99.

4.5K 186 0
                                    

Tata zaprosił nas na rodzinny obiad z okazji swoich urodzin. Nigdy nie wyprawiał jakiejś wielkiej imprezy z tego powodu, a zapraszał najbliższą rodzinę i kilku przyjaciół. Uważał, że w wielkim gronie rodzinnym najlepiej spotkać się w święta, a nie z powodu kolejnego roku starzenia się. Miała być żona, dzieci ze swoją rodziną przede wszystkim, żadna impreza tylko rodzinny obiad. Taka właśnie była teoria urodzin według Briana Richardsona. No cóż, w porównaniu do mnie lubił je spędzać w większym gronie, bo ja najchętniej dzień swoich urodzin spędziłabym jak każdy inny.

– Hmm. - Michael oczywiście nie zamierzał wstać dzisiaj wcześniej i miał gdzieś to, że próbowałam budzić go od pół godziny.

– Wstań no wreszcie! – wrzasnęłam mu nad uchem.

– Hmm. - Zakrył twarz poduszką.

Wyprowadzona z równowagi, wstałam do łazienki i nalałam wody w miskę. Gdy tylko stanęłam w progu sypialni, zauważyłam, że Brown leżał na plecach, z rękoma pod głową i uśmiechał się łobuzersko.

– Nawet nie próbuj tego na mnie wylać.

– Jedno twoje nieprzemyślane słowo i to zrobię – ostrzegłam.

– Odwdzięczę się i kara będzie gorsza, więc zastanów się, czy warto ryzykować. - Puścił do mnie oczko.

– Jeżeli za chwilę się nie podniesiesz, to będę zmuszona użyć tej miski.

– Gdzie ci się śpieszysz? - Zmarszczył brwi. – Mamy wolną sobotę.

– Niezupełnie.

– To znaczy?

– Rodzice zaprosili nas do siebie. Tata ma urodziny.

– I uważasz, że moja wizyta go uszczęśliwi – zakpił.

– Przestań. - Podeszłam bliżej, nadal trzymając miskę w dłoniach.

– Dobra. - Machnął ręką, wstając z łóżka. – I przestań mi grozić. - Pocałował mnie, odwracając tym moją uwagę.

Zabrał miskę, a jej zawartość wylał mi na głowę, po czym biegiem uciekł po schodach na dół.

– Michael! - wydarłam się. – Pożałujesz tego i tej obietnicy dotrzymam!!

Zanim zeszłam, przebrałam się w suche ubrania. Browna nie było w salonie ani w kuchni. I dobrze, niech zniknie mi z oczu. Podły drań.

Zrobiłam sobie herbatę i korzystając z ładnej pogody, wyszłam na ogród poleżeć na leżaku.

– O, zguba się znalazła – powiedziałam kpiąco.

Siedział na trawie obok psa, uważnie mi się przyglądając zadowolony z siebie. Niech się cieszy, póki może. Już wymyśliłam dla niego karę idealną. Zemsta będzie słodka.

– Szukałaś mnie? - Wyszczerzył ząbki.

– A nawet nie. - Usiadłam.

– Jasne. - Uśmiechnął się. – Co wymyśliłaś?

– Nic – odburknęłam.

– Na pewno coś wymyśliłaś.

– Nie chcę się spóźnić na urodziny do taty – zmieniłam temat.

– Nie spóźnisz się, jak przestaniesz skrywać, co wymyśliłaś lub sobie odpuścisz. - Podszedł bliżej mnie, zadowolony.

– Nie ma mowy. Przegiąłeś. - Spojrzałam na niego spod byka.

– To tylko woda, którą miałaś zamiar mnie oblać. Działałem w obronie własnej. Ali, każdy Sąd mnie uniewinni.

– Sąd może tak, ale nie ja. - Puściłam do niego oczko, słodko się uśmiechając.

– Podła baba. - Nachylił się nade mną i pocałował.

– Myślisz, że dam się przekupić?

– Myślę, że w łóżku nie będziesz miała wyboru. - Zaczął mnie całować.

– Musisz się bardzo postarać. - Objęłam go za szyję. – I zrobić to szybko, ale nie wiem, czy to wystarczy.

– Wystarczy. - Wziął mnie na ręce.

– Nie sądzę. - Uśmiechnęłam się.

– Przekonasz się. - Całował mnie, niosąc do salonu.

Wiedziałam, że nie będzie męczył się, żeby iść do sypialni. To dobrze, bo byłam podniecona i nie zamierzałam czekać dłużej, żeby mnie zaspokoił.

Do rodziców pojechaliśmy spóźnieni, co zdarzyło mi się po raz pierwszy. Oczywiście Michael był bardzo z siebie zadowolony, ale i tak kara go nie ominie. Niech myśli, że wygrał. Zaatakuję, gdy w ogóle nie będzie się tego spodziewał.

– Zobaczysz, będzie zły – ostrzegłam.

– Niby czemu? - Michael spojrzał na mnie, marszcząc brwi.

– Nie lubi, gdy się spóźniam. Zresztą to jego urodziny. - Wysiadłam z samochodu.

Tato był trochę zły, ale szybko mu przeszło. Przedstawił mnie kilku gościom, z którymi prowadził interesy oraz ich żonom. Michael znał kilka z nich. Ciekawe, czy to z powodu bliższych kontaktów, czy dlatego, że znał ich mężów?

Ucieszyłam się, gdy zobaczyłam, że moje siostry ze sobą rozmawiały. Od razu do nich podeszłam, zostawiając Browna z ojcem, Chrisem i resztą.

– Cześć. - Uśmiechnęłam się.

– Miło widzieć wszystkie córki w komplecie. - Mama ucałowała mnie w policzki i poszła zabawiać gości.

Obserwowałam swojego faceta z daleka. Widziałam, że dobrze czuł się w towarzystwie ludzi, których znał, z którymi być może prowadził interesy albo prowadzi je nadal.

– Uciekłaś mi – szepnął mi do ucha.

– Nie widzisz, że to babskie pogaduchy? – wtrąciła Maddie.

– Maddie! - Szturchnęła ją Melisa.

– No trudno nie zauważyć. - Uśmiechnął się do niej. – Wszystkie jesteście bardzo kobiece.

Jak zawsze w stosunku kobiet miły.

– No co?

– Może trochę grzeczniej?

– Niby czemu? Przecież mamy go traktować jak członka rodziny.

– Bardzo ci dziękuję Madeleine – odpowiedział.

– Teraz powinieneś sobie pójść do facetów.

– Zaraz tak zrobię. - Uśmiechnął się.

– Maddie! – skarciła ją mama, która do nas podeszła. – Grzeczniej.

Nie mogłam się nie zaśmiać. Chciała, żeby Michael czuł się swobodnie w mojej rodzinie, ale nie chciałam też, żeby ktoś mu dogryzał, a to właśnie próbowała robić moja młodsza siostra.

– Idziemy w ciche miejsce – powiedziałam, obejmując go za szyję.

– O nie. Masz go na co dzień – westchnęła. – I wybierasz jego zamiast nas?

– Zgadzam się z nią – wtrąciła się Mel.

– I co? Nie mam go dość. - Zaśmiałam się.

– Niedługo wam ją przyprowadzę – zapewnił.

– O jasne. Ta chwila nie potrwa dłużej niż godzinę. - Wybuchnęły śmiechem.

Fajnie, że się w końcu dogadywały. Gorzej, że naśmiewały się ze mnie.

– Może byście spędziły czas z tatą, w końcu to jego impreza – wtrąciła mama.

– Racja. Alyson, musisz się wstrzymać. - Maddie poklepała mnie po ramieniu. – Tato! – zawołała. – Chodź do nas.

Ta mała jędza zrobiła to celowo, ale poczekam, jak ona przyprowadzi swojego chłopaka, odwdzięczę się za to.

Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz