54.

5.3K 225 0
                                    

Zatrzymaliśmy się w jakimś hotelu w Nowym Jorku. Wyglądał na jeden z lepszych w mieście. Pewnie miał kilka gwiazdek, na które nie zwróciłam uwagi przy wejściu.

– Znowu mnie gdzieś wywiozłeś – odburknęłam, stojąc przy recepcji.

Hotel w środku robił takie samo wrażenie bogatego jak na zewnątrz. Zastanawiało mnie, po co Brown mnie tutaj przywiózł.

– Apartament 3054. - Blondynka uśmiechnęła się do Michaela i podała mu klucze. – Dawno Pana u nas nie było.

Gdy zerknęłam na nią, unosząc brew, speszona uśmiechnęła się do mnie. Tyle że teraz jej uśmiech był sztuczny i wymuszony. No, doskonale zdawałam sobie sprawę, że wolałaby stać na moim miejscu.

– Spodoba Ci się. - Wziął mnie za rękę i prowadził w stronę windy.

– Myślałam, że wypróbujemy moje łóżko.

– No pewnie, że tak – uśmiechnął się – ale dzisiejszą noc spędzimy tutaj.

– Czemu? - Przyjrzałam mu się dokładnie.

Na twarzy pojawił mu się już delikatny zarost, który chyba zaczynałam lubić. W jego niebieskich oczach nie dostrzegłam nic poza strachem. Tak jakby wizyta tutaj była dla niego czymś ważnym.

Zaprowadził mnie do sypialni i położył się na łożu, na plecach pokazując miejsce obok siebie. Poczłapałam się, kładąc na brzuchu, oparłam rękę na klatce piersiowej Michale, żebym mogła go lepiej widzieć.

– Kiedyś... – zaczął mówić, ciężko łapiąc powietrze.

Jakby to, co chciał mi powiedzieć, odbierało mu oddech w płucach, ale nie zamierzałam mu przerywać. Dużo musiało go kosztować zdecydowanie się na szczerą rozmowę. Spokojnie czekałam, co chciał mi powiedzieć.

– Kiedyś... Ostatni raz byłem tutaj z kimś bardzo ważnym dla mnie. - Spojrzał mi w oczy. – Tym razem też tak jest. Tylko że teraz mam nadzieję, że nie jest to ostatni raz i... Ali, zrobię wszystko, żeby... Żebyś ze mną była. - Czułam, jak jego ciało drżało.

– A ja ci pomogę. - Uśmiechnęłam się lekko, dodając mu otuchy.

– To nie jest łatwe... Nie powinienem, nie chciałem. - Przetarł dłonią oczy. – Ale nikt nie może mieć mi za złe, że chcę być szczęśliwy. Straciłem najważniejszą kobietę w swoim życiu... Kobietę, która sprawiła, że chciałem oddać jej wszystko. Gdybym mógł, oddałbym swoje życie, ale było za późno... Nie było już sensu. Przez pierwsze miesiące nie chciałem żyć. Nie opuszczałem domu, a jedyną osobą, która przy mnie była to Marry. Nie pytała o nic, po prostu była.

– Jeżeli chcesz ja... – powiedziałam, przymykając powieki. – Ja też mogę poczekać, jak sam będziesz chciał mi powiedzieć. Po prostu będę.

Trudno mi było to mówić, ale musiałam zrobić wszystko, żeby mi zaufał i wiedział, że czegokolwiek się o nim dowiem, nie odejdę.

– Wiem... Straciłem nie tylko ją – ostatnie zdanie powiedział niezrozumiale.

Trudno było mi tego słuchać, ale gorzej się czułam, wiedząc, jak bardzo cierpiał z tego powodu. Może chciał mi powiedzieć coś jeszcze, ale nie wytrzymam, jak zrobi to teraz. Zabrałam mu rękę z twarzy, a widząc w jego oczach łzy, wtuliłam się w niego mocno.

– Chce być z tobą szczery – wyszeptał, obejmując mnie mocno i wtulając twarz w moje włosy.

– Wiem.

Poczułam jego łzy na szyi. Ta kobieta rzeczywiście musiała być dla niego bardzo ważna i rozumiałam, że trudno było mu się pogodzić z jej stratą.

– Ali – wyszeptał mi do ucha – dziękuję Ci, że jesteś.

– Nie odejdę tak łatwo.

– Mam nadzieję, że nie odejdziesz nigdy. - Przytknął usta do mojej szyi i musnął ją delikatnie.

– Tylko wtedy kiedy ty tego będziesz chciał.

– Nie chcę. - Odgarnął moje włosy. – Gdyby żyła... Mieliśmy brać ślub, mieć dzieci – zaczął mówić dalej, a ja po prostu słuchałam. – Po jej śmierci sprzedałem dom w centrum, popaliłem wszystkie jej rzeczy, wszytko co przygotowywaliśmy razem, zniknęło z mojego życia. Kilka miesięcy wcześniej kupiłem dom na zadupiu, gdzie w okolicy mieszka tylko Marry. Mieliśmy się tam wprowadzić, wszystko wyremontować. To miała być niespodzianka, której nie zdążyłem jej pokazać. Odizolowałem się od świata. Przez chwilę miałem nawet myśli samobójcze.

– Boże. - Zakryłam usta dłonią. – Nie musisz mi tego mówić.

– Chcę powiedzieć ci chociaż tyle, ile teraz jestem w stanie. - Spojrzał mi w oczy. – Proszę, wysłuchaj mnie.

– Dobrze. - Pokiwałam głową.

– Potrzebowałem pomocy i gdy już... Waliłem pięściami w puste ściany, raniąc dłonie do krwi. Skórę miałem zdartą do kości, ale nie robiło to na mnie wrażenia. Wziąłem nóż... Wtedy pojawiła się Marry. Wiem, że gdyby przyszła chwilę później... – westchnął. – Ta kobieta uratowała mi życie.

– Ty jej też.

– To było wcześniej, ale tak było. - Spojrzał w sufit. – Nie chciałem z nią rozmawiać, ale nie mogłem jej wygonić. Siedziała ze mną, dopóki nie wydusiłem z siebie wszystkiego. Ulżyło mi i cieszyłem się, że była wtedy przy mnie. Brakowało mi matki, a ona, obca kobieta mi ją zastąpiła. Zrobiła to o wiele lepiej, niż moja matka kiedykolwiek potrafiła.

– Muszę jej podziękować.

– Ja dziękuję jej do dziś, ale odkąd mam ciebie doceniam ją o wiele bardziej. - Pocałował mnie w nosek.

Po opowieści Browna długo nie mogłam zasnąć. Jednak on sam zmęczony, tuląc mnie do siebie, zasnął kilka minut temu. W porównaniu do mnie nie miał łatwego życia, a moje problemy z rodzicami w porównaniu do jego to pikuś. Chciałam być przy nim i wspierać go w każdej chwili. Wierzyłam, że z czasem się przede mną otworzy i dowiem się o nim więcej. W końcu mieliśmy dużo czasu, żeby poznać się na wylot.

Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz