Rozdział 49.

2.2K 49 1
                                    

-Szybko, nie mamy czasu…- poganiałam dziewczyny.

Za 30 minut miał się zacząć pokaz, a taksówka, na dole już czekała. Ja byłam gotowa. Dziewczyny dokańczały się malować. Wreszcie wszystkie były gotowe, zjechałyśmy windą na dół. Wsiadłyśmy do taksówki i na czas zdążyłyśmy. Nie chciałyśmy iść na ściankę, ale zaczęli wykrzykiwać nasze imiona, więc z wielką niechęcią poszłyśmy. Wszystkie wyglądałyśmy świetnie, a opalenizna która już na przybyła kontrastowała się z pastelowymi barwami strojów. Uśmiechałyśmy się do fotografów. Wyglądałyśmy trochę jak bohaterki Seksu w Wielkim Mieście…

Złapałyśmy się za ręce i poszłyśmy w stronę wejścia do hali, gdzie miał się odbyć pokaz, tam też wskazano nam miejsca, jak się okazało w pierwszym rzędzie. Pokaz zaczął się punktualnie i byłam naprawdę szczęśliwa, że przyszłam tu z dziewczynami. Nie żałowałam, bo kolekcja Rihanny okazała się naprawdę genialna. Ze mną i z Eleanor przeprowadzono krótki wywiad dla telewizji E!. Lucy i Lily nie chciały w nim uczestniczyć, dlatego poszły usiąść.

-Co robicie w Sydney?- spytała reporterka.

-Przyjechałyśmy na wakacje…

-Zostawiłyście swoich chłopaków?

-Czasami trzeba od nich odpocząć.- powiedziałam.

-A co sądzicie o tej kolekcji?

-Jest naprawdę świetna.- powiedziała El.

-Widać w niej ten pazur Rihanny i to naprawdę jest genialne, ja osobiście mam już wiele rzeczy z tej kolekcji. – dodałam.

-Grace, ty osobiście znasz Rihannę…

-Miałam taką przyjemność.

-Co sądzisz o jej stylu?

-Jest unikalny i tylko jej, ma swoje sposoby dobierania rzeczy, kolorów. Ma styl… Czasami zazdroszczę jej  pomysłu na ubiór…

-Jest twoim wzorem?

-Na pewno jednym z wielu…

Wróciłyśmy do apartamentu trochę po dwudziestej trzeciej, zostałyśmy jeszcze na bankiecie. Poszłam się jako pierwsza umyć, potem Lucy, Lily i El. Będąc już w pidżamach usiadłyśmy na balkonie popijając czerwone wino i gawędząc.

(…)

-Podaj mi mleczko…- poprosiłam Eleanor.

Słońce grzało dziś niemiłosiernie. Było cholernie gorąco. Myślałam, że umrę. Posmarowałam ramiona mleczkiem wodoodpornym i poczekałam chwilkę aż się wchłonie. Potem poszłam do wody, gdzie przeleżałam długi okres czasu. Dopiero krzyk Lucy, która wołała mnie, przywrócił do świadomości. Poprawiłam włosy i wyszłam na brzeg.

-Dzwonił ktoś do ciebie.- powiedziała mi przyjaciółka.

-Kto?

-Chyba Justin.- uśmiechnęły się wszystkie.

Wytarłam ręce o ręcznik i wzięłam do ręki telefon. Usiadłam na brzegu. To nie dzwonił Justin, tylko Harry… Spojrzałam się do tyłu, dziewczyny leżały na kocu.

-Czemu nie odbierałaś? Spytał.

-Byłam w wodzie, nie słyszałam, a coś się stało?

-Nie, ale nie dodałaś dziś żadnych zdjęć…

-A chcesz jakieś?

-No jasne, że tak.

-To zaraz możesz wejść na Instagrama.

Change Me (Harry Styles Fanfiction)Where stories live. Discover now