18.

7.6K 321 0
                                    

Tydzień w pracy był ciężki dla nas wszystkich. Razem z Elizą miałyśmy pełne ręce roboty, ale jakoś sobie poradziłyśmy. Michael miał wiele spraw, do których musiał się dobrze przygotować, a ja starałam się mu w tym czasie nie przeszkadzać. Kilka razy poprosił mnie o pomoc, a później okazało się, że przegrał jedną ze spraw, przy której mu pomagałam. Wprawdzie to tylko jedna z trzech, ale i tak czułam się winna, że przeze mnie kancelaria poniosła straty. A uprzedzałam go kilka razy, ale uprał się, no to teraz ma. Miałam nadzieję, że nie był na mnie za to zły.

– Następnym razem będę siedzieć cicho. Miałeś rację. Nie wiem, czemu mnie posłuchałeś. - Podałam mu kubek z wodą i usiadłam obok na kanapie.

– To tylko jedna sprawa. - Spojrzał na mnie. – Tak się tym przejmujesz?

– A nie powinnam?

– Nie zawsze się wygrywa... Ta sprawa od początku była przegrana.

– Pocieszaj mnie dalej – odburknęłam.

– Kupić ci łapcie? - Spojrzał na moje bose stopy, uśmiechając się pod nosem.

Przecież uprzedzałam go, że chodziłam po jego gabinecie bez butów, żeby nie przemęczać nóg obcasami. Dziwne, że nie zauważył tego wcześniej.

– Nie trzeba. Nikt nie widział, nie pomyślą, że każesz mi chodzić boso. - Zaśmiałam się.

– Lubię, jak się śmiejesz. To może takie z tygryskiem? - Uśmiechnął się, tym razem już do mnie.

– Nie, z Mickie Mouse.

– Jak sobie życzysz – powiedział poważniejszym tonem.

– Żartuję. - Szturchnęłam go lekko.

Chyba ostatnio pozwalałam sobie na coraz więcej, ale dopiero teraz zaczynałam się czuć swobodnie w jego towarzystwie. Wiele razy udowodnił, że liczył się z moim zdaniem. Nawet gdy nie miałam racji. Cieszyłam się, że mogłam pracować z kimś takim jak on i przy tym mogłam się wiele nauczyć.

Na lunch wyszliśmy do baru naprzeciwko kancelarii. Zazwyczaj Michael jadał w przerwach między rozprawami albo zostawał w gabinecie. Mieli tam dobre jedzenie, a i towarzystwo bywało miłe.

Dzisiaj w szczególności spędziłam czas w świetnym towarzystwie. Fajne uczucie jak każda kobieta przechodząca obok spoglądała na faceta, z którym przyszłam. Wcale się im nie dziwiłam, bo trudno oderwać od niego wzrok. Sama czasami nie mogłam powstrzymać się od patrzenia na Michaela.

– Musisz częściej spędzać weekendy z siostrą.

– Czemu?

– Sprawiasz wrażenie wesołej i szczęśliwej. - Spojrzał na mnie. – Do tego ta opalenizna. - Dotknął opuszkiem mojego ramienia.

Nie sądziłam, że to zauważył, ale nie skomentował żadnego siniaka na moim ciele, chociaż bluzka na ramiączkach i związane włosy doskonale odsłaniały te na ramieniu.

– Niestety to ostatnie promienie tego lata. - Wzruszyłam ramionami. – Niedługo znowu będę blada.

– Majorka, Malta, Jamajka, czy cokolwiek byle by dawało ci to tyle radości, co do tej pory. - Uśmiechnął się. – Lubię, gdy się uśmiechasz.

– Chcesz mnie tam zabrać?

– Czemu nie, ale rozumiem, że siostra to bagaż obowiązkowy, żeby widzieć cię wesołą?

– Niekoniecznie. - Zaśmiałam się.

– Pomyślę nad tym.

Właśnie zdałam sobie sprawę, że Michael chyba brał moje pomysły na poważnie. Czy powinnam powiedzieć mu, że żartowałam? Nie, przecież był dorosłym facetem.

– Co u Rachel? – wypaliłam nagle.

Nie wiedziałam, czemu chciałam to wiedzieć. Nie, nie chciałam tego wiedzieć, przecież nie wiedziałam, jak zniosłabym wieść, że utrzymywał z nią kontakt po tym, jak mnie potraktowała. Chociaż nie mogłam mu zabronić z kimś rozmawiać. Ta kobieta skrzywdziła mnie, nie jego.

– Czemu o nią pytasz? - Spojrzał na mnie zdziwiony.

– Nie wiem – odpowiedziałam zmieszana. – Nie chciałam. Może lepiej nie mów, bo szczerze nie chcę wiedzieć.

– Nie kontaktuję się z nią od dłuższego czasu, a co?

– Majorka odpada – odburknęłam, ale odetchnęłam z ulgą.

Brown szybko chyba zorientował się, co miałam na myśli, bo się uśmiechnął. Pewnie myślał, że byłam zazdrosna, ale to nie prawda. No, co on sobie myślał?

Do kancelarii wróciliśmy zadowoleni. Michael zamknął się w swoim gabinecie, nie wychodząc z niego do końca dnia, a my z Elizą miałyśmy w końcu czas na ploteczki. Mimo sporej różnicy wieku dogadywałam się z nią o wiele lepiej, niż z dziewczyną pracującą w holu na dole, która była starsza ode mnie tylko o rok, a uważała się chyba za jakąś wielką damę. Nie musiałam z nią rozmawiać, więc nie przejmowałam się tym. Nie czułam się gorsza ani lepsza od kogoś. Wiedziałam, że byłam mniej doświadczona, ale to nie znaczyło, że ktoś, mógł z tego powodu mną pomiatać. No, chyba że chodziło o to, ile czasu spędzałam z Brownem, a na to już nic nie mogłam poradzić. Byłam zatrudniona jako jego asystentka i on decydował o tym, ile czasu spędzimy razem.

Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz