Rozdział 37

2.2K 52 1
                                    

Tak bardzo brakowało mi widoku Wlk. Brytanii. Choć niedawno stąd wyleciałam, to stęskniłam się za najbardziej deszczową wyspą na świecie.

Prosimy o usadowienie się na miejscach i zapięciu pasów.

Wylądowaliśmy, już nie mogłam się doczekać widoku Eleanor. Wysiadłam z samolotu i poszłam odebrać bagaż, gdy moja torba wyjechała złapałam za jej ramię i szukałam wzrokiem dziewczyny. Pomachała do mnie uśmiechając się szeroko. Miała na sobie białą koszulkę z napisem BOY, botki na małym obcasie i czarny płaszczyk, wokół szyi miała przewiązany beżowy komin. Podbiegłam do niej i przytuliłam się.

-Ale za tobą tęskniłam…- powiedziała, gdy oderwałyśmy się od siebie.

-Serio?- spytałam z przekąsem.

-A no serio… Daj, pomogę ci nieść.

-Przestań, mam tu mało rzeczy, większość zostawiłam w LA.

-Oj no daj, chociaż torebkę.

-Jak już tak bardzo chcesz…- westchnęłam i wystawiła mi język.

Poszłyśmy na parking, samochód, który dostała od Louisa, był żółtym Mini Cooperem. Włożyłam torbę do bagażnika i usiadłam koło El. Ruszyła, jechałyśmy ze 40 minut, póki nie zaparkowała pod kamienicą. Wyjęłyśmy torbę i weszłyśmy na trzecie piętro, otworzyła drzwi do mieszkania. Miało ono 3 pokoje, 2 sypialniane i salon, naprzeciwko drzwi frontowych była łazienka.

-Sama tu mieszkasz?- spytałam.

-Nie, z koleżanką, wyjechała na tydzień do Perth, pochodzi stamtąd.

-Ma kawał drogi.

Przytaknęła mi.

-Jesteś głodna?- spytała mnie.

-Nie, ale napiłabym się herbaty, zimno tu macie…

-Gracie tu nie jest tak ciepło, jak w LA…

Eleanor włączyła czajnik z wodą i usiadła na blacie. Zapadła chwilka ciszy.

-Przepraszam, że się wtrącam, ale czy ty jesteś pewna tego pseudo-związku z Justinem?

Spojrzałam na nią, byłam zakłopotana.

-Wiesz, ja nic do niego nie czuję, bardzo go lubię, bo tak naprawdę dzięki niemu mam pracę w Stanach… A na ten związek, mogłam się nie zgadzać, ale jeżeli ja nikomu mam teraz nie robić krzywdy z powodu „związku” z nim to dlaczego nie… Jego menadżer powiedział, że po jego wybrykach musi się nim zająć ktoś, kto jest normalny, jak to powiedział Scooter…

-Ale czy ty na tym nie ucierpisz?

-Jest ok… Trzymamy się za ręce, od czasu do czasu pocałujemy, to jest tylko dla fotografów. Jak wracamy do jego domu, to każdy idzie w swoją stronę i to mi odpowiada całkowicie.

El podrapała się po głowie i zalała kubki z herbatą.

-Podziwiam cię, ja bym chyba nie dała rady…

Uśmiechnęłam się.

-Widzisz, ten teledysk dał mi takie poczucie, że mogę mu zaufać…

Eleanor podała mi kubek i spróbowałam herbaty, poczułam spływające ciepło po palce u stóp. Poszłyśmy do salonu, tam usiadłam koło przyjaciółki na skórzanej czarnej kanapie, rozmawiałyśmy długo, o wszystkim i głównie o Harrym. Opowiedziała mi co działo się ostatnio za kulisami przed koncertem. Było mi bardzo miło, że El jest po mojej stronie i trzyma się jej mocno.

Change Me (Harry Styles Fanfiction)Where stories live. Discover now