Sweet home

1.2K 63 1
                                    

* 3 dni później *

- Jest pan pewien, że możemy ich już zabrać do domu? - pytał Tytus.
- Tak, tylko przez najbliższy tydzień nie powinni wychodzić za dużo z domów i żadnego alkoholu! - odpowiedział lekarz.
- Tutaj macie listę leków. Po prawie zapisałem dla pana Borisa, a po lewej dla Filipa. Proszę je koniecznie kupić i podawać codziennie rano i wieczorem. Jeśli coś by się działo, tu macie moją wizytówkę.
- W takim razie dziękujemy panu bardzo - powiedział Tytus, po czym opuściliśmy szpital.

Przy pomocy ubera dostaliśmy się na lotnisko, gdzie po godzinnym oczekiwaniu wystartował nasz samolot do WWA. Zajęłam miejsce obok mojego chłopaka.
- Jak się czujesz? - zapytałam.
- Mówiłem ci już milion razy, że jest lepiej. Pytasz co najmniej sto razy na godzinę - zaśmiał się.
- Bo się martwię - położyłam głowę na jego ramieniu.
- Kocham cię - pocałował mnie w policzek - ty moja nadopiekuńcza kobieto.
- A ja ciebie.
- Twoi rodzice... Oni wiedzą gdzie byłaś przez te cztery dni?
- Nie... Mam zadzwoniła do mnie i powiedziałam jej, że jestem u koleżanki z Warszawy i nie wiem kiedy wrócę.
- Chryste, Majka jesteś najgorsza w wymówkach.
- Tak wiem. Dlatego myślałam o tym żeby...
- Żeby... Co?
- Może powinni cię w końcu poznać?
- Myślisz, że to dobry pomysł?
- Nie wiem już sama, co myślę...
- Twoją decyzja to moja decyzja, dlatego cokolwiek będziesz chciała zrobić, ja będę cię w tym wspierał.
- Mówiłam ci już, że cię kocham?
- Tak, jakieś trzy minuty temu.

Po lądowaniu wszyscy udaliśmy się do mieszkania Kotojelenia, gdzie czekała na nas Ania.
- Jesteście! Nareszcie - przytuliła każdego po kolei - to były najdłuższe cztery dni mojego życia.

Usiedliśmy do stołu, by zjeść przygotowany przez Anię obiad. Chyba każdy z nas wyczuwał ciężka atmosferę, która między nami nastała ze względu na wydarzenia ostatnich dni.

- A więc między wami już wszystko ok dziewczyny? - zapytał Boris.
- Tak, może nie jest jeszcze tak jak dawniej, ale mamy mnóstwo czasu żeby na to zapracować - powiedziała Ania.
- Bo o przyjaźń trzeba walczyć - podsumowała Natala - zawsze.
- Zwłaszcza o taką przyjaźń - przytuliłam Anię.
- Czyli nasza ekipa znowu razem - cieszył się Rumak.
- Tak i niech tak już zostanie - powiedział Filip.
- Co z Tacokorp? - Kotojeleń zmienił temat.
- Zamykamy na najbliższy tydzień, potem zobaczymy, co dalej - odpowiedział Tytus.
- Czytałem komentarze pod swoimi piosenkami. Fani są wściekli - zasmucił się Fifi - ile koncertów odwołaliśmy?
- Sześć.
- O sześć za dużo...

Po zakończeniu posiłku, Tytus i Partyka rozjechali się do swoich mieszkań. Całą ekipą postanowiliśmy urządzić sobie wieczór filmowy i w ten sposób wylądowaliśmy wszyscy na kanapie z popcornem w ręce i włączonym Netflixem.

Mama: Maja, kiedy wrócisz do domu? Zaczynamy się już martwić z tatą.

Maja: Będę jutro rano :) Wszystko u mnie ok.

Fifi || Taco HemingwayWhere stories live. Discover now