II Rozdział 40. 'Uciekasz ode mnie'

8.3K 608 62
                                    

Nie jestem w stanie powiedzieć jak dobrze spałam tej nocy. Obudziłam się, kiedy słońce było już wysoko ponad linią oceanu, widziałam jego tarczę przez szklaną ścianę sypialni. Było mi ciepło i to nie ze względu na to, że na dzisiaj zapowiadali upały.
Grzało mnie zupełnie coś innego.
Czułam w serduchu ciepełko i to raczej przez to, co działo się wczoraj, ale też przez ciało faceta, który przez całą noc na mnie leżał. Jak zasnął tak spał. Na moich cyckach, leżąc między moimi nogami. I co?
Było mi wygodnie!
Przytulał się do mnie jak pluszowy miś, którego nigdy nie miałam! Znaczy miałam, ale takiego kurdupla małego... ale nie o tym teraz.
Jego oddech przyjemnie łaskotał moją skórę na dekolcie, ale w pewnej chwili się poruszył. Przesunął szorstkim policzkiem po mojej piersi i teraz dmuchał centralnie na mój sutek! Boże!
Zadrżałam dość konkretnie i poruszyłam się pod nim. Ale jest dobrze, nie obudził się. Westchnęłam głęboko i delikatnie objęłam go ramionami, kładąc dłonie na jego łopatkach. Zaczęłam kreślić opuszkami palców wzorki na jego skórze. Uwielbiał jak ktoś mi tak robi, zawsze Niall albo Alex, czy Ash. To jest super uczucie, dlaczego mam mu go nie dać? On też tak czasami robi. I tak go sobie słodko miziałam wzdłuż kręgosłupa i po karku i...
Zachciało mi się płakać.
Ja go kurwa kocham.
Kocham człowieka, który nie ma o tym pojęcia i nigdy tego nie odwzajemni. A ja wczoraj przespałam się z nim, bo tego potrzebowałam tak naprawdę. Chciałam poczuć, że jestem dla kogoś tą jedyną. Nigdy nie chciałabym, żeby mnie zastąpił kimkolwiek i choć nie wiem ile nasz pseudo związek będzie trwał, cholernie się boję końca. Jeśli mnie zostawi, a prędzej czy później się tak stanie, to... ja się przecież znowu rozsypię. Nie mam siły podnosić się po stracie kolejny raz.
Z resztą, co się ze mną stało?
Nigdy nie uznawałam takiego uczucia jak miłość. Braterska owszem, a Nina i Ashton to święty wyjątek. Ale nigdy mnie do tego nie ciągnęło, nie łapałam się na romantyczne gesty, słodkie słówka i piękne oczy.
A tym czasem on nieświadomie mnie w sobie rozkochał. Tak beznadziejnie, głupio rozkochał. No wali mi serce!
Nagle jego oddech stał się jakby mniej harmonijny, a on poruszył się lekko. Natychmiast zabrałam ręce z jego pleców i wsunęłam pod kołdrę, która oboje byliśmy do połowy okryci. Tak, przykryłam nas.
- Nie przestawaj...
Wyszeptał to tak cicho i sennie, że się zastanawiałam, czy się czasem nie przesłyszałam. Mimo to, powoli wsunęłam dłonie z powrotem na jego plecy.
- Serce ci przyspieszyło- wymruczał nisko, nadal mając zamknięte oczy.
Nieświadomie zaczęłam się trząść.
Poczułam jak odwraca głowę, ale nie spojrzałam na niego, zwyczajnie się bałam, że nie powstrzymam łez.
- Skarbie... co się stało?- podniósł się na łokciach, ale odwróciłam wzrok.
Znowu się na mnie wyłożył, ale czułam jego oddech na twarzy, więc musiał na mnie patrzeć.
- T-to nic- szepnęłam drżącym głosem- po prostu... nic- westchnęłam. Dotknął mojego policzka i potarł go delikatnie.
- Spójrz na mnie- poprosił i oparł brodę o mój dekolt.
Między cycki, idealnie!
Otworzyłam powoli oczy i od razu spotkałam jego bursztynowe tęczówki. Patrzył na mnie jakby przygnębiony i smutny.
Rany, Zay, nie smutaj przeze mnie!
- Przepraszam, nic się nie dzieje- bąknęłam cicho- tylko...
- Tylko?- przechylił głowę w prawo, drapiąc mnie brodą.
- Ty mnie też nie zostawiaj...- wydusiłam z siebie z trudem i spojrzałam w jego duże oczy.
Zmarszczył brwi i wyciągnął dłoń, odganiając mi włosy w czoła.
- Nie mógłbym.
Powiedział to tak cicho, ale tak prawdziwie, że znowu coś się we mnie ruszyło.
- Nie mógłbym, szczególnie po wczorajszej nocy- powiedział poważnie, ale nadal szeptem. A ja co? No gapiłam się w jego tęczówki bez pamięci, ale poczułam jak czerwień wpływa na moje policzki.
- Nie masz pojęcia jak się czułem mogąc być z tobą... to był najlepszy wieczór w moim życiu- przyznał głaszcząc mój policzek. A ja cóż, zeszłam na zawał serca.
Dlaczego on mi mówi takie głupie rzeczy?! Przecież on mnie tym doprowadzi do samobójstwa!
- Miałam strasznego stresa- powiedziałam patrząc gdzieś w bok- trzęsłam się cholernie jak wróciłeś z pracy- wyznała cicho i wróciłam wzrokiem do jego oczu.
- Nie było tego po tobie widać- zmarszczył brwi z małym uśmiechem.
- Potem może nie, ale... miałam straszne obiekcje przed tym. Cały czas z tyłu głowy siedziała mi ta myśl, że się przed tobą ośmieszę, albo, że stchórzę. Gryzło mnie to okropnie- pokręciłam głową.
- Czyli wszystko sobie zaplanowałaś- uśmiechnął się pod nosem- proszę proszę- zaśmiał się głęboko, wywołując drgania w moich cyckach.
Pomocy, bo się podniecenie wkradnie i co!
Ale i tak byłam czerwona.
- Ale... powiedz mi tak szczerze- podniosłam głowę- j-jak wpadłam, to znaczy...- zagryzłam wargę- no wiesz, wczoraj...
- Pytasz mnie o to jak oceniam nasz wczorajszy seks?- przerwał mi w pewnym momencie i dobrze, bo bym tego chyba z siebie nie wyrzuciła.
Przygryzłam mocniej wargę i spięta skinęłam głową.
- Skarbie, ja ci tego nie powiem- zaczął- nie powiem, bo nie jestem w stanie tego opisać. Nie będę cię porównywał do żadnej kobiety, bo jesteś dla mnie jedyna, nigdy wcześniej nie czułem się tak jak wczoraj. Wiem ile cię to kosztowało i chcę, żebyś wiedziała, że naprawdę to doceniam...
Jego oczy były tak cholernie jasne i śliczne, że nie mogłam się nadziwić. Jak ktoś może mieć takie piękne patrzały! No jak!
- Przy tobie poczułem się... jakbym coś znaczył...
Nagle jego wzrok stał się jakiś nieobecny. Niby patrzył w moje oczy, ale jednak nie.
- Co ty mówisz...
- Jakbym był innym człowiekiem niż jestem- nie zwrócił w ogóle uwagi na to co mówię- lepszym... takim w kim ktoś coś zobaczył. Coś innego niż tylko twarz z okładki Forbes. Po prostu zwykłego człowieka.
O czym on pieprzy?!
Jaki inny człowiek, jakie coś innego?!
- Zayn, o czym to mówisz?- zapytałam zdezorientowana jego słowami- powiedz mi- chwyciłam jego policzki w obie dłonie, bo nadal miał pusty wzrok. Otrzepał się w sekundzie i spojrzał na mnie.
- Zaufałaś mi. Dla ciebie jestem po prostu Zayn. Nie liczysz się z liczbą zer na moim koncie, ani z miejscem w rankingu najbogatszych ludzi świata. Ty widzisz po prostu mnie.
Zatkało mnie.
Definitywnie.
- J-ja... nie wiem co powiedzieć- przyznałam- nie wiedziałam, że masz o sobie takie zdanie- przejechałam kciukiem po jego zarośniętym policzku- tyle osiągnąłeś przez te lata, nie jesteś z siebie dumny?
- Z pieniędzy jakie zarobiłem?- prychnął.
- Nie chodzi o pieniądze. Zaczynałeś od zera, a teraz jesteś trzecim najbogatszym człowiekiem na ziemi, ale dlaczego? Bo się nie poddałeś i szedłeś do przodu. Jesteś upartym, inteligentnym facetem, który ma swoje zdanie i szacunek ludzi, którzy cię podziwiają za to jak wiele zrobiłeś.
- Co zrobiłem? Po prostu jestem bogaty i tyle. Zazdroszczą mi kasy...
- Masz mój szacunek- przerwałam mu.
Zrobił wielkie oczy.
- A jak sam powiedziałeś, nie interesują mnie twoje pieniądze- dodałam.
Zamrugał kilka razy. Zdziwko? Ujuj...
- Ty mówisz, że masz szacunek do mnie, a ja sam nie mam go do siebie.
No to mnie zginęło...
- Zayn...
- Ja byłem męską dziwką, Layna- syknął przez zaciśnięte zęby i zamknął oczy, odsuwając się ode mnie na miejsce obok.
Zimno mi.
- Nikim więcej, liczył się tylko seks i pieniądze, tylko to- pokręcił głową, chowając twarz w dłoniach- nawet nie wiesz jak cholernie tego żałuję. Jak spojrzę na moją przeszłość z perspektywy czasu... tak cholernie mi wstyd. Przed samym sobą.
Patrzyłam na niego z rozdziawioną paszczą, słowa nie mogłam wydukać.
Co on do mnie powiedział?!
- Traktowałem kobiety jak nic nie warte śmieci i wiesz co? Z tobą chciałem zrobić to samo. Chciałem cię wziąć do jakiegoś hotelu, przelecieć i potem tam zostawić.
Nie wierzę, że mi to mówi...
- Chciałem cię tylko przepieprzyć- powiedział z goryczą, cały czas na mnie nie patrząc- i tylko tego chciałem, przez cały czas tylko na tym mi zależało. Kiedy powiedziałem, że się jeszcze spotkamy to miałem na myśli, nic więcej, chciałem tylko seksu. I myślałem, że się zgodzisz, że trochę za tobą pochodzę, pogadam i dostanę czego chcę. Mówiąc, że chcę tylko ciebie, kłamałem...
Nie wierzę.
- Ale... kiedy u mnie nocowałaś, wtedy po zajęciach. Miałaś koszmary...
Spięłam się natychmiast, czując jak zimno opanowuje moje ciało.
On to widział. Wie o tym.
- Obudziłem się w środku nocy, leżałaś na łóżku, mówiłaś żebym cię zostawił, żebym cię nie dotykał. Śniłem ci się jako jebany gwałciciel- pokręcił głową, patrząc pusto w sufit- ty się mnie po prostu bałaś i wiedziałem, że nie jest tylko sen, że ty się boisz mojej obecności. W tamtej chwili poczułem się jak chuj.
Zanim wrócił Niall spotkałem się z Amandą i znowu straciłem nad sobą panowanie. I tego się boję, że nie będę umiał nad tym zapanować i zrobię ci krzywdę...
Byłam skołowana, nie miałam pojęcia o czym on do mnie mówi, czym jest to TO?
- Zayn o czym ty mówisz, ja nic z tego nie rozumiem...
- Ja cię skrzywdzę...
- Zayn- powiedziałam już głośniej i chwyciłam go za ramię.
On mówił sam do siebie, miał kompletnie puste oczy, przerażał mnie.
- Proszę cię, powiedz mi o czym mówisz...
- Nie- powiedział stanowczo, wygrywając rękę z mojego uścisku.
Co jest...
Podniósł się i usiadł tyłem do mnie, a ja nie wiedziałam co mam zrobić.
Muszę to z niego wyciągnąć...
Możesz tego żałować...
- Zayn... Zayn, spójrz na mnie- położyłam dłoń po lewej stronie jego pleców i przysunęłam się bliżej. Cały był spięty.
- Nie proś mnie o to. Jeśli ci powiem, zostawisz mnie.
Powiedział to tak łamliwe, że przez chwilę myślałam, że będzie płakać.
Co się stało z tym człowiekiem...
- Błagam, skarbie, nie pytaj mnie o to- schował twarz w dłoniach.
- Zayn, obiecałam, że cię nie zostawię...
- Znów będziesz się mnie bała- przerwał mi napiętym głosem- uciekniesz ode mnie- wyszeptał cicho.
- Nie ucieknę- pokręciłam głową.
- Ja... ja nie mogę- westchnął- nie potrafię...
- Jestem tu z tobą...
- Biłem kobiety.
Momentalnie zabrałam dłoń z jego ciała i odsunęłam się na drugi koniec łóżka. Patrzyłam na niego oczami pełnymi przerażenia, zaczęłam się trząść, opanowało mnie znienawidzone uczucie zimna.
Jak to bił kobiety.
To niemożliwe.
- Chodziłem do klubów BDSM.
K U R W A
Poczułam jak robi mi się słabo, zimno i gorąco jednocześnie.
- C-co?- wydukałam drżącym głosem.
To nie może być prawda.
To nie jest mój Zayn!
- Już to robisz- odezwał się po chwili ciszy, a w jego głosie było słuchać tylko ból i zawiedzenie.
Nic więcej.
- Uciekasz ode mnie- szepnął z żalem.
Obiecałam mu. Nie zrobi mi krzywdy, ja go kocham. Kocham i wiem, że by mi tego nie zrobił.
- Zrobisz to. Zostawisz mnie.
Ja nie mogłam się ruszyć, sparaliżowało mnie.
Ale to jest Zayn, on mi nic nie zrobi, nie uderzyłby mnie.
Powoli przysunęłam się do niego i niepewnie przylgnęłam do jego pleców. Poczułam jak się spina i poczułam uderzenie gorąca.
- Nie zostawię- szepnęłam szczerze.
- Jesteś zimna.
- Więc mnie przytul.
Spiął się jeszcze bardziej, ale powili się odwrócił i objął mnie ramionami, przyciągając do swojego torsu.
Wdech, wydech.
Odetchnęłam. I on też odetchnął.
- Ja tak bardzo nie chcę cię skrzywdzić. Boję się tego. Tego do czego jestem w stanie się posunąć.
- Zayn, nie zrobisz mi krzywdy- powiedziałam pewna tego co mówię- nie zrobisz.
- Skąd możesz wiedzieć, nie wiesz jaki byłem- odsunął mnie od siebie i spojrzał w oczy.
- Więc mi o tym powiedz.
Nie wierzę, że to powiedziałam.
Nie wierzę!
- Ufam ci, Zayn. Gdybym nie była tego pewna do niczego by między nami nie doszło, uwierz mi. Wiem, że mnie nie uderzysz. Prędzej wjebiesz temu, kto ma taki zamiar.
- Zabiłbym takiego sukinsyna- warknął.
- No widzisz? Powiedz mi co takiego robiłeś...
Muszę to wiedzieć.
Przełknął ślinę i spojrzał gdzieś w bok.
- Chodziłem tam jak miałem 20 lat...
*
- Już ci mówiłem, jesteś inna. Nie chcę kolejnej pustej lali, której zależy tylko na kasie.
- Skąd możesz wiedzieć, że ja właśnie taka nie jestem?
- Serio, masz wątpliwości? Widzę jaka jesteś, jak się zachowujesz.
- Powiedziałeś 'kolejnej' prosiłeś wcześniej...
- Nie. Nigdy wcześniej nie byłem w takiej sytuacji.
- Czyli co, szybki numerek w kiblu na imprezie?
- Nie, aż tak nisko nie upadłem...
*
Skręciło się we mnie na to wspomnienie.
- Każdy, kto tam przychodził chciał albo służyć władzy, albo nią być. Ja chciałem władzy, mi się to po prostu podoba. Nie znoszę sprzeciwu, zawsze taki byłem, ale potem znalazłem zastosowanie też jeśli chodzi o seks. Nigdy nie bawiłem się w zabawki, wiązanie i te sprawy, chciałem tylko szacunku. Podobało mi się to, że robią co im każę i nie mają prawa głosu. Jeśli chciały bym je związał robiłem to, jeśli chciały żebym je wychłostał też...
On był przerażony!
I blady jak ściana!
Myślałam, że się trzęsie jak mi to mówił!
- Nigdy nie robiłem tego sam z siebie, chyba, że chodziło o zwykłe klapsy. Nie nazwałbym siebie dominantem, nie zagłębiałem się w teorię i te techniki panowania. Tam byłem po prostu panem, tak się do mnie zwracały, a mi o to chodziło. Lubiłem mieć to poczucie, że mogę zrobić co chcę. A wiesz co jest najgorsze?- spojrzał na mnie.
Widziałam w jego oczach tylko i wyłącznie strach.
Nic więcej.
Pokręciłam przecząco głową.
- Wczoraj chciałem zrobić to samo.

~*~
Się porobiło... ale spokojnie, to nie Gray!! Czy jak tam się pisze jego nazwisko...
A no, dodaje rozdział tylko dlatego że i północy są już dostępne wyniki matur. Pamiętacie moje słowa, jak obleje, zawieszam na całe wakacje. Więc możliwe, że ostatnie rozdziały dzisiaj.
❤❤❤
PATIX lub jak kto woli POLSAT
(mam nadzieję że do zobaczenia)

SAVE ME | Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz