124.

4.4K 164 0
                                    

Zanim pojechaliśmy do sądu, Michael musiał zabrać z kancelarii papiery, bez których nie miał, co pokazywać się na sprawie. Ciekawe jak dużo zmieniło się tam, odkąd byłam na urlopie. Wiedziałem, że Mike nie pozwoli mi wrócić do pracy wcześniej niż za dwa, trzy miesiące.

– Poczekasz czy wchodzisz?

– Jasne, że idę. - Uśmiechnęłam się zadowolona.

– Nie mamy dużo czasu na plotki. - Złapał mnie za dłoń.

– Zmieniasz się w strasznego służbistę. Zaraz wszyscy przestaną cię lubić.

–Nie zrobią tego. - Uśmiechnął się. – Wypłacam im pensje.

– Nie ty tylko kadrowa – droczyłam się z nim.

– Co nie zmienia faktu, że są to moje pieniądze, które dostają za pracę dla mnie. Nie muszą mnie lubić. - Wzruszył ramionami. – Ważne, żebyś ty mnie kochała. - Pocałował mnie w czoło.

Na dole w holu nadal siedziała Demi. Chyba nigdy nie polubię jej na tyle, co Elizę. Coś musiało się w niej podobać Michaelowi, skoro poszedł z nią do łóżka. Czasami odnosiłam wrażenie, że ona nadal na coś liczyła. Nie powinna, wiedząc, że był szczęśliwy ze mną. No i powinna wziąć pod uwagę, że miał ze mną dziecko, a niedługo będzie miał żonę.

– Ben wypytuje o ciebie od godziny. - Spojrzała na nas z uśmiechem.

– Przecież wie, że mam dzisiaj ważną rozprawę. - Zmarszczył brwi.

Kim był Ben? Dlaczego nic o nim nie wiedziałam i co robił w kancelarii? Może był nowym prawnikiem, o którym Brown wspominał, gdy leżałam w szpitalu.

– Mówiłam mu to. Powiedział, że to też jest ważne.

– Zadzwoń do niego i powiedz, że będę u siebie jeszcze przez dwadzieścia minut, a później nie złapie mnie przez cały dzień.

– Nie zdąży wrócić z rozprawy. - Zerknęła na mnie.

– Trudno.

– No dobra, a teraz powiedzcie, macie córkę czy syna? - Uśmiechnęła się.

– Córeczkę – odpowiedziałam bez cienia uśmiechu.

Nie dlatego, że się nie cieszyłam, że miałam córkę, ale dopadł mnie coraz większy stres.

– To gratuluję. Spisujesz się jako tatuś?

– Skoro dostałem koszulkę najlepszego tatusia, to o czymś świadczy. - Uśmiechnął się i przytulił mnie do siebie.

Na górze dopadła nas Eliza i Brown zostawił mnie z nią, a sam poszedł po papiery. Nie miałam dużo czasu na rozmowy, a tak wiele miałyśmy do powiedzenia. Podobno sporo się zmieniło. Poczułam to od pierwszej chwili, gdy tutaj weszłam. Wiedziałam, że po powrocie do pracy długo nie będę mogła się odnaleźć.

Stanął przede mną facet przed trzydziestką. Z daleka widać jego pewność siebie. Przypominał mi trochę moment, w którym pierwszy raz zobaczyłam Rachel. Jej zachowanie względem innych było tak samo lekceważące, jak jego. Pewnie myślał, że skoro był kimś postawionym wyżej, to mógł gardzić innymi. Szkoda, że mój facet otaczał się takimi ludźmi.

– Eliza, czy Brown jest u siebie, czy już wyszedł?

– Czeka na Pana.

– To dobrze, a Pani to kto? - Spojrzał na mnie – Zresztą za chwilę się Panią zajmę.

– Ben, nie będę na ciebie czekał. - Mike stanął w drzwiach. – Mam dzisiaj o wiele ważniejsze rzeczy. - Spojrzał na mnie. – Coś się stało?

Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz