Rozdział 14

4.2K 122 13
                                    

4 dni później…

11 października, 10:56

Otworzyłam oczy i spoglądnęłam przez okno mojego mieszkania w Paryżu. Mojego, bo to było mieszkanie taty. Bardzo często tu bywał, więc kiedyś postanowił kupić to mieszkanie. Pół roku temu razem z Sean’em odnowiliśmy je, kupiliśmy nowe meble itp. Czekało na mój przyjazd. Październik w Paryżu jest przepiękny, kolorowe liście mienią się w promieniach jesiennego słońca. A wiecie, gdzie jest najpiękniej? Pod wieżą Eiffla.

Mieszkanie jest dwupokojowe, ma małą kuchnię. Ja śpię  w salonie na rozłożonej kanapie, a Elliot w sypialni w oddzielnym pokoju. Włączyłam telewizor i wzięłam się za pieczenie naleśników. Gdy były gotowe nałożyłam na nie świeżo kupione maliny i bitą śmietanę. Zrobiłam koktajl jagodowy i popijałam go sobie siedząc na blacie. Elliot wyszedł z pokoju i zajrzał do kuchni, uśmiechnął się na widok naleśników. Zjedliśmy wszystko i zaczęliśmy się ubierać, ja ubrałam białą bluzę z kolorowym nadrukiem, oraz ciemnogranatowe jeansy, do tego botki. Około 13:00 wyszliśmy z naszego mieszkania.

Taksówką podjechaliśmy na ulicę Marne La Vallee, tam przeszliśmy przez bramki w postaci zamku. Po zakupionych biletach poszliśmy duża aleją, a naszym oczom ukazał się wielki disneyowski pałac. Przywitał nas kopciuszek, a Elliot zarumienił się, gdy dziewczyna pocałowała go w policzek, potem spotkaliśmy Finesza i Ferba, śpiewali piosenkę, która zaczyna się w bajce. Zauważyliśmy kolejkę, więc Elliot zaprowadził mnie do niej, jeździliśmy nią dwie tury, bo była naprawdę świetna. Potem podszedł do nas Książę Edward z Zaczarowanej, zaczął śpiewać jakieś poematy miłosne. Wziął moją rękę i pocałował ją, a Elliot robił zdjęcia swoim aparatem. Pal tam licho, że były krzywe, ale to on je robił… Książę zaprowadził nas do kolejnej kolejki, potem poszedł machając nam. Wsiedliśmy głowę kaczora Donalda i jechaliśmy z zawrotną szybkością z góry na dół. Kręciło mi się w głowie, gdy wyszliśmy stamtąd. Potem okrążyliśmy cały pałac dookoła, a następnie poszłam z Elliotem na karuzelę. Było świetnie.

Kolejnym przystankiem był statek Kapitana Haka. Odbyła się pokazowa walka Piotrusia Pana z nim. Elliot był bardzo przejęty losem wiecznego chłopca. Gdy Hak został przegranym, Elliot skakał i bił brawo. Na wieży niedaleko zauważyłam Roszpunkę, która śpiewała z niej. Po wspaniałym występie dziewczyna schowała się. Podszedł do mnie książę z Małej Syrenki, miał więcej pudru na sobie niż kiedykolwiek miały wszystkie dziewczyny z uniwersytetu razem wzięte. No, ale charakteryzacja…

Nawijał coś po francusku… Nic nie rozumiałam, ale to brzmiało tak ładnie romantycznie… Francuski to najładniejszy język świata.

Zadzwonił mi telefon. Lucy.

-Halo?- powiedziałam, a Elliot zaciągnął mnie na kolejną karuzelę.

-Gdzie ty jesteś?

-W Disneylandzie.

-Gdzie? Nie za stara jesteś na Disneyland?

-Ha, ha, ha, nie… Jestem z Elliotem i właśnie idę z nim na największą kolejkę.

-No to nie przeszkadzam wam… Bawcie się dobrze, kup mi uszy Minnie.

-Ok., na razie.

-Pa.

Weszliśmy i po 15 minutowym mrożącym krew w żyłach zjeździe powiedziałam, że więcej na to nie idę. Elliot krzyczał z radości i śmiał się. Matko…

Następnie ruszyliśmy ku Myszce Mickey, tam zrobiłam Elliotowi z nią zdjęcie, a potem z Minnie. Elliot jak przystało na gentelmana pocałował ją w dłoń, a ona ukłoniła mu się. Śmiałam się w niebogłosy. Potem poszliśmy coś przegryźć do kawiarni. Kupiłam Elliotowi ciastko kremowe z twarzą Mickey’ego. Ja wypiłam kawę i ruszyliśmy dalej. Dochodziła 16:30. Zleciało jak nie wiem co. Potem poszliśmy do takiego drzewa, które obracało się dookoła. To chyba było najlepsze, podczas całego pobytu w Disneylandzie.

Change Me (Harry Styles Fanfiction)Where stories live. Discover now