26.

7.4K 300 2
                                    

Znowu dałam namówić się temu przystojniakowi, przez co kolejny dzień spędzałam z daleka od domu.

Uwielbiałam spędzać czas w towarzystwie Michaela i wydawało mi się, że on też lubił spędzać czas ze mną. Czułam, że powoli się do siebie zbliżaliśmy, ale bałam się też, że coś źle odbierałam. Może dla niego to tylko zabawa, ale co, gdy się zakocham? Nie mogłam sobie na to pozwolić, jeżeli nie chciałam cierpieć, ale on też powinien mieć świadomość, jakie były tego konsekwencje.

Zauważyłam, że podjechał dzisiaj innym samochodem. Ile on ich miał?

– Tym razem gdzie? - Spojrzałam na niego.

– Zobaczysz. - Uśmiechnął się tajemniczo, podjeżdżając na parking lotniska.

– Lubię twoje BMW. - Zaśmiałam się.

– A mnie lubisz?

– Jasne.

– Ja też cię lubię. - Uśmiechnął się, wysiadając z auta i oddając komuś kluczyki.

Może to nie jego samochód?

Michael podszedł z mojej strony i jak na dżentelmena przystało, otworzył mi drzwi. Byliśmy na lotnisku w Nowym Jorku, ale kompletnie nie wiedziałam, po co.

– Zabiorę cię gdzieś – szepnął mi do ucha.

– Nie mam swoich rzeczy. - Spojrzałam na samolot przed sobą.

Nie powinniśmy przejść przez odprawę albo coś w tym stylu?

– Twój tata mi trochę pomógł. - Uśmiechnął się.

Nawet on przeciwko mnie. Nie wierzyłam, własny ojciec.

Po wejściu na pokład samolotu okazało się, że był pusty i lecieliśmy tylko my z kilkoma osobami. Nie było ich więcej niż pięć.

– Ktoś był mi winny przysługę. - Uśmiechnął się szeroko, wskazując mi miejsce.

– Jasne. - Zajęłam je. – Po co wczoraj dzwoniłeś?

– Pokrzyżowałaś mi trochę plany i musiałem załatwić to z twoim ojcem.

– Znaczy co? - Spojrzałam na niego.

– Zobaczysz. - Usiadł obok mnie.

– Nie lubię, jak ktoś kombinuje coś za moimi plecami. - Skrzyżowałam ręce na piersiach.

– To ci się spodoba.

Przybliżył się, żeby zapiać mi pas, a ja chyba byłam trochę rozczarowana, że mnie nie pocałował. W sumie to, czemu miałby to zrobić?

Byłam bardzo ciekawa, gdzie zamierzał mnie zabrać, ale nie bałam się ani trochę, bo wiedziałam już, że przy nim nic mi się nie stanie. Ok, może nie wiedziałam, ale miałam taką nadzieję.

Gdy ja przez cały lot ledwo usiedziałam na tyłku, Michael spokojnie załatwiał swoje sprawy przez Internet albo telefon. W pewnych momentach zachowywał się tak, jakby mnie tutaj w ogóle nie było. Jeśli zamierzał przez cały czas pracować, to po co zabrał mnie ze sobą? Równie dobrze mogłam teraz spędzać czas z Eleną i Joshem, którzy w Nowym Jorku zostaną do końca tygodnia. Nie wiedziałam, nawet kiedy wrócę, bo nikt nie zamierzał mnie o tym poinformować.

Po wylądowaniu okazało się, że przylecieliśmy na Jamajkę. Nie wiedziałam, dlaczego Brown zabrał mnie akurat tam, ale spodobało mi się. Stałam na płycie lotniska, nie mogąc w to uwierzyć. Byłam tu raz na wakacjach z Melisą, mając zaledwie dziewięć lat. Bardzo mi się spodobało, ale od tamtego czasu już tutaj nie przyleciałyśmy. Czyżby Teneryfa okazała się dla nas o wiele lepszym miejscem wypoczynku?

– Zaskoczona? - Uśmiechnął się, stając obok i badając moją reakcję. – Zadowolona?

– Czemu to robisz? - Spojrzałam na niego niepewnie.

– Bo mi się podobasz – powiedział tajemniczo i zniknął, chowając nasze bagaże do samochodu, który zapewne zdążył już wypożyczyć.

Ja mu się podobałam? A co z jego idealną blondi, do której ani trochę nie byłam podobna? Myślałam, że to ona mu się podobała, bo na pewno nie był z nią z powodu jej inteligencji. Stop, nie znałam jej nawet, więc nie powinnam jej oceniać, ale nie potrafiłam nic poradzić, że byłam zazdrosna.

Ciekawe, jakie rzeczy ojczulek pozwolił sobie spakować dla mnie na ten wyjazd. Zakryłam twarz dłońmi na myśl o tym, jak pakował moje kostiumy kąpielowe i bieliznę, bo miałam nadzieję, że pakując pierwsze lepsze ubrania z brzegu, nie zapomniał o niej.

– Wszystkie swoje zdobycze tu zabierasz? – spytałam, wsiadając do auta.

– Tylko te wyjątkowe, jesteś pierwsza. - Zaśmiał się. – Resztę zabieram na Majorkę.

– Bardzo zabawne. - Szturchnęłam go.

Jakoś trudno mi w to uwierzyć. To, że Michael był przystojnym facetem, który mógł mieć każdą kobietę to niepodważalne, ale nie sądziłam, że wszystkie zabierał na takie podróże. Pewnie było ich kilka, ale możliwe, że się myliłam.

– Po prostu chcę spędzić z tobą trochę czasu w przerwach od pracy.

– Czyli przyjechałeś tutaj pracować?

– Troszeczkę.

– Co ja miałabym tu robić?

– To proste. Umilić mi czas. - Spojrzał na mnie.

Musiałam mieć naprawdę dziwną minę, bo znowu się roześmiał.

– Ojczulek pewnie spakował coś fajnego. - Wyszczerzył swoje białe zęby w szerokim uśmiechu.

– Mam nadzieję, że nie.

– A szkoda.

– Miałabym latać przed tobą w samej bieliźnie i gotować ci obiadki?

– Nie, byłabyś nago. - Uśmiechnął się rozmarzony.

– Zapomnij – odburknęłam.

– Pomarzyć można.

Nie rozumiałam, w co on ze mną pogrywał, ale zamierzałam grać na tych samych zasadach. Nie pozwolę mieć mu nade mną przewagi, mimo że miał ją już od dawna. Dobrze, że o tym nie wiedział, bo pewnie wykorzystałby to od razu, a nie chciałam być jedną z wielu. Już nią byłam dla innego. Teraz chciałam być tą jedyną właśnie dla niego, nawet jeśli to niemożliwe.

Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz