53.

5.6K 217 0
                                    

Sprawa, którą prowadził Michael, była bardzo skomplikowana. Agencja nie chciała odpuścić, a i rodzice Caren nie zamierzali zrezygnować z łatwego sposobu na przytulenie sporej gotówki, a dziewczyna nie miała zamiaru łatwo oddać swoich ciężko zarobionych pieniędzy. Szkoda mi jej, bo ludzie, którzy powinni ją w takich chwilach wspierać, się od niej odwrócili. Nie miała nikogo, do kogo mogłaby się zwrócić, a kancelaria Browna była dla niej ostatnią nadzieją.

– Co o tym myślisz? - Spojrzał na mnie.

– Na pewno nie powinna odpuścić.

– A co jeśli to wszystko straci? Ciężko pracowała, żeby coś osiągnąć.

– Straci, jeśli się teraz podda. Nie da jej się jakoś pomóc? - Podeszłam do niego, siadając na biurku.

– Prawda jest taka, że co do rodziców to ona sama nie wie, czego chce. Więc nieważne jak ta sprawa się skończy i tak będzie przegrana. - Spojrzał na moje odsłonięte uda, gdy przez przypadek podwinęła mi się spódnica, jak siadałam.

– Ty nie miałeś tego problemu. - Spojrzałam mu w oczy. – A teraz jakby się o ciebie upomnieli, jakbyś postąpił?

– Nie rozumiem, czemu miałbym oddać pieniądze komuś, kto miał mnie gdzieś... Mam nadzieję, że nigdy nie będę w takiej sytuacji. - Wstał i nachylił się nade mną. – Skończ.

– Ale... – przerwał mi, całując mnie w usta.

– Nie ma żadnego, ale. Daj sobie z tym spokój, bo już nigdy ci nic nie powiem o sobie. - Zdjął z krzesła swoją marynarkę i skierował się w stronę drzwi. – Obiad na mieście i kolacja u mnie?

– U mnie. - Uśmiechnęłam się. – Trzeba wypróbować łóżko.

– W końcu będziemy kochać się jak cywilizowani ludzie. - Zaśmiał się.

– Uważaj, bo jak zmienię zdanie, to będziesz spać na podłodze. - Szturchnęłam go.

– Zawsze zostaje materac – szepnął, otwierając przede mną drzwi.

Wyszłam przed nim zgrabnym krokiem, zmuszając go tym do spojrzenia na mój tyłek. Zatrzymałam się na chwilę, by upewnić się, że tak właśnie było. Miałam rację, wpadł na mnie, zwracając tym uwagę ludzi w holu, a ja uśmiechnęłam się pod nosem. Złapał mnie w pasie, przytulając się do moich pleców i wyszeptał:

– Prowokujesz.

– Wydaje ci się. - Zerknęłam na Elizę, która siedziała przy biurku, obserwując nas zza monitora.

– Uważaj, żebyś tego nie pożałowała. - Uśmiechnął się i złączył moją dłoń ze swoją. – Eliza, jeżeli by się coś działo, to dzwoń. Dzisiaj już nie wracamy do kancelarii.

– Jasne, poradzę sobie. - Uśmiechnęła się. – Ma Pan umówione dwa spotkania na jutro.

– Odezwali się rodzice Caren?

– Jeszcze nie.

– Daj mi znać, jak to zrobią.

– Oczywiście. Miłego dnia.

– Pa. - Uśmiechnęłam się i pomachałam jej na do widzenia.

Nie zachowywała się ostatnio w stosunku do mnie dobrze, ale rozumiałam, że to przez stres i sprawę z modelką. We znaki wszystkim dali się też fotoreporterzy, którzy nie dawali spokoju przy wejściu. Miałam nadzieję, że jak wszystko się uspokoi, znowu będziemy mogły poplotkować w przerwach. Po jej minie widać, że chciała wiedzieć, co łączyło mnie z Brownem.

Wyszliśmy od strony parkingu, dzięki czemu udało nam się uniknąć całego szumu. Wpakowałam tyłek na miejsce pasażera, a Michael zajął miejsce kierowcy w swoim Range Roverze. Lubiłam terenowe auta, ale wolałam, gdy woził się sportowymi samochodami.

– Czemu się tak uśmiechasz? - Zerknął na mnie.

– Ja?

– Nie, ja. - Z powrotem skierował swój wzrok na jezdnię.

– Lubię sportowe auta – westchnęłam.

– Ale to jest duże.

– Lubisz mieć wszystko duże – wypaliłam bez zastanowienia.

– A tobie to przeszkadza? - Uśmiechnął się łobuzersko.

– Przestań. - Szturchnęłam.

– To ty przestań. Przy mnie nie musisz być taka wstydliwa, tym bardziej że wyprawiasz ze mną w łóżku nieprzyzwoite rzeczy. Wtedy jakoś przestajesz być wstydliwa.

– Wolę robić niż gadać. - Spojrzałam na niego. – Skup się na jeździe, bo nie chcę zginąć przez twoją głupotę.

– Tak jest. - Zaśmiał się.

– Tak w ogóle to, gdzie jedziemy?

– Przepraszam cię, ale muszę się skupić na drodze. Nie bądź nieodpowiedzialna. Nie chcę zginąć przez twoją głupotę – powiedział, udając poważnego.

Szturchnęłam go i skrzyżowałam ręce na piersi, udając obrażoną. Jechaliśmy przez dwie godziny, a ja nie odezwałam się nawet słowem. Chyba robiłam tak zawsze, gdy z nim jechałam. Michael zrobił to samo, zerkając na mnie co jakiś czas i uśmiechając się pod nosem. Jeżeli dla niego to śmieszne, to pokażę mu jeszcze, jak potrafiłam się bawić. Żeby tylko nie żałował, że postanowił ze mną zadrzeć.

Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now