3.

15.1K 560 7
                                    

Nie szukałam sposobu, żeby się wydostać. Po co? Do tej pory nikt nie zrobił mi krzywdy, a minęły już trzy tygodnie. Chyba zastanawiali się, co ze mną zrobić. Nie wiedziałam, ile zamierzali mnie jeszcze trzymać, ale miałam nadzieję, że ktoś już mnie szukał.

Mężczyzna, który odwiedził mnie pierwszego dnia, nie pokazywał się wcale, a drugi przynosił mi codziennie jedzenie. Nigdy na mnie nie patrzył. Nie wiedziałam nawet, czy wyjdę stąd żywa. Zastanawiałam się, gdzie mnie ukrywali, ale żadne miejsce nie przychodziło mi do głowy. Wywieźli mnie zaraz po tym, jak straciłam przytomność.

Dwaj mężczyźni, którzy mnie pilnowali, tym razem postanowili zabrać mnie na wycieczkę. Nie wiedziałam, co planowali, ale może w tym czasie ktoś mnie rozpozna. Może będę miała okazję im uciec.

Terenowy samochód z przyciemnionymi szybami wiózł nas w stronę dotąd mi nieznaną. Mężczyzna siedzący obok mnie położył sobie moją dłoń na swoim kroczu. Szybko ją zabrałam, a jego reakcja była natychmiastowa. Złapał mnie mocno za podbródek i wysyczał.

– Ciesz się, że nie każę ci włożyć jej pod spodnie, albo zrobić mi dobrze ustami.

Ponownie wziął moją dłoń, z powrotem kładąc ją sobie na kroczu. Tym razem jej nie zabrałam, a na jego twarzy zagościł triumfalny uśmiech. Bałam się, co mogli mi zrobić, gdy ich zezłoszczę, a nie wiedziałam, co jeszcze dla mnie przygotowali.

Byłam głupia, mając nadzieję, że zabiorą mnie w miejsce, gdzie ktoś mógłby nas zobaczyć.

Gdy wysiedliśmy z samochodu, czekał już na nas starszy mężczyzna. Ubrany w biały garnitur, patrzył na mnie z pogardą. Kim, do cholery, byli ci ludzie?

– Schrzaniliście prostą robotę! – darł się, spoglądając na mnie spod ciemnych okularów.

Tamtych dwóch stało zdezorientowanych. Chyba się go bali. Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech, który próbowałam ukryć.

– To, co mamy z nią zrobić? – spytał niebieskooki.

Gdyby nie to, że poznałam go w takich okolicznościach, to stwierdzałabym, że był nawet przystojny. Zdążyłam się już przekonać, że ładny wygląd nie szedł w parze z charakterem.

– Skorzystaliście? - Kiwnęli głowami, a mi zrobiło się niedobrze. – Skopać do nieprzytomności. Zabicie byłoby nie na miejscu. Ktoś pewnie już jej szuka.

Podszedł do mnie, dokładnie mi się przyglądając. Robiłam dokładnie to samo. Starałam się być pewna siebie. Nie mogłam pokazać mu, że się bałam. To tylko sprawiłoby mu więcej radości. Tacy ludzie, jak on lubili karmić się cierpieniem innych.

– Nie tknąłbym cię kijem – zakpił – ale oni wyruchają wszystko, co się rusza.

– Pierdol się.

Naplułam mu w twarz. Chyba nagrabiłam sobie jeszcze bardziej, jeśli to w ogóle było możliwe. Nie mogłam pozwolić, żeby ktoś mnie tak traktował. Nikt nigdy do mnie tak nie mówił i to się nie zmieni tylko dlatego, że mnie porwali i zamierzali skatować.

– Na pewno nie z tobą, suko!

Zaczął kopać mnie tak, że od razu zgięłam się w pół, ledwo oddychając. I pomyśleć, że to był dopiero początek. Uderzał tak mocno, że nie miałam siły podnieść się z ziemi.

Dlaczego to musiało spotkać akurat mnie? Jak to się stało, że tamtego dnia nie było ze mną Damiana? Gdzie był, że musiał zostawić mnie samą? Myślałam, że zawsze mogłam na niego liczyć, a zabrakło go, gdy najbardziej potrzebowałam jego pomocy. Oby miał jakieś dobre wytłumaczenie, bo nie zamierzałam łatwo mu wybaczyć.

– Twój chłoptaś ma cię w dupie, bo woli zabawiać się z inną – powiedział chłopak, który do tej pory był małomówny. – Damian zawsze taki był, nie licz, że się zmieni. Oszukał cię nawet w dzień porwania, mała.

Od czasu kiedy byłam przetrzymywana, nie odezwał się słowem, ale zawsze spoglądał na mnie z obrzydzeniem. Czy to dlatego, że jego kumpel robił ze mną, co chciał? Jeśli tak, to wcale mu się nie dziwiłam. Tylko skąd wiedział o Damianie? Nic z tego nie rozumiałam, ale chciałam już być w domu, wśród przyjaciół. Chciałam coś powiedzieć, ale zanim zdążyłam otworzyć usta, doznałam kolejnego mocnego ciosu, tym razem w głowę. Od razu straciłam przytomność.

Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now