Rozdział 57

2.3K 42 2
                                    

 Krzyknęłam „otwarte” i usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.

-Gdzie jesteś?- spytał głośno.

-W toalecie…- odkrzyknęłam.

-Czekam w salonie.

Spojrzałam do lustra i uśmiechnęłam się do siebie. Po czym otworzyłam powoli drzwi i wyszłam z łazienki. Usłyszałam ciche skrzypnięcie fotela w salonie, Harry wstał i uśmiechnął się szeroko na mój widok.

-I jak ładnie wyglądam?

Harry ominął stół do kawy i podszedł do mnie.

-Ładnemu we wszystkim ładnie…

Pocałował mnie w policzek i wziął za rękę. Otworzył drzwi i natychmiast puścił ją. Zamknęłam drzwi na klucz i wsiadłam do podstawionego samochodu, był to można powiedzieć bus.

-Załatwiłem nam czterech ochroniarzy, którzy zadbają o nie robienie zdjęć…

-Dziękuję…- pocałowałam go w policzek.

Kierowca ruszył, a ja siedziałam przez kolejne 20 minut objęta umięśnionym ramieniem Stylesa. Gdy zatrzymaliśmy się pod budynkiem restauracji. Harry wysiadł pierwszy i poszedł na pierwszy ogień zdjęć. Poprawiłam sukienkę, by nie zawodziła mi, gdy wysiądę. Hazz podał mi rękę i powoli wysiadłam. Ochroniarze naprawdę robili co mogli, ale było im trudno. Przed restauracją był jeden wielki krzyk: HARRY! GRACE! Nienawidziłam takich sytuacji. Weszliśmy prędko do środka, wsiedliśmy do windy i pojechaliśmy na 29 piętro, gdzie mieściła się restauracja Franco Di Marre. Tak przeczytałam z szyldu przed wejściem głównym. Ściany w pomieszczeniu były oszklone i widać było niezwykłą panoramę Los Angeles. Stolik mieliśmy pod samym oknem, światła na zewnątrz tworzyły niezwykłą pajęczynę, która wyglądała rozbrajająco pięknie.

-Harry tu jest ślicznie…- powiedziałam do Stylesa, który pomógł mi zdjąć płaszczyk.- Nigdy tu nie byłam… Kelner wziął nasze odzienia wierzchnie. Hazz odsunął mi krzesło i usiadłam na nim. Potem on usiadł naprzeciwko mnie.

-Chciałem zabrać tu wcześniej, ale wyszło trochę inaczej…- zasmucił się.

Harry położył rękę na stole wpatrując się we mnie, a ja złapałam go za dłoń.

-Harry zapomnijmy o tym i nie rozmawiajmy o  tym teraz. Cieszmy się chwilą, kiedy jesteśmy razem…

Uśmiechnął się do mnie szeroko i pocałował moją dłoń. Do naszego stolika podszedł kelner i podał nam menu, wybraliśmy przystawkę brokuły zawijane z kurczakiem małą tortillą, danie główne carbonarrę, Harry spytał, czy życzę sobie deser, ale odmówiłam.

-Poproszę jeszcze Bodegas Artadi z 1980 roku, całą butelkę…- dodał Harry.

-Już podaję.

Kelner odszedł. Harry wrócił wzrokiem na mnie i od razu się uśmiechnął.

-Ostatnio sobie myślałem…- powiedział przełykając ślinę- W jakim miejscu bylibyśmy, gdyby nie nasze rozstanie.

Zaśmiałam się.

-Tkwilibyśmy w Londynie, ja byłabym obładowana studiami, a ty pracą w studiu.

-Masz rację…

-Nie wszystko musiało się potoczyć jak się potoczyło, ale jestem prawie pewna, że gdyby nie doszłoby do tego co było nie byłoby mnie tu z tobą w tak pięknym miejscu.

Uśmiechnął się i kiwnął głową. Kelner przyniósł przystawkę i nalał nam do kieliszków wino. Po chwili odszedł informując, że danie główne będzie za 10 minut. Puścił moją dłoń i wyjął z marynarki czarne podłużne pudełko. Spojrzałam na niego. Harry przesunął pudełko w moją stronę i wziął łyka wina.

Change Me (Harry Styles Fanfiction)Where stories live. Discover now