Rozdział 86

2.4K 46 6
                                    

Samolot ląduje na małym lotnisku w Santo Domingo. Jestem gotowy na poszukiwania mojej pięknej Grace. Zameldowuję się w hotelu i idę na spacer by obejrzeć okolicę. Tutaj rzeczywiście jest niewyobrażalnie pięknie. Słońce grzeje kark i zmarznięte kości po londyńskiej pogodzie, niebo jest błękitne pozbawione chmur. Przyjemny wiatr otula, by nie przegrzać organizmu. Jednak nie przyjechałem tu by odpoczywać, co czuję, że jest mi trochę potrzebne, a znaleźć tę, która jest moim promykiem słońca. Idę nad wybrzeże i prszechodzę dobre kilka kilometrów plażą. Rozmawiam przez telefon z Gemmą, która mówi, że domek Lucy jest na klifach na obrzeżach stolicy. Trafiam wreszcie do części miasta położonej na wzgórzu i klifach. Wchodzę na teren małego targu. Dwie kobiety, mulatki wskazują na mnie palcem i burczą coś po hiszpańsku.
-Nie stąd, prawda?- pyta mnie jedna ze sprzedawczyń.
Kiwam głową.
-Skąd pan jest?
-Anglia.
-Blady pan taki... Widać, że przyjezdny.
Uśmiecham się do kobiety.
Szukam tej dziewczyny, czy widziała ją pani?
Grace
Jak co dzień wybieram się do Dalily na zakupy po świeżą porcję owoców. Kręgosłup bardzo mi dokucza, więc skrywam nadzieję, że znów da mi trochę tej maści rozgrzewającej co ostatnio. Jednak gdy widzę stojącego tyłem do mnie Harry'ego serce zatrzymuje mi się na ułamek sekundy. Pokazuje jej jakąś kartkę i coś czuję, że to jest zdjęcie. Kobieta kątem oka mnie widzi, kręcę lekko głową, by dać jej do zrozumienia, żeby powiedziała, że mnie nie zna. Po miesiącu tutaj naprawdę się zadomowiłam. Chowam się za pobliskim sklepikiem i wypatruje podłamanego Harry'ego. Ma czapkę z daszkiem założonym do tyłu okulary przeciwsłoneczne, krótkie czarne spodenki i bokserkę. Chłopak odchodzi w drugą stronę.
-To był ten twój facet? Ojciec?
Kiwam głową.
-Przyjechał by cię szukać... -mówi Dalilah.
-Ale czy znajdzie to ja już nie wiem.- dodaję i robię zakupy.

Wracam do domu. Od razu łączę się przez video chat z Lucy, która po powrocie do Wlk. Brytanii się przeziębiła i spędza wolny czas z Eleanor, gdy Tyler pracuje.
-Cześć Gruba jak tam?
-Nie uwierzycie kogo widziałam na rynku...
-Elvisa Presleya?- pyta Lucy.
-O wiem! Madonnę...- śmieje się El.
-Harry'ego... Mojego Harry'ego.
Patrzą na mnie zdziwione, zszokowane i zatkane na dobre.
-Jak on to zrobił, jak on się dowiedział?- mówi Lucy.
-Ja nie wiem albo ma wtyki, albo... no nie wiem...- dopowiada Eleanor.
-Co ja mam robić brzucha już nie schowam pod workiem. Zróbcie coś, pomóżcie mi!
-Ale co mamy zrobić...
-Boże co on tam robi...
-Gracie on cię po prostu szuka, no i nie ukrywajmy prawie znalazł.
-Od dziś nie wychodzę z domu.
-A może już pora wyznać mu prawdę, Grace, jest ci coraz trudniej powinnaś mieć kogoś, kto ci pomoże wstać, posprzątać... Teraz jesteś w szóstym, ale za miesiąc już nie będziesz dawała rady i znów zaczną się studia, które chcesz kontynuować.- zaczyna Lucy.
-Sama nie wiem.
-Jeśli się spotkacie to siłą rzeczy zobaczy brzuch.- podsumowuje Eleanor.
-Wiecie...- zaczynam. -Boję się jego reakcji na to... A jak nie będzie jej chciał? Powie, że w wieku 19-20 lat nie zamierza być ojcem.
-To będzie kuźwa palantem bezmózgim.- cedzi El.
Uśmiechnęłam się do Lucy i El.
-Zobaczymy jak to będzie.
(...)
Kilka dni później zapominam o stresie, że spotkam Harry'ego. Co ma być to będzie... I tak muszę zaakceptować fakt, że za 3 miesiące urodzę dziecko. Moją małą Darcy lub Silver lub Collette. Późnym popołudniem postanawiam pójść na spacer, nakładam rzeczy (Chillin on Dominicana) i wychodzę z domu. Sandałków właściwie nie zakładam bo po co... Trzymam je za sznureczki między palcami. Idę delektując się szumem morza i fal.
Harry
Od kilku dni nic. Nie znalazłem jej, a także adres, który posiadał wujek okazał się być zły. Rozmawiałem z chłopakami dzień w dzień. Pocieszali mnie, że nie mogę się poddawać, że nie ma opcji, żeby się nie udało. Musiałem pomyśleć, gdzieś indziej niż pokój hotelowy.

Plaża. Spacer. Znów.
Przechadzając się wzdłuż brzegu morza myślałem, co ona może teraz robić, jak się czuć.
Staję w miejscu. Unoszę okulary przeciwsłoneczne z nosa i nakładam je na czoło. Wszędzie rozpoznam tę koszulę, kaskady włosów opadające na plecy i te piękne wysportowane nogi. Idzie do mnie tyłem podbiegam i dzieli nas jakieś 20 metrów. Jednak gdy obraca się profilem moje nogi miękną i braknie mi oddechu. Jest lekko wygięta do tyłu przez bardzo duży brzuch.

Change Me (Harry Styles Fanfiction)Where stories live. Discover now