Rozdział 56

2.4K 46 1
                                    

HAPPY BIRTHDAY TO YOU, HAPPY BIRTHDAY TO YOU, HAPPY BIRTHDAY TO CHARITY, HAPPY BIRTHDAY TO YOU!!!

Impreza urodzinowa mojej czerwono włosej cziki trwała od jakiejś godziny. Charity zakochała się w sukience, którą jej kupiłam, ale powiedziała, że nic nie musiałam kupować, wystarczyłaby jedynie moja obecność.  Odśpiewałyśmy bardzo głośne Happy Birthday i siostra Charity, Louise podała tort. Chłopaki zaczęli wznosić głośne toasty za naszą wspaniałą koleżankę. Charity zdmuchnęła 21 świeczek i wszyscy zaczęli się cieszyć. Czerwonowłosa pokroiła tort i dała każdemu po kawałku, ja z takiego powodu, że jechałam samochodem otrzymałam specjalnie dla mnie szampana bezalkoholowego.

-Grace, ja naprawdę nie wiem, jak bardzo ci podziękować za tę sukienkę. Jest przepiękna.

-Nie ma za co, Charity. Dla ciebie wszystko.

Dziewczyna mnie przytuliła. Chris (kolega Justina i jednocześnie „przyjaciel” Charity) razem ze swoim bratem włączyli głośną muzykę i zaczęli tańczyć. Ja i Charity grzałyśmy siedzenia, a goście ruszyli do tańca. Leciała Macarena. Wszyscy równiutko tańczyli, a my śmiałyśmy się do rozpuku.

Charity nagrała trochę i wrzuciła na Instagrama. Po jakiejś godzinie „tancerze” usiedli i zaczęliśmy jeść przyrządzone przez Charity i jej mamę potrawy. Siostra robiła masę zdjęć, a ja poprosiłam, by jedno zrobiła moim telefonem. Potem wstawiłam je na IG. Potem znów zaczęliśmy tańczyć tym razem wszyscy. Bawiliśmy się od wczesnych godzin popołudniowych do późnych nocnych. Moje koleżanki zostały u Charity na noc, ja nie chciałam jej się zwalać na głowę. Jej rodzina była jeszcze w jej domu. Koledzy natomiast mieli zorganizowany transport. Jedynie Chris został pomóc Charity w sprzątaniu. Podziękowała mi za przyjazd i za wspaniały prezent, po czym wsiadłam do samochodu i wróciłam do LA, co zajęło mi godzinę. Gdy tylko weszłam do domu zobaczyłam Justina dźwigającego walizkę na dół.

-Co ty robisz?

-Jadę na kilka dni do Europy na promocję Journals.

-Ale tak nagle?

-Scooter zadzwonił, nie mogę tego odwołać…

Zasmuciłam się.

-Niedługo wrócę.

Justin położył walizkę koło drzwi i przytulił mnie.

-Mogłeś zadzwonić…

-I kazać ci wracać z urodzin Charity? 

-No…

-Daj spokój Gracie…

Justin szepnął mi do ucha: Nie będziesz tu sama, znalazłem kogoś z kim się będziesz świetnie bawić, ale nie powiem kto to…

Potem do domu wszedł ochroniarz i wziął walizkę Jus’a.

-Uważaj na siebie…- powiedziałam.

-Ty też.

(…)

Rano nie dawał mi spokoju dzwonek do drzwi.

-Kuźwa, jak to jakiś listonosz to wpierdzielę.- powiedziałam do siebie.

Poprawiłam luźne dresy na tyłku i bluzkę, która się podwinęła. Otworzyłam gwałtownie drzwi i zbiegłam na dół. Poprawiłam włosy 

Znów dzwonek.

-Nie wyrobię.- krzyknęłam.

Zaczęłam otwierać zamki, które zamknęłam na noc i otworzyłam drzwi.

Change Me (Harry Styles Fanfiction)Onde as histórias ganham vida. Descobre agora