140.

4.4K 138 0
                                    

Było mi smutno, że Michael musiał wrócić do pracy. Od teraz będzie miał dla nas trochę mniej czasu, bo w firmie było do załatwienia sporo spraw, które odłożył przed moim porodem i kilka spotkań w kancelarii. Doskonale wiedziałam, że tak będzie, ale tak dobrze mieć go w domu. Chciałam wrócić do pracy, ale uważałam, że córcia była jeszcze za mała, żeby zostać kilka godzin z obcą osobą. Jeszcze trochę.

– Wiesz, że gdybym nie musiał, to bym nie jechał? - Patrzył na mnie.

– Wiem. - Pocałowałam go.

– Wrócę wieczorem i opowiesz mi, jak spędziłyście dzień. - Pocałował mnie.

– Dopiero wieczorem? - Spojrzałam na niego.

– Pozałatwiam większość spraw, żeby w następnym tygodniu mieć dla was więcej czasu.

Razem z pięciomiesięczną córeczką próbowałam sobie jakoś organizować czas. Dzisiaj zamierzałam wybrać się do mamy. Tato znowu wyjechał do Chicago na kilka dni. Kiedyś myślałam, że chodziło tylko o jego pracę i dlatego nie zabierał mamy ze sobą. Teraz wiedziałam, że chciał tam pobyć sam. Być może mijał gdzieś na ulicy tamtą kobietę. Może nawet się czasami spotykali. Chociaż po tym, co mówił Mike, wątpiłam. Byłam ciekawa, jaka ona była. Jeżeli Emily była do niej podobna, to musiała być ładna.

Nigdy nie zapytałam Michaela o dziecko, które miał mieć z Emily. Nie chciałam pytać, bo wiedziałam, że cierpiał i że powrót do tego tematu był dla niego ciężki, bo obwiniał się o ich śmierć. Miałam tylko nadzieję, że teraz cieszył się, że mieliśmy Daisy, że mógł ją wychowywać.

Postanowiłam zadzwonić do Browna, bo szczerze mówiąc, stęskniłam się już za nim. Teraz rozumiałam, czemu tak często dzwonił.

– Jadę z Daisy do mamy, przyjedziesz po nas?

– Niech Johny was zawiezie. Nie będzie później problemów z samochodem.

– Pytałam, czy po nas przyjedziesz?

– Tak, Alyson.

– Coś się stało?

– Dużo pracy – westchnął. – Chcę się wyrobić jak najszybciej.

– To ci nie przeszkadzam. - Chciałam się rozłączyć.

– Nigdy mi nie przeszkadzasz.

– Jak tak dalej pójdzie, to będziesz siedział dłużej. - Zaśmiałam się. – Pa.

Od razu się rozłączyłam, nie dając mu dojść do słowa.

Moglibyśmy tak cały dzień, ale córka ubrana, już zaczynała się niecierpliwić, a obiecałam mamie, że przyjedziemy przed południem. Bałam się jej spojrzeć w twarz przez to, co wiedziałam. Ciekawa byłam, czy tata powiedział jej, o czym rozmawiał ze mną, może wszystko wiedziała?

Mama od razu wyszła z Lisą przed dom, gdy tylko zobaczyła, że podjechałam. Zadowolone czekały, żeby wziąć Daisy.

– Pomóc ci?

– John, dziękuję, ale popatrz na nie. - Wskazałam na mamę. – Zaraz wezmą ode mnie Daisy, a ja jakoś sobie dam radę.

– A fotelik?

– Michael wozi w swoim samochodzie drugi – uśmiechnęłam się – ale zapraszam na obiad i jakąś herbatkę.

– Dziękuję, ale mam jeszcze kilka spraw do załatwienia na mieście.

– Na pewno? - Zerknęłam na niego.

– Innym razem. - Uśmiechnął się.

– Jak chcesz. - Wysiadłam. – Dzięki za odwózkę.

Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz