143.

4K 148 0
                                    

Dzisiaj zamierzałam pojechać z małą do wydawnictwa ojca. Nudziłam się, siedząc pół dnia sama z córką w domu, więc odwiedzałam w tym czasie prawie wszystkich bliskich. Zdawałam sobie sprawę, że mogli mieć dość już moich częstych wizyt.

Oczywiście zapowiedziałam tacie wcześniej swoją wizytę, bo nie chciałam żadnych niespodzianek i nie chciałam mu przeszkadzać. Szczególnie że będę z małą piszczącą dziewczynką, która właśnie zdjęła czapkę, rzucając ją Goldowi na pysk.

– No i co teraz? - Spojrzałam na nią.

Siedziała zadowolona w chodaku i robiła naburmuszoną minę, uciekając przede mną. Miała już pół roku, a w chodak wsadziliśmy ją pierwszy raz tydzień temu. Na początku nie wiedziała, po co i siedziała, uderzając rączkami w kolorowe grające guziczki przed sobą. Później zaczęła biegać po całym salonie i krzyczeć. Od tej pory, jak zauważyła chodak, chciała być do niego wkładana.

Zrezygnowana, nie założyłam Daisy czapki przed wyjściem i wiedziałam, że gdyby Michael się o tym dowiedział, nakrzyczałby na mnie.

John zaśmiał się pod nosem, widząc mnie z Daisy na rękach.

– Spróbuj tylko powiedzieć Brownowi, że mała nie miała czapki, a będziesz mógł szukać nowej pracy. - Wsadziłam ją do fotelika i zajęłam miejsce obok niej.

– Dobrze – próbując być poważny, wsiadł za kierownicę – ale nie wiem, co musiałbym zrobić, żeby mnie zwolnił. Jeżdżę z nim od czasów studiów.

– Znacie się tak długo? - Zdziwiłam się.

– Kumplowaliśmy się i jeździliśmy razem na imprezy. Później, jak miał możliwość mi zapłacić, to zatrudnił mnie jako swojego kierowcę. Długo szukałem pracy, więc się zgodziłem, a później zaczął płacić mi więcej.

Nie wiedziałam, że znał się z Michaelem tak długo. Fajnie, że mój facet miał kogoś, kogo równie dobrze mógłby nazwać przyjacielem.

– Pomógł ci?

– Bardzo. - Uśmiechnął się. – Dzięki niemu mam pracę i za co utrzymać trójkę dzieci i niepełnosprawną żonę.

– Przepraszam. - Zrobiło mi się głupio. – Lubię cię i nie pozwoliłabym, by Michael zwolnił cię z mojego powodu.

– Jasne. - Puścił do mnie oczko. – Dokąd?

– Do wydawnictwa taty. - Uśmiechnęłam się.

Córeczka zasnęła, zanim ruszyliśmy spod domu. Wysłałam SMS-a do Michaela, żeby nie martwił się, gdy wróci do domu i mnie nie zastanie. Zadzwonił zaraz po tym, jak dostałam potwierdzenie odbioru.

– Powiedz mi, że jedziesz z Johnnym, bo jeżeli nie, to zaraz do niego zadzwonię – powiedział beznamiętnie.

Już sobie wyobrażałam, jak siedział przed komputerem, opierając głowę na ręku i nie odrywając oczu od monitora.

– Cześć, kochanie. - Zaśmiałam się. – Miło cię słyszeć, kochasz mnie?

– Alyson, wariatko. - Po chwili również się zaśmiał i dodał: – Kocham cię.

– Ja ciebie też.

– Nie mogę z tobą.

– Musisz. - Uśmiechałam się.

– Kochanie, odpowiesz mi, czy jedziesz z Johnnym?

– Tak, nie martw się. Chcę się jeszcze tobą nacieszyć, a jak tak dalej pójdzie, zejdziesz na zawał wcześniej, niż myślisz. Nie chcę być wdową. - Wybuchnęłam głośnym śmiechem, na co kierowca spojrzał na mnie zdziwiony.

Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now