Rozdział 140

2.6K 35 1
                                    


Cztery miesiące później...

Z uśmiechem spoglądam za okno na ogród, na który spadł śnieg. Harry przewraca się na bok i mruczy, odwracam wzrok od puchu i przenoszę na niego...

-Myślałem, że poszłaś do pracy...- mówi.

-Nie...- uśmiecham się i spinam włosy.

-To czemu uciekłaś?- pyta.

-Zauważyłam, że pada śnieg i chciałam zobaczyć ile go jest...- mówię odchodząc od okna. Siadam na brzegu łóżka od strony Harry'ego i z uśmiechem mu się przypatruję.

-Dziś wielki dzień...- mówi uśmiechając się.

-Trzecie urodziny Sil...- mówię.

-Dajesz wiarę? Nie wiem, kiedy to tak zleciało... Pamiętam, jak jeszcze tak niedawno przewijałem ją, a ty karmiłaś ją mlekiem... Była tak malusieńka, że mieściła się w moich dłoniach.- mówi, a ja kiwam głową.

-Harry starzejemy się...- podsumowuję, a on zaczyna się śmiać.

-Aż tak bardzo się zapędzaj...- mówi mi i wtedy rozlega się pisk małej, która biegnie do nas trzymając balony w dłoni. Wskakuje na łóżko i wdrapuje się pod kołdrę.

-Wszystkiego najlepszego!- mówię nachylając się, by dać jej mocnego całusa w ustka.

-Dziękuję...- mówi.

-Życzymy ci, żebyś była grzeczna, nigdy nie płakała, dużo skakała i była uśmiechnięta...- mówi jej tatuś i daje jej całuska w usta, jak ja jej przed chwilką.

-Te baloniki są super!!!

Wstaję i idę do garderoby, by wyjechać stamtąd różowym samochodzikiem, Silver zaczyna skakać na łóżku i ze skakuje z niego, by podejść do prezentu od mamy i taty.

-Różowy!- piszczy, Harry wstaje z łóżka.

-Podoba ci się?- pyta kucając przy pojeździe.

-Mhm! Jest super! I różowy!- piszczy, a my kręcimy głowami i się śmiejemy.

Hazz ubiera się i bierze Sil na dół, hdzie mamy zamiar zrobić jej pyszne naleśniki.

-Z czekoladą?- pyta z uśmieszkiem na twarzy.

-Masz urodzinki, więc mama pozwala...- mówię całując ją w policzek.

Razem z moim ukochanym przygotowujemy śniadanie i obserwujemy małą, która skacze na kanapie w salonie trzymając balony w dłoni.

-Zobacz, jak się cieszy z samych balonów...- mówię mu.

-Bawi się, że ją porwą do nieba...- śmieje się Hazz i podaje na talerzu naleśnika, którego smaruję czekoladą.

Zalewam kawy i wołam Sil na posiłek. Sama zjadam sałatkę. Hazz siada obok niej i jedzą, a ja ich nagrywam. Mała mówi z pełną buzią o tym, co jej się śniło, jest cała brudna, a Harry ją przestrzega: Tylko nie wycieraj o spodenki... Sil i Hazz umawiają się na lepienie bałwana w ogrodzie, chociaż umówili się, to złe słowo... Sil go zaszantażowała...

"Tatusiu, ja chcę bałwanka, a jak ty nie chcesz to nie przychodź na moje urodzinki..."

Musiałam wyjść z kuchni, by nie zakrztusić się jedzeniem...

-Płacę za twoję urodzinki...- mówi Harry śmiejąc się.

-Wujek Niall zapłaci...- odpowiada mu mała, a Hazz zaczyna cos burczeć pod nosem.

Change Me (Harry Styles Fanfiction)Where stories live. Discover now