Rozdział 60.

2.7K 48 3
                                    

Pisnęłam na jej widok, a ona na mój. Przytuliłyśmy się mocno. Potem moja przyjaciółka przytuliła się do swojej kuzynki i usiadła z nami.

-Czemu nie dzwoniłaś, że jesteś już w Londynie…- zapytała mnie Lucy biorąc ode mnie łyk Zielonego Raju.

-Miałam zadzwonić, żebyś przyszła do mnie wieczorem…

-Trzeba było dzwonić wczoraj spiknęłyśmy się już rano…

-Miałam sesję i tak bym nie mogła…

Lucy oparła się o tył fotela.

-Idziemy na zakupy?- zapytałam.

-Tak.- powiedziały jednocześnie Lucy i Gem.

Zapłaciłyśmy za swoje sałatki i wyszłyśmy z restauracji. Lucy na szczęście przyjechała samochodem, więc nie tłukłyśmy się metrem. Pojechałyśmy do Centrum Handlowego i tam szukałyśmy odpowiednich sukienek. Gemma znalazła idealną dla siebie. Była to prosta szara sukienka do połowy ud, Lucy szukała butów na wieczór panieński, który jej organizuje. Ja zresztą też i Gemma też. W rezultacie kupiłam czarne szpilki z czerwoną podeszwą na wysokim obcasie, Lucy podobne, ale na obcasie mniejszym, a Gemma cieliste, które miałyby pasować do jej czarnego kostiumu, który zamierzała ubrać. Wychodząc z butiku weszłyśmy do sklepu z torebkami. Wybrałam na wieczór panieński małą czarną kopertówkę, Lucy też czarną, dużą, ale kupiła sobie taką na co dzień, Gemma powiedziała, że torebkę ma. Po godzinie trzymając w rękach kubek jogurtu mrożonego poszłyśmy do salonu Manicure naszej ulubionej kosmetyczki Marii. Zrobiła nam paznokcie i maseczki na dłoniach, czy coś takiego. Zadzwoniłam do Eleanor, tak żeby Lucy nie słyszała.

-Cześć El…

-O hej Grace, słyszałam, że jesteś w Londynie…

-Tak, a ty jesteś?

-Właśnie jadę.

-El musimy się zobaczyć i pojechać do firmy ze striptizerami.

-Co?!

-No dla Lucy na wieczór panieński.

-Jak tak to chętnie, dzwonisz do właściwej osoby.

-W to nie wątpię… Przyjadę po ciebie jutro koło 13, dobrze?

-Ok. Nie ma sprawy.

-Buziaki i do jutra.

-Papa.

Uff… Chociaż to mam za sobą. Lucy wyszła uśmiechnięta z salonu, a zaraz za nią Gemma. Była już 16:30 aż mi się wierzyć nie chciało, że czas tak bardzo zleciał. Lucy powiedziała, że jedzie po Tylera do domu i jadą wreszcie kupić mu garnitur. Gemma dodała, że umówiła się z Lou, idą gdzieś z Lux. Pożegnałyśmy się jeszcze w Centrum Handlowym. Ja chciałam jeszcze chwilkę pochodzić po nim. Jak to zwykle ja weszłam do sklepu VS. Najnowsza kolekcja zaprojektowana przez Candice, Alessandrę, Adrianę oraz Mirandę była po prostu genialna. Przymierzając jeden ze staników zadzwonił mi telefon. I był to… Harry.

-Cześć kochanie…

-No hej…

-Co robisz?

-Przymierzam staniki.

Zapadła chwilka ciszy.

-Serio?

-Yhym.

-Jaki kolor?

-Różowy gładki z diamencikami po bokach.

Change Me (Harry Styles Fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz