EPILOG

3.7K 79 33
                                    

Przygotowuję śniadanie, gdy słyszę krzyk moich dziewczynek, które zbiegają po schodach.

-April! Uważajcie!- mówię z kuchni kładąc na sześciu talerzach po dwa tosty i jajku sadzonym.

-Mamo!- krzyczę inny krzyk z góry.- Gdzie jest moja czarna koszulka?

-Tam, gdzie ją zostawiłaś ostatnio słonko!- odpowiadam, gdy dwie dziewczynki wbiegają do jadalni. Jedna - starsza ma kręcone kasztanowe włosy, które niesfornie plączą jej się u końcówek, jej zielone oczy błyszczą się spod wachlarza gęstych, czarnych rzęs - jest śliczna i niesamowicie podobna do babci Anne. Uwielbia kolor niebieski i wszystko co związane z astronomią - właśnie tak, zupełnie na odwrót niż jej mama i tata. Druga, młodsza - 5 letnia - ma jasne blond włosy, także piękne, francuskie loki, oliwkową skórę, którą odziedziczyła po mnie, ciemnobrązowe oczy i kocha róż, poza tym, tak jak kiedyś Silver uważa się za księżniczkę tego świata i uwielbia nosić koronę.

-Znalazłam ją!- krzyczy z góry Silver i słyszę jej ciche kroki po schodach. Moje dwie małe córki rozmawiają, a April (starsza) próbuje uciszyć Sydney (młodsza), która opowiada jej co stało się ostatnio w jej przedszkolu. Silver poprawia długie, wyprostowane włosy i sięga po moją kawę, jak co ranek upijając mi połowę.

-Nowy eye-liner?- pytam spoglądając na nią, kiwa głową przeżuwając tosta.

- Abby mi wysłała...- mówi z pełną buzią.- A te nowe szminki, co kupiłam ostatnio są ekstra mamo...- mówi.

-Mówiłam ci, że są super, Lou mówiła mi, że Lux uzależniła się od nich...- mówię dolewając wody do kubków, na co Silver zaczyna chichotać.

-Ciekawe po kim ma smykałkę do makijażu...- mówi, na co przyznaję jej rację.

-Grace?- słyszę głos mojego mężczyzny.

-Słucham?- pytam.

-Gdzie są śpioszki dla Camden'a?

-W szafce pod pieluszkami...- mówię i wracam do przygotowywania śniadania dla mojej rodziny.

Po czym siadam do stołu i uciszam piszczącą Sydney, która zaraz się obraża. April kopie Silver w nogę i prawie wylewa swoje kakao. Podnoszę głos i nakazuję im się uspokoić, dziewczynki jeszcze przez chwilkę krzyczą, gdy na dół schodzi Harry z naszym 1,5 rocznym synkiem, który jedyny jest najgrzeczniejszy w tym domu.

-Ma-ma...- mówi i wyciąga rączki w moją stronę. Uśmiecham się szeroko i biorę go od mojego męża, całuję jego główkę i zaczynam go karmić. Harry siada obok mnie i daje mi buziaka w policzek.

-Moje drogie, dlaczego od rana są krzyki?- pyta poważnym głosem, a trzy dziewczynki uciszają się

-Teraz, nagle cisza i nikt się nie odzywa...- mówi i dziewczynki, rzeczywiście, wszystkie są cicho.

-Jesteście czasami bardziej niegrzeczne niżbliźniaki Louisa...

Sydney zaczyna się śmiać i rozładowuje sytuację. Śniadanie przebiega w miłej atmosferze, rozmawiamy ze sobą, a Sydney jak zawsze ma najwięcej do powiedzenia. Gdy kończymy posiłek wszystkie trzy księżniczki biegną na górę, gdzie myją zęby. Harry dopija herbatę.

-Jak Ci się spało? -pyta.

-Dzięki, dziś o wiele lepiej, właściwie to nie wiem czemu przez ostatnie dni, tak okropnie byłam zmęczona.

-Dużo pracy masz...- mówi Hazz, ujmując moją dłoń i składając na niej pocałunek.

-A kiedy ja nie miałam dużo pracy...- uśmiecham się do niego i on do mnie też, w wyniku czego zauważam zmarszczki pod jego oczami.

Change Me (Harry Styles Fanfiction)Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ