68.

4.9K 203 0
                                    

Niedługo święta, a ja nie wiedziałam, jak chciałabym je spędzić. Z rodziną czy Michaelem? Jak on chciałby je spędzić? Nie byłam pewna.

W pracy panował już świąteczny nastrój. Na dole przed drzwiami do kancelarii wisiała jemioła. Dziewczyny zamiast czarnych spódnic zakładały czerwone, a w holu stała wielka choinka, przybrana w kolorowe bombki, srebrne łańcuchy i lampki.

Michael pojawi się w kancelarii dopiero za godzinę, dlatego powędrowałam prosto do swojego gabinetu. Nie mając nic do roboty, włączyłam laptopa, by poczytać nowinki ze świata gwiazd, o których pisała moja przyjaciółka. Oczywiście nic mnie nie zainteresowało.

– Co robisz? - Zza drzwi ukazał się Michael.

– Nic. - Oparłam głowę na rękach.

– Myślałem trochę o tym, gdzie spędzimy święta. - Wszedł i usiadł naprzeciwko mnie. – Musimy jeszcze kupić prezenty.

– I co wymyśliłeś? - Przyglądałam mu się uważnie.

– Nie wiem, czy twoi rodzice chcą je spędzić ze mną, ale jak się dowiesz, to spytaj, czy wolą u siebie, czy u mnie.

– Poważnie? - Zdziwiłam się.

Nie sądziłam, że brał pod uwagę opcje spędzenia Bożego Narodzenia z moją rodziną.

– No święta zazwyczaj spędza się w gronie rodziny. Moją jedyną rodziną jest Marry i w tym momencie ty. - Uśmiechnął się. – A i gdyby im to nie przeszkadzało, to chciałbym, żeby Marry też mogła spędzić z nami święta. Jeśli to problem, zostanę z nią.

– Zadzwonię do nich i się zapytam.

Oczywiście chciałam spędzić święta z rodzicami, ale też z Michaelem. Jeżeli się nie zgodzą, to zostanę z nim i Marry. Nie zostawię ich samych tego dnia. Rodzice zrozumieją.

Gdy Brown wrócił do siebie, zadzwoniłam do siostry podpytać o plany na święta i okazało się, że to ona z Chrisem wszystko organizowali.

– Jeśli chcesz mi pomóc, to nie widzę problemu. - Zaśmiała się.

– Z miłą chęcią.

– Oczywiście ty i Michael jesteście zaproszeni. Będzie bardzo rodzinnie.

– Jest jeszcze ktoś od niego, kto z nami przyjdzie.

– Ma córkę? - Zaśmiała się kolejny raz do telefonu.

– Przestań. - Uśmiechnęłam się. – Jest prawie jak rodzina.

– Jasne, niech przyjdzie. Rodzice pewnie chętnie poznają kogoś z jego rodziny.

No, byłam ciekawa, czy tak chętnie nas przyjmą i czy nie będzie między nimi żadnych spięć. Miałam nadzieję, że chociaż w święta mój ojciec z Michaelem odpuszczą sprzeczki. Musiałam jeszcze na ten temat porozmawiać z tatą, bo mama na pewno nie będzie miała nic przeciwko wizycie Browna.

Postanowiłam, że zjem lunch z ojcem. Zgodził się od razu. Nie widzieliśmy się prawie dwa tygodnie. Umówiliśmy się pod kancelarią.

– Cześć. - Przytulił mnie na powitanie. – Gdzie jedziemy?

– Cześć, tato. Może zjemy coś tutaj za rogiem? Mają dobrą pizzę. - Uśmiechnęłam się.

– No to, jak wam się układa? - Spojrzał na mnie, gdy złożyliśmy zamówienie.

– Dobrze – odpowiedziałam zgodnie z prawdą, na co zmarszczył brwi. – A co chcesz wiedzieć?

– W porównaniu do Melisy, mnie nie interesują wasze sprawy łóżkowe. - Wzdrygnął się na tę myśl.

– Nawet nie zamierzam ci o tym mówić. - Zaśmiałam się.

– Twoja siostra w tym roku wyprawia święta u siebie.

– Wiem.

– Przyjdziesz z Michaelem? - Przyglądał mi się dokładnie. – Nie mam nic przeciwko, po prostu pytam.

– Tak – odpowiedziałam zdziwiona. – Tylko że z nami przyjdzie ktoś jeszcze.

– Rachel? Mam nadzieję, że nie przyprowadzi swojej byłej.

– Skąd wiesz o niej?

– Zapytaj, kto nie wie. Ta dziewczyna jest tak pusta, że trudno mi uwierzyć, że ktoś taki jak Brown mógł z nią być. Ale brzydka nie jest i chętna chyba zawsze, więc czemu miał nie skorzystać. - Wzruszył ramionami.

– Tato. - Kopnęłam go pod stołem.

– No co? - Spojrzał na mnie zaskoczony, wkładając sobie kawałek pizzy do ust.

– Nie będziemy rozmawiać o tym. Przyjdzie z nami kobieta, która mu pomaga. Jest bardzo miła.

– Niech będzie.

Cieszyłam się, że poszło w miarę dobrze. Nie podobało mi się jakich sposobów mój ojciec używał, żeby zniechęcić mnie do Michaela. Rozumiałam, że mógł go nie lubić, ale powinien darować sobie uwagi o jego byłej dziewczynie. Porozmawialiśmy o mamie i Maddie. Podobno moja młodsza siostra bardzo opuściła się w nauce, co wcale mnie nie dziwiło. Pół godziny później pożegnaliśmy się i wróciłam do pracy. Brown zdążył już wrócić z kolejnego spotkania.

– Jak z ojcem?

– Śledzisz mnie? - Spojrzałam na niego.

– Chciałabyś. - Uśmiechnął się łobuzersko. – Wracałem ze spotkania po dokumenty i minęliśmy się z Brianem dwie ulice wcześniej.

– Ciekawe, a nie zaprosił cię przypadkiem na święta?

– Nie odezwał się nawet. - Objął mnie w talii. – A się zgodził?

– To Mel wyprawia rodzinne przyjęcie z tej okazji i ona zajmuje się zapraszaniem gości.

– Więc nie mam szans? – droczył się ze mną.

– Pozwoliła mi kogoś przyprowadzić. Jak myślisz, kogo powinnam zabrać? - Uśmiechnęłam się.

– Złośnica. - Złożył pocałunek na moich ustach.

Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now