IV Rozdział 3. 'Odłóż to'

3.8K 503 81
                                    

*
- Nie zauważyłaś, że wszystko co robiłem, robiłem dla ciebie? Dla ciebie przyjeżdżałem, dzwoniłem. Dla ciebie oglądałem filmy i bajki, chodziłem na spacery wieczorami i jadłem lody. Dla ciebie robiłem przerwy w pracy, długo jadłem lunch i przekładałem spotkania, nie odbierałem telefonów. Dla ciebie kupowałem kwiaty, majtki czy cokolwiek innego. Dla ciebie stałem się miękką pizdą. Potrafiłem cię przytulić, pocałować z dotknąć dosłownie wszędzie. Leżał z tobą w wannie, spałem z tobą jednym łóżku, jadłem śniadania, obiady i kolacje. Z tobą piłem słodkie czerwone wino. Nawet włosy ci czesałem- pokręcił głową- te wszystkie rzeczy robiłem dla ciebie i z tobą. Tylko z tobą, Layna. Bo tylko ty jesteś dla mnie warta, żebym robił to wszystko i się z tego cieszył. Powiedziałem ci kiedyś, że nie chce być w związku i nigdy się nie zakocham. Bo kobieta w związku potrzebuje uwagi, a ja mam na głowie firmę i nie będę koło niej skakał. A koło ciebie skakałem jak wariat i nawet nie wiedziałem, że robię to, przed czym tak bardzo się broniłem. Moja firma upada, Layna. A ja wysyłam ci kwiaty, zamiast coś z tym zrobić. I ty mi mówisz, że nie rozumiesz?
Wszystko co powiedziała mówił tak cichym i pełnym żalu głosem, że serce mi stanęło.
Nie wiedziałam co powiedzieć, co zrobić, nie mogłam się ruszyć. A on patrzył mi w oczy i też jakby nie rozumiał.
- J-ja...
- Ty?- przerwał mi cicho i uniósł brwi- co ty czujesz? Powiem ci. Patrzysz na mnie i boisz się uwierzyć. Boisz się, że cię zranię? Nie. Boisz się, że przywiążesz się za bardzo i za bardzo będziesz mnie potrzebować. Ale to już się stało. Już jestem dla ciebie 'za bardzo'. Tylko że mną spotkałaś się tak, żeby nikt nie wiedział, nawet twoja rodzina. Tylko mnie pozwoliłaś być tak blisko. Tylko mnie się oddałaś. Tak jak ja tobie. Bo żadna kobieta nigdy nie miała całego mnie. I żaden facet nigdy nie miał całej ciebie. A ja ciebie miałem. I dobrze o tym wiem. Ale ty nie możesz uwierzyć, że miałaś na własność całego mnie. O tego to ja nie mogę zrozumieć. Czy nie dałem ci do zrozumienia, że jestem tylko twój? Pokazałem co to, Layna. Byłaś zbyt ślepa, żeby to zauważyć? Czy bałaś się po to sięgnąć? Nie znam twojej przeszłości. Ale wiem, że coś musiało się stać. Coś, co cię blokuje. Chcesz wiedzieć dlaczego pojechałem na most? Bo wiedziałem, że chcesz mnie widzieć. I jeżeli brak mnie w twoim życiu miałby dać ci szczęście, to mógłbym zniknąć. Ale sam nie jestem w stanie powiedzieć sobie 'dość'. Ciągnie mnie do ciebie. Kiedy za pierwszym razem chciałaś zakończyć naszą znajomość, powiedziałaś mi 'traktuj mnie jak powietrze, którym oddychasz'. Więc tak cię traktuję, bo tym dla mnie jesteś. I choć chciałabyś, żebym się odsunął, nie potrafię. Więc wyjście było jedno.
- Chciałeś skoczyć- wyjęczałam z łzami i zaczęłam płakać.
- Chciałem- przytaknął- żebyś mogła się ode mnie uwolnić.
- Ale ja nie chcę- zawyłam i obiema dłońmi złapałam go za kark- nie chcę.
- Wiem- powiedział, więc podniosłam głowę- dlatego przyjechałaś. Wiedziałem że przyjedziesz. I mimo tego, że byłem pijany stałbym na tym moście tak długo dopóki byś mnie stamtąd nie zabrała.
- Wiedziałeś, że przyjadę...
- Oczywiście- wyciągnął dłoń i chwycił mój prawy policzek, ocierając łzy- w wiesz dlaczego? Bo kocham cię tak samo jak ty kochasz mnie, skarbie. I nie ma na tym świecie niczego, co mogłoby zmienić moje zdanie.
*
Zayn
Patrzyłem w jej dziwne tęczówki, które pałały niezrozumieniem i dezorientacją.
- Co tu robisz?- zapytał mnie Brian, a ja odwróciłem się i złapałem za łokieć niską dziewczynę. Podszedłem z nią do zgromadzonych i wyszedłem na środek ogromnego holu, w którym wszyscy byliśmy. Zatrzymałem się i pchnąłem ją na podłogę niemal pod nogi tego skurwysyna.
- Odstawiam szmatę do domu- splunąłem z pogardą.
I w taki sam sposób on na nią spojrzał.
Jak na nic nie wartą szmatę.
Skrzywił się i odwrócił wzrok.
- Po co mi ona, mogłeś się nią pobawić- wzruszył niedbale ramieniem- nie jest mi potrzebna.
- Obiecałeś- spojrzała na niego z podłogi- obiecałeś, że będę miała te pieniądze.
- Jak nie umiesz sama sobie poradzić w przygotowanej przeze mnie robicie, to tylko i wyłącznie twój problem- prychnął pogardliwie.
- Podsunąłeś mi ją z umową kupna i sprzedaży jej apartamentów- kiwnąłem głową na Laynę- myślisz, że jestem taki głupi?
Owszem, byłem na początku.
Bo dotarło do mnie, że znalazłem informacje na temat Ellayny Grande. Nie pomyślałem, żeby znaleźć cokolwiek o przeszłości Ellayny McDray.
I to był mój największy błąd.
- Nie pomyślałeś, że one kompletnie się różnią?
- Oczywiście, że pomyślałem- zaśmiał się i mocniej objął ją w talii- ja mam to co najlepsze- powiedział, a potem pochylił się i wsunął nos w jej włosy.
Uśmiechnęła się.
- Kochanie, idź na górę. Przyjdę za moment. Tylko pożegnam gości- chwycił jej policzki i pocałował w czoło.
Potem kiwnął na swoich ludzi, a ci wyciągnęli broń.
- Jeśli nie chcecie, żeby którąkolwiek spotkał przykry wypadek... oddacie mi grzecznie swoje zabawki- uśmiechnął się, a oni spojrzeli po sobie i bez słowa olozyli pistolety na podłodze, później kopnęli w jego stronę. Jego ludzie pozbierali broń i stanęli za nimi.
Kurwa.
- No. Skarbie idź- spojrzał na nią.
Pokiwała głową i ruszyła w stronę schodów, a ja w tym momencie sięgnąłem na za pas spodni i wyciągnąłem swój pistolet natychmiast celując w sukinsyna.
Ale nie przewidziałem jednego.
Że ona zasłoni go własnym ciałem.
- Nie- powiedziała i zacisnęła pięści, unosząc wysoko głowę- nie zrobisz mu krzywdy- powiedziała twardo.
Ciszę rozerwał jego głośny śmiech.
- I co, Malik?- podszedł i objął ją w talii- widzisz? Tak to jest mieć wiernego pieska- przejechał nosem po jej policzku.
- A teraz połóż zabawkę na podłodze.
Patrzyłem jej w oczy, tak jak ona patrzyła w moje. Odłożyłem broń ta jak kazał. Kopnąłem w stronę ściany.
Zerknęła na nią, ale zaraz wróciła spojrzeniem do moich tęczowek.
- No. To skoro jesteśmy wszyscy, pozwólcie, że coś wam opowiem. Historię małego chłopca. Który został się sam na świecie. Zawsze chciał mieć pieska, ale jego mama miała alergię na sierść. I on też ją miał. I nie mógł mieć pieska. Nie mógł, bo jego głupia mama miała uczulenie- zacisnął pięści i odszedł od niej, zaczynając krążyć po pomieszczeniu- aż w końcu mama sobie poszła- powiedział głosem małego dziecka- i został się sam. Potem poszedł sobie ten pan, który spał w jednym pokoju z jego głupią mamą- nadal chodził w jedną i w drugą- jak zniknął ten pan...- zamyślił się na moment- zostały tylko one dwie- zmarszczył brwi i spojrzał w dół- a on nadal nie miał pieska. On chciał mieć pieska- spojrzał mi w oczy.
Widziałem w nim teraz małe dziecko.
To chore. On cały jest chory.
- A to było jego największe marzenie. Mieć pieska, który będzie go kochał mimo wszystko.
A potem... zdał sobie sprawę z tego, że on może sobie tego pieska stworzyć. I to całkiem sam. Więc stworzył sobie zwierzątko- spojrzał na nią i uśmiechnął się do niej.
- Chodź tu, zwierzątko- wyciągnął rękę, a ona natychmiast podeszła- i tak to się stało, że chłopiec ma swoje zwierzątko. I już zawsze będą razem- objął ją ramionami.
Psychol.
- Mogę zrobić wszystko- rozłożył ręce- mogę z nią zrobić wszystko co tylko zechcę- uśmiechnął się szeroko.
Później chwili ją za kark, odsunął od siebie i jednym szybkim ruchem uderzył w twarz.
Upadła na ziemię.
A ja nie mogłem się ruszyć. Za mną stał facet z bronią przy mojej tętnicy.
Podniosła się na łokciach, a on podszedł i kopnął ją w brzuch. Krzyknęła z bólu i objęła się ramionami, ale kopnął kolejny raz, tym razem właśnie w rękę.
- Boli?- zapytał i zacisnął pięści.
- Tak- powiedziała z trudem.
Pochylił się i złapał ją za włosy, ciągnąc w górę. Później chwycił za szyję i zawlókł do ściany. Pchnął ją na nią, a ona padła na płytki podłogowe.
- Widzisz?!- zwrócił się do mnie- taka jest moja władza!- rozłożył szeroko ramiona- mogę zrobić wszystko. A ona mnie kocha. Kocha mnie, rozumiesz?!- zaśmiał się.
A ona powoli przewróciła się na plecy i skrzywiła z bólu. Objęła się za żebra i jęknęła.
- Wstań, kochanie- powiedział stojąc tyłem do niej.
A ona powoli i z trudem podniosła się na nogi.
Spojrzał na nią, odwrócił się do niej.
- Odłożył to- rozkazał twardo widząc, że trzyma w dłoni... mój pistolet.
Co jest...
- Skarbie oddaj mi to- wyciągnął dłoń i zaczął kierować się w jej stronę, a wtedy ona w sekundzie uniosła broń i przycisnęła sobie do skroni.

Psychol...

SAVE ME | Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz