100.

4.9K 196 3
                                    

Siedziałam sama na łóżku od godziny, zastanawiając się, jak powiedzieć Michaelowi o ważnej sprawie. Bałam się jego reakcji. Chciałabym, żeby okazał się na tę wiadomość tak samo czuły, jak rano przed wyjściem do pracy. Był szczęśliwy jak zawsze w moim towarzystwie. Oby po powrocie też taki był. Nie mogłam tego zniszczyć. Boże, nawet ja nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak w jednej chwili zmieni się nasze życie. Czy byliśmy przygotowani na tak wielką zmianę? Wiedziałam doskonale, że Brown nie pogodził się jeszcze ze stratą dwóch najważniejszych mu osób, a ja zafunduję mu to. Moje uczucia były mieszane. Powinnam się cieszyć, a byłam przerażona. Chciałabym porozmawiać z siostrą albo z przyjaciółką, ale chciałam, żeby Michael jako pierwszy dowiedział się, że... że zostaniemy rodzicami. Nie wiedziałam, czemu, ale na tę myśl zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Nie widziałam innej opcji jak urodzić to dziecko, ale bałam się odpowiedzialności, jaka na nas spadła. Oboje byliśmy jeszcze młodzi i po przejściach, a do tego mój facet miał niewyjaśnione sprawy z byłą dziewczyną. Cały czas ciążyła na mnie niewyjaśniona sprawa porwania. Nie chciałam, żeby nasze dziecko prześladowała nasza przeszłość, z którą sobie nie radziliśmy.

Skulona leżałam na łóżku, zastanawiając się, jak powinnam powiedzieć to Michaelowi. Na pewno wróci niedługo i będzie się martwił, gdy zobaczy mnie w takim stanie. Musiałam wziąć się w garść.

Usiadłam, wycierając łzy z policzków. Na szczęście darowałam sobie dziś makijaż, więc nie wyglądałam jak wiedźma. Zdecydowałam, że przed powrotem Browna wezmę kąpiel. Chciałam się zrelaksować, chociaż na tyle, ile pozwalała sytuacja.

Spojrzałam w lustrze na swoje ciało, które przez najbliższe miesiące zacznie się zmieniać. Byliśmy aż tak nieodpowiedzialni, żeby pozwolić bym zaszła w ciążę? Myślałam, że to zaplanujemy. Chciałam, żeby Michael wiedział, że miał wybór, że on chciał dziecka, a nie stawiać go przed faktem dokonanym.

Weszłam do wanny napełnionej ciepłą wodą, opierając głowę i zamykając oczy. Nawet ja wiedziałam, że to za szybko. Nie potrafiłam sobie wyobrazić, jak bardzo rozdarte było serce Michaela po stracie Emily i ich dziecka, którego nie udało się uratować. Przecież on się z tym nie pogodził. Jednak to nie tylko z mojej winy byliśmy teraz w sytuacji bez wyjścia. To maleństwo we mnie było też zasługą Browna. Nawet przez chwilę nie przeszło mi przez głowę, co pomyślą rodzice. Pewnie chcieliby, żebyśmy byli po ślubie, a dopiero później myśleli o dzieciach. Chyba też tego chciałam, ale stało się i nic już nie zmienię.

– Alyson? - Usłyszałam z dołu głos Michaela.

Speszona wyszłam z wanny, owijając się ręcznikiem. Nie byłam jeszcze gotowa na tę rozmowę.

– Alyson. - Słyszałam, że wszedł na górę.

– W łazience jestem – odpowiedziałam drżącym głosem, przytrzymując się umywalki.

– Wszystko dobrze?

– Taak. Zaraz wyjdę.

– Czekam na ciebie na dole.

Zanim się zebrałam, minęło pół godziny. Miałam nadzieję, że nie miałam podpuchniętych od płaczu oczu. Bałam się jak cholera. Odruchowo położyłam dłoń na brzuchu. To była prawda, byłam w ciąży i to żaden pieprzony sen. Przypominając sobie o Michaelu siedzącym w salonie, szybko zeszłam na dół.

– Myślałam, że wrócisz później.

– Nie było takiej potrzeby. - Uśmiechnął się. – Zresztą wolę spędzać czas z tobą.

– Ale za to nikt ci nie zapłaci.

– Coś się stało? - Przyjrzał mi się uważnie.

– Musimy porozmawiać. - Wzięłam głęboki oddech, siadając obok.

– Co się dzieje? - Złapał mnie za dłoń.

– Byłam dziś u lekarza... I nie wiem, jak ci to powiedzieć. - Zakryłam twarz w dłoniach.

– Jesteś chora? - Zmarszczył brwi.

– Nie.

– Czy... Alyson, ale... - Wstał i złapał się za głowę. – Jesteś w ciąży, prawda? – powiedział cicho, patrząc na mnie.

Nie mogąc wydusić z siebie słowa, pokiwałam głową. Nerwowo zaczął chodzić po pokoju, a ja miałam ochotę się rozpłakać. Chciałam wiedzieć, co myślał, ale bałam się jego reakcji, więc wolałam tę nieznośną ciszę.

– Przepraszam – wyszeptałam w końcu.

– Za co? - Spojrzał na mnie zdziwiony.

Nie zauważyłam, żeby był zły. Chyba sam nie wiedział, jak powinien się teraz zachować. Widziałam jednak, że zadowolony nie był. Zresztą ja też nie byłam, gdy dowiedziałam się, że zostaniemy rodzicami, ale to już się stało.

– Mówiłeś... Nie sądziłam, że tak się stanie... Chcę... – nie wiedziałam, co mu powiedzieć.

– Co chcesz? - Przykucnął przy mnie. – Nie wiem, co dalej. Nie chcę cię stracić.

– Ale Michael, nie stracisz.

– Tego nie wiesz... Wrócimy do tej rozmowy. - Pogłaskał mnie po policzku. – Nie cieszy mnie to, ale to nie znaczy, że nie chcę tego dziecka.

– A chcesz? - Spojrzałam w jego oczy, w których mieszał się strach z niepewnością.

– Już nie mam wyboru. Ono już jest. - Wskazał na mój brzuch.

– Chciałam, żebyś miał.

– Ja też. Jednak nie przepraszaj, bo nie jesteś winna.

– Chcę wychować z tobą to dziecko – powiedziałam ze łzami w oczach.

– Nie wiem, czy będę umiał. Boję się, że znowu przeżyję tragedię. Nie pozbieram się drugi raz. - Położył głowę na moich kolanach.

– Spróbuj. - Głaskałam go po głowie. – Będę pod ciągłą kontrolą lekarza, jeżeli cię to uspokoi. Obiecuję.

– Nie zapomniałem. Cały czas żyję z myślą, że zabiłem własne dziecko – głos mu zadrżał.

– Nie zabiłeś, Michael, to nie była twoja wina. Tak się po prostu stało. Wiem, że...

– Nie chcę teraz o tym myśleć – przerwał mi i wstał.

Tej nocy Michael nie mógł zasnąć. Wiercił się z boku na bok, wstawał, kładł się i tak w kółko. Jednak ani razu mnie nie przytulił. Chciałam mu jakoś pomóc, ale sama byłam w rozsypce. Nie wiedziałam, co myślał i, czy mnie nie zostawi. Powiedział, że nie chciał mnie stracić, a sam mnie odtrącał.

Zapłakana zasnęłam dopiero rano, gdy Michael wyszedł do pracy. Zostawił mnie samą bez słowa. Nie wiedziałam, co planował i to mnie przerażało. Nawet przez chwilę nie pomyślałam, że ucieszy się na wiadomość o dziecku.

Zazdrościłam Melisie, że Chris wspierał ją od samego początku, gdy dowiedział się o pierwszej ciąży. Jednak oni byli trochę na to przygotowani.

Myślałam, że Brown zareaguje inaczej. Nie powiedział, że nie chciał dziecka ani nie krzyczał, ale dzisiejsza noc sprawiła, że poczułam się przez niego odrzucona. Miałam nadzieję, że za kilka dni pogodzi się z tą myślą i wszystko wróci do normy. Potrzebowałam go, żeby poradzić sobie, z tym wszystkim i miałam nadzieję, że on zdawał sobie z tego sprawę.

Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now