77.

4.7K 188 0
                                    

Nie spodziewałam się wizyty ojca w kancelarii. Nie miałam nawet pewności, czy rzeczywiście przyjechał tutaj do mnie. Zamienił słowo z Elizą i ruszył w stronę gabinetu Michaela. Nie zauważył mnie, gdy stanęłam za nim. Trudno, może nie miał ochoty ze mną rozmawiać. Tylko, po co tutaj przyszedł? Chyba nie chciał dalej robić afery z tego, że byłam z Brownem, bo miałam już tego dość. Najlepiej będzie, jak zaakceptuje nasz związek.

– Tata? - Eliza spojrzała na mnie.

– Skąd wiesz?

– Jesteście podobni. - Uśmiechnęła się. – Twój ojciec jest znanym prawnikiem, do tego w Internecie można znaleźć informacje o tym, jak mają na imię jego córki. No i nie trudno dopasować nazwiska.

– Bystra jesteś.

– To komplement?

– Chciałabyś. - Uśmiechnęłam się. – Zamierzasz tutaj siedzieć, szperając w Internecie w poszukiwaniu informacji o nadzianych prawnikach, którzy mają rodziny – powiedziałam z udawaną groźbą – czy idziesz na lunch?

– Jest lista nadzianych prawników? - Zdziwiła się. – Są młodsi od twojego ojca?

– Eliza. - Wybuchnęłam śmiechem.

– Co? Żartowałam. - Zaśmiała się.

– No, mam nadzieję. Poza tym, co z twoim chłopakiem?

– A daj spokój. - Wyszła zza biurka, stając obok mnie. – On sam nie wie, czego chce.

– Poważnie? - Spojrzałam na nią, wchodząc do windy. – To, czemu jeszcze z nim jesteś?

– Dobry seks, nic poza tym. - Zaśmiała się. – Po prostu nie chcę znowu szukać. Mam już dość napalonych gości na niezobowiązujące spotkania. Chcę czegoś więcej.

– A on nie?

– Tak, na chwilę, a później uważa, że jednak się jeszcze nie wybawił.

Cóż, miała dziewczyna problem. W sumie trochę rozumiałam jej oburzenie. Na początku z Michaelem nie łączyło mnie nic poza dobrym seksem. W sumie to on nie chciał się angażować. Może Eliza powinna dać chłopakowi szansę? Tylko, czy na nią zasługiwał? Nie mi to oceniać.

Knajpka na rogu stała się naszym numerem jeden. Dwóch kelnerów uśmiechnęło się do nas od razu, gdy weszłyśmy. Czasami przysiadali do nas na chwilę, a zdarzało się też tak, że byli zagadywani przez nas. Eliza najwyraźniej wpadła w oko młodszemu. Za każdym razem starał się rozmawiać z nią jak najdłużej i obdarzał ją najfajniejszym uśmiechem, którego nigdy nie kierował w moją stronę. Czasami po prostu mnie ignorował i wydawało mi się, że to przez to, że przychodziłam tam również z Brownem. Jednak Eliza nie zauważała zalotów przystojniaka, a czasami była w stosunku do niego opryskliwa.

– Znowu będzie mi się gapił w dekolt – odburknęła, poprawiając bluzkę.

– Naprawdę? – westchnęłam. – Eliza, podobasz mu się i nie chodzi o twój biust.

– Daj spokój. - Machnęła ręką.

– Jesteś ślepa. - Rzuciłam w nią serwetką. – Za każdym razem jak tu przychodzimy, zaczyna mnie ignorować. Nie widzisz, że cię podrywa?

– Jak myślisz, ile zajmie mu zaciągnięcie mnie do łóżka? - Zaśmiała się.

– Nie rozumiem cię. - Wzięłam do ręki menu. – I chyba nie chcę.

– Nie zrozum mnie źle, ale lubię działać na facetów podniecająco, ale potrzebuję czegoś więcej niż ich zainteresowanie na chwilę. - Spojrzała na mnie. – W tym tkwi problem. Nie traktują mnie poważnie.

– Nie sądzisz, że to przez twoje zachowanie? Nie zrozum mnie źle – powtórzyłam po niej z uśmiechem na twarzy – ale nie wyglądasz na kogoś, kto pragnie się ustatkować.

Zawsze byłam szczera. Jeżeli coś nie pasowało mi w zachowaniu innych, mówiłam im to od razu, nie zwracając uwagi na to, że się na mnie obrażą. Nie lubiłam udawać, że czyjeś zachowanie było dla mnie normalne. Owszem u siebie też dostrzegam masę błędów, ale lubiłam, gdy ktoś zwrócił mi uwagę. Byleby nie bez powodu, bo wtedy mogłam się wkurzyć i miło nie było.

– Może masz rację.

Po lunchu wróciłyśmy do kancelarii. Ciekawa byłam, czy tata jeszcze tam siedział. Chciałam wejść do gabinetu Michaela, żeby to sprawdzić, ale Eliza pokręciła głową. To znaczyło, że ktoś u niego był, ale czy to mój ojciec, czy ktoś inny? Eliza tego też nie wiedziała, bo nie było nas akurat, gdy mógł się ktoś pojawić. Ta ciekawość zje mnie żywcem.

Chodziłam po gabinecie w tę i z powrotem, aż w końcu nie wytrzymałam. Poszłam do Michaela, ale gdy tylko przekroczyłam próg jego gabinetu, minęłam się w drzwiach z ojcem.

– Już idziesz? - Spojrzałam na niego. – A zamierzałeś, chociaż odwiedzić córkę, czy tylko Michael zasługuje na ten zaszczyt?

– Właśnie do ciebie szedłem, ale widzę, że macie coś pilnego do załatwienia. - Uśmiechnął się. – Jak znajdziesz dla mnie czas...

– Oj przestań! – podniosłam głos. – Wiem, że pogrywasz sobie z nim, ale nie sądziłam, że zaczniesz też ze mną.

– Ali... – wtrącił się Brown, stając obok nas. – Daj spokój.

– Posłuchaj go. Ma rację. O co chcesz się kłócić? Że próbujemy dopilnować sprawy Damiana i kilku ludzi, którzy cię porwali? - Spojrzał na mnie. – Nie pozwolę, żeby wyszli z więzienia, a Michael mi w tym pomoże, jeżeli tak bardzo mu na tobie zależy.

– Brian, wydaje mi się, że można było to załatwić inaczej. - Położył mi dłoń na ramieniu.

– Jasne, tylko moja córka jest uparta i nie da sobie nic na spokojnie wyjaśnić. Gdyby tak było, pozwoliłaby nam wszystko załatwić na spokojnie, a później opowiedzieć.

– Uparta jak ty – dodałam.

Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz