Rozdział 46. 'Jesteś jak powietrze'

7.5K 592 35
                                    

Ból
Czekałam tylko na ból.
Dlaczego nie czuję bólu?
Patrzyłam oniemiała, jak ciało leżącego przede mną bruneta opada na ziemię. Kula rozerwała mu gardło i tchawicę, pozostawiając rozszarpaną dziurę w skórze szyi.
Ale kto...
Odwróciłam się szybko i jedyne co zobaczyłam to Nialla, który leżał na ziemi, opierając się o ścianę. Jedną rękę miał zaciśniętą na prawym boku, z którego ciekła krew, a drugą trzymał wyprostowaną, z pistoletem w dłoni.
Zapomniałam, że zawsze nosi dwa.
Nagle jego ręka bezwładnie opadła na ziemię, pozostawiając tylko szczęk upadającej broni.
- Niall- podbiegłam do niego, jak najszybciej umiałam. Miałam gdzieś to, że chwilę wcześniej to ja leżałabym na podłodze z kulą najprawdopodobniej pomiędzy oczami.
Padłam na kolana tuż przy nim i chwyciłam jego twarz w dłonie. Miał przymknięte oczy, tracił kontakt z rzeczywistością, co w tej chwili najbardziej mnie przerażało.
- Niall... Niall, otwórz oczy - powiedziałam żałośnie.
- Zdążyłem...- wziął postrzępiony oddech- zdążyłem, jesteś...- znowu oddech- jesteś tu...- jęknął z bólem i zacisnął powieki.
- Jestem Niall, jestem - pocałowałam go w czoło- wszystko będzie dobrze, tylko wytrzymaj- dotknęłam jego rany, na co warknął i zagryzł wargę- przepraszam- szepnęłam, a pierwsze łzy opuściły moje oczy- przepraszam, to moja wina, wszystko moja wina. Gdybym... gdybym cię wysłuchała nic by się nie stało. Przyjechalibyśmy tutaj razem. Nie byłbyś sam, nie byłbyś ranny- nie powstrzymywałam łez.
- Nie było mnie... nie było mnie przy tobie, Ellayna...- oddychał bardzo niespokojnie, cały czas miał zamknięte oczy.
- Nie- zapłakałam- nie Ellayna. Nie mów do mnie Ellayna.
- Powiedziałaś...
- Kurwa mówię jedno, myślę drugie, nie wyjeżdżaj mi tu z pieprzoną Ellayną teraz!- krzyknęłam ze łzami.
- Spierdoliłam...
- Ja bardziej- potarłem jego policzki- kocham cię, Niall. Kocham cię jak nikogo innego, nie możesz mnie zostawić, nie przeżyję tego- powiedziałam widząc, że jego powieki stają się coraz cięższe- nie zostawiaj mnie znowu samej...
- Nie... nie zostawię... - otworzył oczy i spojrzał na mnie błękitnymi tęczówkami.
Jego tęczówkami.
- Obiecuję...- powiedział cicho i uniósł dłoń do mojego policzka. Nie dbałam o to, że była cała we krwi, miałam to gdzieś.
Nagle coś wybuchło.
Krzyknęłam spanikowana i skuliłam się szybko, zakrywając głowę.
Wszędzie było pełno gruzu i pyłu. Zawaliła się część górnego piętra i teraz połowy sufitu po prostu nie było.
Kurzyło się strasznie, oddychało się coraz gorzej. Ponadto robiło się coraz cieplej.
-Musimy się stąd wynosić- powiedziałam szybko i chwyciłam go za ramię, podnosząc do góry.
Dobrze, że nie stracił przytomności.
Pochyliłam się, kiedy usłyszałam kolejny wybuch, tym razem w innej części budynku.
- Szybciej- pociągnęłam go w kierunku szerokiego korytarza, którym tu weszłam.
Nie ma czasu, zaraz się tu spalimy żywcem.
Zdjęłam swoją bluzę i obawiałam go nią w pasie, uciskając ranny bok. Zarzuciłam sobie go na ramię jak tylko się dało i znowu zaczęłam prowadzić w stronę wyjścia. Usłyszałam kolejny wybuch, ale tym razem się nie zatrzymałam.
Muszę go stąd jak najszybciej zabrać.
Weszliśmy do kolejnej hali, w której było setki skrzyń wyładowanych częściami samochodowymi.
Skąd oni tego tyle wzięli?!
Nacisnęłam łokciem guzik przy drzwiach, otwierając je automatycznie i pociągnęłam nas do kolejnego pomieszczenia.
Drzwi
Są drzwi
Nie te, którymi tu weszłam, ale mam nadzieję, że to nimi stąd wyjdę.
- Jeszcze chwila, wytrzymaj- potarłem jego plecy i mocniej chwyciłam za ramię. Odepchnęłam się od ściany i ruszyłam w kierunku drzwi, od których dzieliło nas jakieś pięćdziesiąt metrów.
Ten budynek jest ogromny.
- Jeszcze chwila, jeszcze...
Urwałam, kiedy sufil nad nami się zawalił w skutek następnego wybuchu.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.

- Sweety... Sweety, otwórz oczy- usłyszałam żałosne, ciche błagalnie.

Kurwa, ale mnie głowa boli!
- Sweety...
- Już - jęknęłam i złapałem się za głowę z lewej strony. Otworzyłam powoli oczy i zobaczyłam nad sobą twarz Nialla- w porządku- skrzywiłam się i złapałem za brzuch. Odetchnął z ulgą i opadł z powrotem na posadzkę.
Wszędzie było pełno dziwnego dymu i sadzy, byliśmy cali brudni, na ubraniach mieliśmy jeszcze fragmenty tynku.
Kilka metrów wcześniej i bylibyśmy przywaleni betonową płytą sufitu, inaczej podłogi następnego piętra. Usiadłam, cały czas trzymając się za brzuch, w który musiałam oberwać, bo bolało jak cholera, ale wolałam jak na razie na to nie patrzeć.
- Wynosimy się stąd- powiedziałam szybko i chwyciłam go za ramię, żeby podnieść- już, wstawaj- podniosłam się chwiejnie i pociągnęłam go za sobą. Zawlekliśmy się do tych pieprzonych drzwi i oparliśmy się o ścianę, dysząc głośno.
Nacisnęłam przycisk, otwierający drzwi, ale nic się nie stało. Spróbowałam jeszcze raz.
Nic
- Kurwa- warknęłam o uderzyłam pięścią i blaszaną powłokę drzwi- musiało powstać zwarcie - westchnęłam.
- Na drugim piętrze powinno być wejście na zewnętrzną klatkę schodową- powiedział Niall.
- Więc trzeba znaleźć schody- rozejrzałam się wokoło- o ile ich też nie wysadziło.
Swoją drogą.... skąd te wybuchy?
- Schody są w następnej hali- wydyszał, a ja otworzyłam szeroko usta.
- Skąd ty wiesz to wszystko?- zapytałam i chwyciłam go pod ramię, prowadząc we wskazanym przez niego kierunku.
- Pamiętasz, jak kiedyś mieliśmy odebrać osobiście transport nowych silników elektrycznych i wróciliśmy do domu poobijani?
- Raczej chciałeś powiedzieć, prawie martwi? Tak, pamiętam- powiedziałam, kiedy weszliśmy do ogromnej sali.
- No. To wtedy właśnie tu byliśmy- wyjęczał trzymając się za ranę.
- Nie skomentuję tego, potem będziesz się tłumaczył z tego czego jeszcze mi nie powiedziałeś- doszliśmy do kolejnej ściany.
- Jak dożyję...
- Nawet tak nie mów - przerwałam mu ostro- nawet tak kurwa nie mów, Horan.
- Mówię co myślę...
- Drugi Malik się znalazł- warknęłam.
- Co?
Cholera
- On też tak mówi. Na wyścigach z nim gadałem- mruknęłam jedynie.

Są schody.
Drewniane, ale jeszcze w całości.
- Niall, musimy jeszcze tylko dojść do schodów i...
- I wejść na górę, a potem zejść, wiem- dokończył za mnie szybko.
- Dobra, cho...
Kolejny wybuch.
- Nosz kurwa ile jeszcze?!- krzyknął Horan i przewrócił się na plecy. Podniosłam się na kolana, wzięłam głębszy wdech i coś do mnie dotarło.
Usłyszałam cichy syk.
Podniosłam jak oparzona głowę i zaczęłam się rozglądać, dopóki moje oczy nie napotkały czegoś, czego naprawdę nie chciałam tu zobaczyć.
- Niall... Niall wstawaj- chwyciłam go szybko, nie odrywając wzroku od czerwonych butli.
- Co jest?
- Gaz- powiedziałam szybko i podniosłam nas na równe nogi.
- Ja pierdolę - jęknął i zagryzł dolną wargę- zawsze kurwa pod górę, nigdy z górki.
- Chodź - pociągnęłam nas w kierunku schodów- wybuch musiał coś uszkodzić. Wcześniej to cholerstwo się nie ulatniało- zaczęliśmy się wspinać po schodach.
- Jak tak dalej pójdzie, albo się zaczadzimy, albo zostanie z nas krwawa breja.
- Zawsze mówiłeś, że chcesz mieć ciekawą śmierć- prychnęłam.
- Bo chcę. Ale jeszcze nie teraz.
- Co za różnica?- westchnęłam głośno.
Jeszcze połowa
- Nie teraz, kiedy wróciłem do domu- powiedział.
Nie skomentowałam tego.
Wrócił.
A potem znowu będę patrzeć jak wyjeżdża...
Nie myśl o tym teraz
Wdrapaliśmy się na samą górę schodów, w sumie jakieś dziesięć metrów. Był to dość duży podest, na którym też stały naładowane czymś skrzynie i kartony. Oparliśmy się plecami o ścianę i usiedliśmy na drewnianej posadzce, dysząc głośno.
Wszystko mnie bolało, żebra, brzuch, głowa. Siła tych wybuchów musiała byś naprawdę spora.
- Niall, jak się...
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Dzwoniło mi w uszach, słyszałam jakiś dziwny pisk, którego naprawdę nie było słychać. Otworzyłam oczy, obraz był trochę rozmazany, minęło trochę czasu aż do mnie dotarło gdzie jestem.
Podest
Schody
Wybuch
Hala
Ogień
Gaz
Niall...
Kurwa
- Niall...- jęknęłam odganiając włosy z czoła i obróciłam się na lewy bok. Leżał obok mnie na brzuchu i nie ruszał się- Niall- podczołgałam się do niego z trudem i odwróciłam na plecy. Miał ranę na czole, rozciętą brew i wargę. Twarz miał całą brudną, włosy też.
Pewnie wyglądam tak samo.
Moje ramiona były posiniaczone i miały sporo drobnych ran, zostawionych przez odłamki tego co było w tych halach i betonu. Teraz pewnie miałam jeszcze drzazgi od tych desek na których leżeliśmy. Spojrzałam przed siebie. Hala przez którą tu przeszliśmy stała w płomieniach, było gorąco, wszędzie kłębił się dym.
- Horan- potrząsnęłam nim- Niall, otwieraj oczy słyszysz?- ogarniała mnie coraz to większa panika. Chciałam się podnieść, żeby nacisnąć klamkę i tworzyć drzwi, ale kiedy podniosłam się na kolana bezwładnie upadłam i chwyciłam się za klatkę piersiowa i brzuch.
Coś mnie zakuło.
Z jękiem opadłam na podest obok blondyna i znowu próbowałam przywołać go do żywych- na marne.
- Niall, błagam cię- zapłakałam- obiecałeś- skuliłam się i przytuliłam go chowając głowę w jego szyi. Słyszałam jak bije jego serce.
Powoli
I coraz słabiej
-Nie przeżyję bez ciebie, Horan. Nie przeżyję tej straty kolejny raz, słyszysz?- wyszlochałam w jego brudną już bluzę.
Nie może mnie zostawić.
Nie kolejny raz
Jego serce zaczęło bić szybciej, a ja poczułam dłoń na plecach.
- Nie płacz...- wyszeptał cicho, a ja poczułam jego urwany oddech na szyi- za... za dużo już płakałaś- wypuścił oddech.
- Niall- oderwałam się od niego i spojrzałam mu w oczy- żyjesz- uśmiechnęłam się przez łzy.
- Obiecałem ci.... przecież- kąciki jego ust leki drgnęły w małym uśmiechu.
- Kocham cię- potarłem jego policzek i spojrzałam jeszcze raz na rozprzestrzeniający się wszędzie ogień. Podniosłam się na kolana i trzymając się za brzuch próbowałam dosięgnąć do klamki.
Raz
Drugi
- Sweety... co jest?- zapytał i w tej chwili odepchnęłam się od ziemi i obiema rękami dosłownie zawisłam na klatce, otwierając drzwi i wychylając się na klatkę schodową razem z nimi. Puściłem metalową klamkę i upadłam z jękiem na podest. Obróciłam się na brzuch i podniosłam głowę, przed oczami miałam widok na resztę magazynów. Ale byliśmy z drugiej strony, niż reszta.
- Sweety? I jak?- Niall wyczołgał się na zewnątrz i padł z jękiem obok mnie.
- Jeszcze trochę- sapnęłam i podniosłam się do siadu. Wyciągnął z kieszeni spodni telefon.
- Kurwa no!- krzyknęłam, kiedy okazało się, że na nic się nie przyda bo jest zepsuty- całe życie pod górę.
- Mówiłem...
- Musimy sami stąd jakoś zejść- wstałam przy pomocy rozpadającej się barierki, która w każdej chwili mogła runąć w dół, a ja razem z nią. Chwyciłam Nialla i pomogłam mu wstać, a następnie zaczęłam schodzić po schodach.
- Już nie daleko- powiedziałam i usłyszałam kolejny wybuch, a z drzwi którymi tu weszliśmy wyleciały fragmenty betonu i deski.
Jeszcze trochę, jeszcze jakieś cztery metry i jesteśmy na ziemi.
Nagle klatka schodowa zaczęła się trząść i kołysać.
W końcu stelaż runął w dół, a my razem z nim...
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Moja głowa dotykała czegoś miękkiego.
I trochę mną trzęsło.
Ktoś mnie niesie.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam twarz Matta.
- Uhh...- warknęłam czując ból przeżywający każdą komórkę mojego biednego ciała.
- Shhh, cicho, już dobrze księżniczko- pocałował mnie w czoło.
- Niall... gdzie jest Niall?-zapytałam panicznie i zaczęłam się wiercić, co sprawiło mi jeszcze więcej bólu.
- Żyje, nie bój się - powiedział i ostrożnie posadził mnie na tylne siedzenie samochodu.
- Nie, Matt, ja muszę go zobaczyć- zaopiniowałam od razu i chciałam wstać, ale mi nie pozwolił - nie denerwuj mnie, Wilson!- warknęłam zirytowana.
- Kochanie, proszę...
- Nie wyjeżdżaj mi tu z kochaniem!- krzyknęłam i otworzyłam drzwi z drugiej strony i dosłownie wypadłam z samochodu prosto na beton. Jęknęłam cicho i zanim zdążył do mnie podejść podniosłam się chwiejnie i zaczęłam wypatrywać blondyna.
- Ellayna, wracaj!
Sam se wracaj!
Ruszyłam w kierunku dużego busa, którym pewnie przyjechał William. Wszyscy tam stali, drzwi na pakę było otwarte.
- Słońce, co ty robisz?-zapytał oniemiały Nick, zwracając tym samym uwagę całej reszty. Nie patrząc na nich dowlekłam się do busa i zajrzałam do środka.
Niall leżał na plecach, oczy miał zamknięte. Z bólem wrąbałam się na pakę i przysunęłam do niego.
- Skarbie...
- Zostaw- Dave położył Willowi dłoń na ramieniu. Spojrzałam na mężczyznę, a on tylko skinął głową i zamknął drzwi samochodu. Było ciemno jak cholera, ale położyłam się obok Nialla i delikatnie objęłam go w pasie. Poruszył się, a ja momentalnie zabrałam rękę.
- Nie... nie bój się- powiedział, na co powoli się do niego przytuliłam i oparłam głowę o jego ramię, a chwilę później poczułam jego dłoń na swoich plecach.
- Udało się- odetchnęłam.
- Zawsze nam się udaje- poprawił mnie- to nic nowego.
- Bałam się o ciebie. Tak bardzo się bałam, Niall - zamknęłam oczy - to przeze mnie...
- Nieprawda...
- Cicho, nie przerywaj- warknęłam- mogłam cię wysłuchać. Powinnam cię wysłuchać. Zachowałam się jak suka w stosunku do ciebie. Gdybym... gdyby nie to, przyjechalibyśmy tam razem...
- Nie masz na to wpływu- przerwał mi- to moja wina, powinienem był ci powiedzieć wcześniej- westchnął- kiedyś, kilka lat temu, powiedziałaś, że nie lubisz pożegnań, bo ci, którzy odchodzą nie wracają. Ja chciałem wrócić, ale stchórzyłem... bałem się, że jak będę cały czas wracał do domu, zranię cię tym bardziej, niż rozłąką. Nawet nie wiesz ile razy siedziałem z komórką w ręce i miałem na wyświetlaczu twój numer. Nawet Zayn mówił, że mam nacisnąć zieloną słuchawkę, a jak ja tego nie zrobię to on zrobi to za mnie. Nie zrobiłem... Bałem się. Bałem się, że sam nie wytrzymam, chciałem zapomnieć, ale... jesteś całym moim życiem, jesteś jak powietrze... nie... nie potrafiłem cię wymazać z pamięci, Sweety... przepraszam, że dowiedziałaś się właśnie w ten sposób, chciałem to zrobić inaczej...
- Shh, już w porządku... już jest dobrze- powiedziałam i pierwszy raz poczułam, że Horan naprawdę wróci do domu...

~*~
Koniec roku z 'Save Me'!
Jak myślicie, jak zakończy się historia?
Błagam, piszcie coś ludzie kochane! !!!
♥♥♥
PATIX

SAVE ME | Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz