Twój Fifi

1.2K 60 23
                                    

* 2 tygodnie później *

Boris wyszedł już ze szpitala. Powoli dochodził do siebie. Był pod opieką pielęgniarki, która odwiedza go co jakiś czas w domu ( swoją drogą tej samej, która uświadomiła nas o pomyłce). Pogodziłam się już z faktem, że tata pracuje w firmie Filipa. Teraz pozostało tylko drugie podejście do wspólnego obiadu.

Właśnie kończyłam przygotowywać naleśniki, kiedy do drzwi zadzwonił mój chłopak.

- Hej skarbie - pocałował mnie w czoło.
- Hej, tym razem mniej zestresowany?
- Daj spokój - zaśmiał się.
- Co to? - Fifi pokazał mi małe pudełko.
- To dla ciebie, chodź - chwycił mnie za rękę.
- Dzień dobry - powiedział do moich rodziców i zaprowadził mnie po schodach do mojego pokoju.
- Nie musisz - powiedziałam niepewnie - nie musisz dawać mi prezentów Filip.
- Ale chcę - uśmiechnął się - a teraz słuchaj. Rozmawiałem z Tytusem i wszystko wyjaśniłem. Zatrudnił twojego tatę, kiedy byłem jeszcze w domu, po wyjściu ze szpitala. Okazało się, że jakimś cudem twój tata szukając pracy zainteresował się akurat naszą ofertą. Pracował u nas na tyle krótko, że nawet go nie zauważyłem. Ale nie tylko o tym. Kolejna sprawa to, to, że chce ci podziękować za wszystko. Wiem, że się powtarzam, ale życie jest krótkie, a ja chcę żebyś wiedziała jak bardzo jestem wdzięczny za to, że cię mam. No i tak swoją drogą dziś minęło dokładnie pół roku odkąd się poznałyśmy.

Popatrzyłam na niego.

- Jakim cudem pamiętasz - zaśmiałam się.
- Ten dzień zmienił moje życie. Otwórz to - podał mi pudełeczko.

W środku znajdowałam się złota bransoletka z serduszkiem. Była naprawdę piękna.

- Filip... To jest...
- Zobacz, co na niej pisze.

Odwróciłam serduszko i przybliżyłam je do twarzy, by zobaczyć malutki napis " Twój Fifi ".
Podniosłam wzrok na mojego chłopaka.

- Nie wiem, co powiedzieć - szepnęłam - jesteś najukochańszy na świecie.
- Ty też - zaśmiał się.
- To co? Schodzimy na obiad?
- A kto gotował? Bo jak ty to...
- Fifi don't be such a bitch now - popchnęłam go na łóżko.
- Tak się bawimy? - pociągnął mnie i spadłam na niego.
- Obiad... - powiedziałam.
- Poczeka - przerwał mi, by gwałtownie wpić się w moje usta.

Za to go kocham.

Po kilku minut zeszliśmy w końcu do salonu, gdzie czekali zniecierpliwieni rodzice. Patrzyli na nas przez chwilę po czym zaczęli się śmiać.

- Nie wiem, co z nią zrobiłeś, ale jest taka szczęśliwa, że mam ochotę cię wyściskać - powiedziała moja mama.
- Na lepszego szefa trafić nie mogłem - zaśmiał się mój tata, klepiąc Filipa po plecach.
- Niech pan nie przesadza. Lepszym szefem będę, gdy dam panu awans.
- Mówisz poważnie?
- Jak najbardziej.
- A panią przepraszam, za to jak ostatnio się zachowałem.
- Spokojnie, nerwy robią swoje z człowiekiem.
- Ale mimo wszystko...
- Dobra wszystko wyjaśniliśmy to zacznijmy jeść, bo umieram z głodu - zaśmiałam się.

I tak właśnie zaczęliśmy rodzinny obiad. Filip w końcu poczuł się dobrze przy moich rodzicach i bardziej się na nich otworzył.

Miałam jednak wrażenie, że wciąż nie poznałam go w pełni i to mnie w nim właśnie najbardziej fascynowało. Z każdym dniem odkrywałam go bardziej i bardziej.

The end


To już koniec książki! Dziękuję wszystkim stałym czytelnikom za wszystkie głosy i miłe komentarze. Jesteście najlepsi 💖

Fifi || Taco HemingwayWhere stories live. Discover now