Co pani wie?

932 49 21
                                    

Sędzia jak i wszyscy obecni na sali, skupili swój wzrok na mnie. Czas jakby zwolnił, a każda kolejna sekundą dłużyła się niemiłosiernie.

- Czy któraś ze stron ma coś przeciwko zeznaniom tej kobiety? - zapytał sędzia.

Wszyscy w milczeniu oczekiwali na odpowiedź. Nikt się nie odezwał.

- W takim razie proszę podejść - powiedział sędzia - kim jest pani dla oskarżonego bądź pokrzywdzonego?
- Jestem dziewczyną Filipa.
- Informuje panią, że wszelkie zatajanie prawdy jest karalne, jest pani tego świadoma?
- Tak, jestem.
- Dobrze, więc co istotnego w sprawie ma pani do powiedzenia? Była pani na miejscu zdarzenia?
- Nie.
- W takim razie, co pani wie?

Złapałam kontakt wzrokowy ze Zbyszkiem, który przewrócił oczami i zaśmiał mi się prosto w twarz. Wtedy wiedziałam, że zrobię wszystko byleby nie wyszedł na wolność.

- Poznałam Zbyszka na after party po koncercie Filipa w Rzeszowie. To było kilka miesięcy przed zamachem. Wtedy zarówno Filip jak i ja mieliśmy z nim pierwszą styczność. Wszystko jest moją winą. Byłam głupia i po pewnym incydencie uciekłam z imprezy i wtedy w barze pojawił się mój wybawiciel Zbyszek. Był bardzo miły, zaproponował mi nawet napój na koszt firmy. Potem zabrał mnie w ustronne miejsce i zaproponował marihuanę, której miał przy sobie spore ilości. Nie było to jedyne, co wtedy miał.
- Sugeruje pani, że oskarżony posiadał duże ilości nielegalnego towaru?
- Tak, zgadza się.
- Słuchaj - Zbyszek gwałtownie wstał i zaczął mówić podwyższonym tonem - jak śmiesz tak bezczelnie kłamać? Nie przyznasz się do tego, że sama poczęstowałaś się towarem?

Zamurowało mnie.

- Czy to prawda? - pytał sąd.
- T-t-tak.
- A co lepsze, wysoki sądzie - kontynuował Zbyszek - miałem te narkotyki od niej. To ona mi je sprzedała. Wszystko.
- Co kurwa? - powiedział Filip.
- Panie Filipie, kara 200 zł za brak odpowiedniego słownictwa.
- Moja dziewczyna nic nie zrobiła - mówił mój chłopak.
- Nic nie zrobiłam - wyszeptałam, a wtedy podszedł do mnie policjant i zapiął moje ręce w kajdanki.
- Co wy wyprawiacie? - krzyczał Filip - zostawcie ją, chyba nie uwierzycie temu psycholowi. Zostawcie ją kurwa - krzyczał rozpaczliwe.
- 500 zł kary za słownictwo.
- W dupie mam wasze kary za słownictwo, skuliście w kajdanki nie tą osobę, którą powinniście - teraz krzyk przerodził się już w płacz.
- Prawda wyszła na jaw - powiedział Zbyszek.
- Ty sukinsynu - Filip wstał i zaczął biec w kierunku Zbyszka, rzucając się ja niego z pięściami.
- Proszę uspokoić pana Szcześniaka. Sprawę na ten moment uważam za zamkniętą. Proces będzie kontynuowany po przesłuchaniu nowej podejrzanej wariografem - zadecydował sąd.

Wtedy policjant pociągnął mnie gwałtownie za sobą i razem z nim wyszłam z sali rozpraw, spoglądając ostatni raz  na pełnego żalu i smutku Filipa, który pogrążony w furii uderzał pięściami w stół. Nigdy w życiu nie spodziewałam się, że z mojego powodu Szcześniak będzie tak cierpiał. Przez poczucie niesprawiedliwości do osoby, którą kocha.

Nie wiedziałam, dlaczego policja i sąd uwierzyli Zbyszkowi. Miałam nadzieję, że wszystko jakoś się wyjaśni. Nie wyobrażałam sobie, że będzie inaczej. Filip nie mógł zostać sam w tym wszystkim na zbyt długo.

Fifi || Taco HemingwayWhere stories live. Discover now