84.

4.5K 184 0
                                    

Czas wrócić do domu. Skończyło się wylegiwanie nad basenem w ciepłe popołudnia. Opierałam się o samochód, patrząc, jak Brown pakował nasze torby. Mama z tatą pojechali przed chwilą, bo tato miał do załatwienia jakieś sprawy i umówione spotkanie na dwunastą.

– Możemy wrócić tu latem – Michael szepnął mi do ucha.

– W takim samym składzie? - Spojrzałam na niego zdziwiona.

– Jeżeli nic się nie zmieni, to czemu nie. - Wzruszył ramionami.

Pożegnałam się z siostrą i wróciliśmy do Rochester, do mojego mieszkania. Jutro Marika miała wyjść ze szpitala. Zabierzemy ją do mnie, a ja wprowadzę się do Michaela.

– Mogłabym oddać Marice swoje mieszkanie. Oczywiście, gdybyśmy już znaleźli coś dla siebie, ale boję się, że nie miałaby czym płacić. Przykro mi, ale mnie nie stać, żeby je zatrzymać. - Spojrzałam na niego.

– Dobry pomysł. - Uśmiechnął się. – Będę za nie płacił, dopóki nie znajdzie pracy, a i w tym jej pomogę. Ma jakieś doświadczenie i radziła sobie sama świetnie przez jakiś czas.

– Dobrze ją znasz.

– Cóż, prowadziłem jej sprawę.

– Zawsze tak zagłębiasz się w życie swoich klientów?

– O co ci chodzi? - Stanął przede mną.

– O nic. - Wzruszyłam ramionami.

– Jak wyobrażasz sobie pomagać komuś, gdy się go nie zna?

– O co się wściekasz?

– Bo nie rozumiem, o co ci chodzi?

– O nic. - Machnęłam ręką, idąc do swojej sypialni.

Zdjęłam bluzkę i zarzuciłam koszulkę na ramiączka. Gdy schyliłam się w majtkach, poszukując spodni od piżamy pod łóżkiem, usłyszałam za sobą śmiech Michaela.

– Co cię tak bawi? - Chwyciłam spodnie i odwróciłam się w jego stronę.

– Twój tyłeczek seksownie wypięty w moją stronę.

– Możesz o nim zapomnieć w najbliższym czasie – powiedziałam, prawie przewracając się o nogawkę spodni, które próbowałam wciągnąć na tyłek.

– Musisz być zazdrosna o wszystkie dziewczyny?

– Nie o wszystkie – wysyczałam, kładąc się na łóżku.

– Nie? - Spojrzał na mnie, siadając na rogu łóżka. – Potrafiłaś być zazdrosna nawet o swoją siostrę.

– Tak, bo Mel jest świetną dziewczyną i podobasz jej się.

– Dobrze wiedzieć. - Zaśmiał się. – Jakoś nie wykazuje żadnych chęci, no i chyba nie myślisz, że zostawiłaby męża dla mnie.

– To naprawdę nie jest zabawne.

– Jest, bo czujesz się zagrożona ze strony osób, które ci nie zagrażają. - Pochylił się nade mną. – Tym bardziej że siostra jest po twojej stronie. - Pocałował mnie w czoło. – Kocham cię, zazdrośnico.

– A ty jesteś o mnie zazdrosny czasami?

– Czasami? – prychnął. – Jak idziemy miastem, mam ochotę założyć na ciebie worek, żeby żaden facet nie pożerał cię wzrokiem. - Wybuchnął śmiechem.

– To wcale nie było śmieszne. - Uderzyłam go w ramię.

– Było.

– W takim razie idź spać do salonu.

– Żartujesz sobie?

– Nie śmieszne? - Zarzuciłam mu ręce na szyję. – Bo mnie bawi strasznie.

– Musisz taka być? - Pocałował mnie. – W sumie to lubię to w tobie, ale czasami przesadzasz. - Włożył dłoń pod moją koszulkę.

– A ja nie lubię, jak mnie wkurzasz.

– Też nie lubię się wkurzać. - Uśmiechnął się, zdejmując ze mnie koszulkę.

– Chcesz się przekonać, że potrafię być niedostępna?

– Możesz próbować, ale ci się to nie uda. - Zaczął całować moją szyję, schodząc niżej.

W międzyczasie pozbawił mnie stanika. Chcąc nie chcąc uległam jego pocałunkom. Prawdę mówiąc, potrafił być bardzo przekonujący. Pieścił delikatnie dłońmi moje ciało, dając nam tym ogromną przyjemność. Gdy położył się obok mnie, oparłam głowę na jego ramieniu.

– Zadowolona? - Spojrzał na mnie, a ja wzruszyłam ramionami. – Masz jakieś zastrzeżenia? - Zdziwił się.

– W sumie to tak. - Wstałam, by na nim usiąść.

– No, to słucham? - Dokładnie mi się przyglądał.

Wiedziałam, że spodobał mu się ten pomysł. Położyłam dłonie na jego ramionach i zaczęłam się poruszać, całując go w usta.

– Podoba mi się to. - Uśmiechnął się szeroko.

– Naprawdę?

– Przestań marudzić. - Zaczął mnie całować i objął w talii.

Nie kochaliśmy się jeszcze w taki sposób, ale podobało mi się, gdy mogłam być nad nim. Chociaż pod nim też było świetnie. Przy nim nie czułam się niekomfortowo, jak sypiając z Damianem.

Leżałam na Michaelu, który przykrył nas kołdrą i tulił mnie do siebie.

– Nie lubię się z tobą kłócić. - Pocałował mnie w czoło.

– To się nie kłóć.

– Nie łączyło mnie nic z Mariką. Pomagam jej, bo... Jeśli nikt jej nie pomoże, to przepadnie.

– Cii. - Przytknęłam palec do jego ust. – Rozumiem, ale czasami odnoszę wrażenie, że z niektórymi kobietami łączy cię coś więcej.

– Ali, z żadną nie łączy mnie nic, odkąd jesteśmy razem. - Patrzył na mnie. – Rozumiesz?

– Staram się. - Odwróciłam się do niego tyłem i próbowałam zasnąć.

Trudno mi uwierzyć w to, że odkąd byliśmy razem, nie zainteresował się inną kobietą. Cieszył mnie fakt, że z żadną nie łączyło go nic, bo byłoby mi ciężko, gdyby okazało się, że było inaczej.

Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now