im, co powiedział lekarz. Mama obiecała zająć się Daisy, żebyśmy mogli się wyspać i zostać z nami w Rochester.

– Nie martw się. Mała jest grzeczna, a jak nie będę dawać sobie z nią rady, to do was zadzwonię. - Uśmiechnęła się.

Dała sobie radę z trójką swoich dzieci, a miałaby nie dać sobie rady z jedną wnuczką? Nierealne.

– Dziękuję. - Wtuliłam się w nią. – Dobrze, że tutaj jesteście. Michael potrzebuje wsparcia, a ciężko jest mi go wspierać i martwić się jeszcze o córkę. Jestem rozdarta, z kim powinnam wtedy być.

– Kochasz go i swoją córkę, to normalne, że chcesz być dla nich obojgu – odezwał się tata – ale możesz liczyć też na nas, gdy jedno potrzebuje cię bardziej.

Nie spodziewałam się takich słów po tacie. Mimo sytuacji, w jakiej byliśmy, cieszył się, bo mógł spędzić trochę więcej czasu ze swoją wnuczką. Miał trójkę wnucząt, a widywał się z nimi raz w tygodniu albo raz na dwa, gdy więcej pracował. To normalne, że chciałby spędzać z nimi więcej czasu, a najlepiej mieć ich na co dzień.

Poszłam na górę i zanim weszłam do pokoju, postanowiłam wziąć prysznic. Zimna woda trochę mi pomogła. Ubrałam jakąś piżamę, którą wygrzebałam z komody. Mieliśmy tutaj trochę swoich rzeczy, bo Marry nalegała, żebyśmy nie musieli za każdym razem wozić ich ze sobą. Poza tym chciała, żebyśmy czuli się tutaj, jak u siebie i myślała, że dzięki temu będziemy składać jej spontaniczne wizyty. Miała rację.

Gdy weszłam do pokoju, Brown spał w ubraniu. Pewnie nie miał nawet siły się rozebrać albo położył się na chwilę i od razu zasnął. Leżał na brzuchu, obejmując poduszkę. Nie sądziłam, że będzie miał ochotę na rozmowę, ale nie pomyślałabym, że zaśnie w ubraniu. Położyłam się obok niego i przykryłam go kocem, starając się, żeby się nie obudził. Odgarnęłam mu włosy i pocałowałam go w czoło, a on nie otwierając oczu, objął mnie ramieniem. Wtuliłam się w swojego faceta i zasnęłam.

Rano, gdy się przebudziłam, nie było go obok. Rozejrzałam się po pokoju i zakryłam twarz dłonią. Bałam się, że pojechał już do Marry. Nie podobało mi się, że zostawił mnie bez słowa. Skoro nie chciał, żebym z nim jechała, mógł powiedzieć. Szybko podniosłam się z łóżka i stając w drzwiach, wpadłam na Michaela. Wyglądał o wiele lepiej niż wczoraj i zdążył się już wykąpać, i ogolić. Trzymał na rękach Daisy i patrząc na mnie, zmarszczył brwi.

– Gdzieś się wybierasz? - Uśmiechnął się.

– Myślałam, że pojechałeś do szpitala. - Pogłaskałam córcię po główce.

– Bez ciebie? Nakarmiłem Daisy i widać jest zadowolona. - Połaskotał ją. – Dzwoniłem do szpitala. Wszystko jest dobrze.

– Pojedziemy tam? - Wzięłam od niego córeczkę.

– Najpierw musimy poświęcić trochę czasu małej. Nawet nie wiesz, jak się o nas upominała na dole. - Zaśmiał się. – Teraz idź, zjedz śniadanie, naszykuj się, a my się sobą przez ten czas zajmiemy, a później pójdziemy na spacer.

– Kocham was. - Pocałowałam go.

Mała krzyczała swoje słówka, tuląc się do mnie. Wycałowała ją i po dłuższej chwili zeszłam na dół.

Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now