25.

7.6K 295 2
                                    

Dzisiaj rocznica ślubu moich rodziców. Tata razem z Lisą zorganizowali przyjęcie, zapraszając znajomych i rodzinę. Nie wiedziałam, czy Michael w końcu zgodził się przyjść, ale wiedziałam, że pojawią się moi przyjaciele, z którymi nie widziałam się dłuższy czas, za którymi bardzo się stęskniłam.

Szybki prysznic nie był na tyle relaksujący, co ciepła długa kąpiel, ale na razie musiałam się tym zadowolić.

Srebrna sukienka do kolan z wycięciem na plecach zdobiła moje ciało, a na nogach miałam swoje ulubione beżowe Louboutiny. W końcu mogłam pozwolić sobie na wysokie obcasy. Kolano zaczynało się goić, a zamiast szpecącego bandaża miałam opaskę uciskową pod kolor skóry. Grzywkę natapirowałam i podpięłam do góry, a resztę włosów upięłam w wysoki koński ogon. Pozwoliłam sobie również na odważniejszy makijaż typu smoky eyes.

Nie lubiłam imprez organizowanych z okazji moich urodzin, ale o wiele lepiej bawiłam się na imprezach u innych.

– Josh! - Rzuciłam się na przyjaciela od razu, gdy zauważyłam go, schodząc po schodach. – Stęskniłam się.

– Ja też. - Pogładził mnie po plecach. – Świetnie wyglądasz. - Uśmiechnął się i zmierzył mnie od góry do dołu.

– I tak się czuję. - Również się uśmiechnęłam.

– Widzę po Loubotinach. - Wyszczerzył zęby w uśmiechu.

– Spijemy się – szepnęłam mu, żeby nikt nie usłyszał.

– Z tobą zawsze. - Cmoknął mnie w policzek.

– Elena. - Uściskałam ją. – Tak się cieszę, że się w końcu widzimy.

– Dobrze widzieć cię w takim wydaniu. - Uśmiechnęła się.

– I tak się czuję. - Odwzajemniłam uśmiech.

Moją przyjaciółkę porwało stado rodzinne, które nie widziało jej znacznie dużej niż ja.

Na przyjęciu pojawiło się dużo znajomych rodziców, Melisa z Chrisem i kilka ciotek od strony taty oraz jedna przyjaciółka mamy. Najmłodszej nie było nigdzie widać, ale może to i lepiej. Nie zamierzałam sobie zepsuć humoru przez nią.

Siedziałam z Joshem z daleka od całego towarzystwa, popijając Jacka Danielsa z colą i lodem. Co jakiś czas podbiegała do nas Elena, pytając, czy nic nam nie potrzeba.

– Na pewno? - Spojrzała na mnie.

– Damy ci znać. - Josh machnął ręką.

Oczywiście nie zamierzaliśmy skończyć na tym. Była jeszcze wódka, której nie dokończyliśmy, ale wszystko po kolei.

– Ali – usłyszałam za sobą głos siostry. – Tu jesteś. - Usiadła obok.

O nie, tylko nie teraz. Nie zamierzałam z nią rozmawiać w trakcie upijania, bo na pewno zapyta mnie o Michaela, a w takim stanie mogłabym powiedzieć o wiele więcej, niż bym chciała. Powinna zająć się swoim mężem.

– Jak widzisz, spędzam miło czas z Joshem i Jackiem. - Uśmiechnęłam się.

– A nie wolałabyś z Michaelem? - Spojrzała na mnie zadowolona z siebie.

Josh chyba udał, że nie dosłyszał i polał nam whiskey.

– Jak widać, on woli spędzać go z kim innym. - Opróżniłam szklaneczkę. – To towarzystwo jest najlepsze. - Spojrzałam na Josha, który się do mnie uśmiechał.

– Ta, Josh to pewnie walnął setkę przed przyjęciem. - Również na niego spojrzała.

– To ja was zostawię i wrócę później.

– Dzięki – odburknęłam.

Cmoknął mnie w policzek i odszedł. Zostałam sama z siostrą, która nie dotrzyma mi towarzystwa przy butelce. Szkoda.

– Co? - Spojrzałam na nią.

– Myślałam, że przyjdziecie razem.

– Niby czemu? Melisa, on nie jest moim facetem. Ma prawo robić, co chce i ja też.

Uśmiechnęłam się, polewając sobie kolejną szklankę napoju, tym razem do pełna i bez coli.

– Ale chciałabyś – powiedziała pod nosem.

– Jasne – odburknęłam.

Nie miałam najmniejszej ochoty na dyskusję z nią.

Nie wiedziałam, czy Michael został zaproszony i dlaczego nie przyszedł. Nawet jeśli tak, tata mówił, że nigdy nie przychodził, więc dlaczego miałby się pojawić akurat teraz? Szczerze mówiąc, to miałam małą nadzieję, że jednak przyjdzie. Nie potrafiłam przyznać sama przed sobą, że cholernie mi się podobał. Po ostatnich wydarzeniach wydawało mi się, że może ja też mu się trochę podobałam, ale wydawać to mi się mogło wiele rzeczy. Wcale nie musiało tak być. Może on zachowywał się tak w stosunku do wszystkich kobiet, a mi się tylko wydawało, że to coś znaczyło.

Zamyślona nie zauważyłam, że opróżniłam sama całą butelkę Jacka.

– Ali, wystarczy ci już. - Siostra wstała, żeby pomóc mi wstać. – Pogadamy jutro.

Lekko zachwianym krokiem, wstałam z kanapy i niezauważona przez nikogo, przy pomocy Mel poszłam na górę.

Wzięłam szybki prysznic, co sprawiło, że poczułam się trochę lepiej. Spojrzałam na telefon, żeby sprawdzić, która godzina i w tym samym czasie zaczął dzwonić.

– Słucham?

– Jak się bawisz? - Usłyszałam po drugiej stronie głos swojego szefa.

Czego on mógł ode mnie chcieć o tej godzinie? W sumie nie było jakoś bardzo późno, ale ja chyba nie byłam w stanie do rozmowy.

– Dobrze.

– Wracam z kancelarii, może odwieźć cię do domu?

– Wiesz, zostanę dzisiaj u rodziców...

– Ok, rozumiem.

– Dziękuję, że zapytałeś.

– Dobranoc, Ali. - Rozłączył się.

Nie rozumiałam, po co zadzwonił, ale niestety nie zdążyłam o to zapytać. Może gdybym tyle nie wypiła, skorzystałabym z jego propozycji, ale jedyne czego teraz pragnęłam, to sen i nie zmieni tego nawet przystojny Michael i jego idealne ciało.

Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz