Rozdział 59.

2.6K 44 1
                                    

świeżych jajek na bekonie. Weszłam do kuchni i zapytałam, czy pan Styles zamawiał coś. Kobieta powiedziała, że nie. Zamówiłam dla niego jajka na bekonie z grzankami z masłem oraz czarną kawę z jedną łyżeczką cukru jak lubi. Otrzymałam wózeczek i podążyłam ku windzie. Tam wsiadłam do niej i pojechałam na 8 piętro. Zapukałam głośno do pokoju numer 505. Zaraz… Czy my przypadkiem w LA i w Canberze nie byliśmy w pokoju o takim numerze. To było mega dziwne. Zapukałam jeszcze raz tym razem znacznie mocniej. Podniosłam z oczu okulary. Harry otworzył drzwi, był nieźle zaspany.

-Dzień dobry, śniadanie dla pana…

-Grace? Co ty tu robisz?

-Nie zostałeś…- odpowiedziałam szybko.

-Ja… ja…- zaczął się jąkać, a ja w tym czasie weszłam z wózeczkiem do jego pokoju. Rolety były zasłonięte i był tu z deka ciemno.

Spojrzałam na Hazzę wzrokiem, który mówił: „Weź przestań pieprzyć”. Zamknął się.

-Grace ja się mega źle czuję, gdy jestem w domu twojego chłopaka.- gdy to powiedziałam poczułam ukłucie w sercu.- Całujemy się tam, a ze spaniem ze sobą wstrzymujemy się ze względu na twoje tymczasowe problemy. Czuję się tam obco. Nie mógłbym spać w łóżku, w którym być może z nim współżyłaś.- powiedział.

Przypomniało mi się to, co zaszło pomiędzy mną, a Justinem. Rozłożyłam na stoliczku talerz i przełożyłam z wózeczka jedzenie. Westchnęłam i usiadłam na fotelu. Schowałam twarz w dłoniach i przetarłam oczy.

Nie wiedziałam totalnie co powiedzieć. Byłam na niego zła, że poszedł i spałam dziś sama. Ale gdybym ja miała spać w łóżku, gdzie wcześniej np. Ellis spałaby z Harrym, wolałabym podłogę.

-Harry…- zaczęłam.- Nie chcę, żeby to co jest pomiędzy nami polegało jedynie na…- spojrzałam na niego.- Chciałabym choć raz obudzić się koło ciebie, tak jak kiedyś, spałabym na twoim torsie, a ty głaskałbyś moje plecy, otworzyłabym oczy i pocałowała twoje wytatuowane jaskółki. Potem szeptałbyś mi coś do ucha, tak jak zwykle coś słodkiego, albo sprośnego.- uśmiechałam się sama do siebie.- Następnie wstalibyśmy, ja zrobiłabym śniadanie, a ty kawę, podczas krojenia owoców na gofry stanąłbyś za mną i pocałowałbyś mnie w ramię, bo jak kiedyś miałabym twoją koszulkę.- spojrzałam w okno i wstałam z fotela, skierowałam się ku tarasowi.- Jak zwykle zresztą, a potem przeniósłbyś swoje pocałunki na szyję.- dotknęłam palcami zagłębienia swojej szyi.- I obydwoje zaczęlibyśmy się śmiać i bylibyśmy szczęśliwi, każdy dzień zaczynałby się tak samo, ale inaczej. Potem zjedlibyśmy razem śniadanie karmiąc się goframi nawzajem, usmarowałbyś mnie bitą śmietaną i potem zlizałbyś ją ze mnie. Celowałbyś nią w dekolt, bo tam zawsze celujesz… i w ogóle… nasze stare życie… powróciłoby… ja… tak bardzo za tym tęsknię… za tym wszystkim… co robiliśmy razem… jak sobie uprzykrzaliśmy życie… jak bardzo się kochaliśmy…

-Przecież dalej się kochamy Grace, ale nie może być tak jak kiedyś… masz chłopaka…

Powróciłam do rzeczywistości, którą sama sobie stworzyłam. Przymknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech, który sprawił, że się nie rozpłakałam.

-Wiesz, czasami tego nie rozumiem…- Harry stanął obok mnie.- Sypiamy ze sobą, całujemy się, spędzamy czas tak jak para, mówisz, że mnie kochasz, ale wciąż z nim jesteś. Gdy pierwszy raz się przespaliśmy ze sobą w LA powiedziałaś, że muszę ci dać czas… Tego czasu trochę minęło, a ja już nie mogę… Kurde… Grace… Ja cię tak cholernie kocham… Chciałbym z tobą być bez żadnych konsekwencji, że twój facet nas przyłapie.

-Harry… ja…- zaczęłam.

Nie powiem mu tego teraz. Nie mogę. Chociaż tak bardzo chciałam to nie mogłam. Nie. Powiem mu to dopiero po zakończeniu kontraktu.

Change Me (Harry Styles Fanfiction)Where stories live. Discover now