My

1K 59 2
                                    

Odstawiłam Kacpra do domu, a sama pojechałam do siebie, by zacząć się szykować na wielkie wyjście. Po drodze zatrzymałam się jeszcze w sklepie, gdzie kupiłam torebkę na prezent dla Fifiego. Była cała czarna, ale coś, co mnie w niej urzekło to małe, białe serduszko w lewym dolnym rogu. Filip lubił takie minimalistyczne cuda.

Weszłam do domu, będąc przekonaną, że nikogo nie ma, ale ku mojemu zdziwieniu ujrzałam moich rodziców.
- Wy nie w pracy? - powiedziałam, ściągając buty.
- A ty nie w szkole?
- Macie mnie. Ale musiałam. Dziś jest rocznica i...- przerwałam, bo moim oczom ukazał się Fifi.
- Co? - byłam w szoku, że tu jest - czemu tak wcześnie?

Zrobiłam kilka kroków, tak, że znajdowałam się w salonie. Nie rozumiałam, dlaczego stoją tam pudła i walizki.
- Znowu się przeprowadzamy? - zapytałam, wciąż niedowierzając.
- My nie - powiedział tata - ale ty tak.
- Ale... - nie dokończyłam, bo przerwał mi Filip.
- Cały ten czas zachowywałem się dziwnie, bo szukałem nam mieszkania. Chciałem znaleźć coś idealnego, zarazem w dobrej lokalizacji. Od jakiegoś czasu rozmawiałem o tym, z twoimi rodzicami. Naprawdę trudno było ich przekonać, ale ostatecznie mi  zaufali. Także Maja. To jest mój prezent na rocznicę. Chce żebyś ze mną zamieszkała, nie w moim, a w naszym mieszkaniu. Co ty na to?
- Nie wiem, co powiedzieć - stałam jak wryta - teraz to jest mi głupio, bo mam dla ciebie tylko koszulkę.
- Ty jesteś moim prezentem.
- Dobrze, ale tak czy siak, sprawdź czy ci się podoba - podałam mu torebkę z prezentem.

Filip delikatnie wyciągnął koszulkę. Rozwinął ją i zawiesił na niej wzrok na kilka dobrych sekund. Po chwili spojrzał na mnie.

- Wiesz, że byłem na tym koncercie? Byłem wtedy jeszcze dzieciakiem - zaśmiał się - cholernie zazdrościłem gościowi, który ją złapał.

Podszedł do mnie i podniósł mnie, kręcąc się wokół własnej osi, a gdy odstawił mnie na ziemię, chwycił mnie za obie ręce i pocałował w czoło.
- Mój prezent w porównaniu do twojego jest niczym. Kocham cię - powiedział.
- A ja ciebie.

Rodzice patrzyli na nas i chyba niezbyt wiedzieli jak się zachować, dlatego postanowiłam pierwsza się do nich zwrócić.
- Czyli co? Wyrzucacie mnie z domu? - zaśmiałam się.
- Ten pan zasługuje na nasze zaufanie - powiedziała moja mama - a jeśli coś będzie nie tak, zawsze możesz do nas wrócić.
- Dziękuję wam za wszystko - przytuliłam ich.
- To co Szcześniak? Jedziemy do naszego domu?
- Nawet nie wiesz jak długo na to czekałem babe.
- Czekaj, ale jak się ubiorę do restauracji, skoro spakowałeś moje rzeczy? - zapytałam.
- Spokojnie, mieszkamy kilka przecznic stąd.

MieszkaMY. My. Nie wierzyłam w to. Nigdy nie pomyślałabym, że w wieku niecałych 19 lat zamieszkam sama z chłopakiem. Byłam w totalnym szoku i chciałam wykrzyczeć całemu światu, jak bardzo jestem szczęśliwa.

Fifi || Taco HemingwayWhere stories live. Discover now